Odwiedzimy województwa, powiaty i pojedyncze gminy- tak zapowiadał prezes Jarosław Kaczyński. Machina kampanijna coraz bardziej się rozpędza, więc posłowie PiS ruszają w Polskę, aby jak sami zapowiadając rozmawiać z ludźmi o ich problemach. Parlamentarzyści chcą poznać realia poszczególnych regionów naszego kraju, zejść do poziomu przeciętnego Kowalskiego. Po co? Czy rzeczywiście chcą wiedzieć co trapi ludzi? Chcą im pomóc rozwiązywać problemy? A może chodzi tylko o trafne sformułowanie wyborczych haseł?To pytania, które będą padać przez całą kampanie, a jednocześnie przez wszystkie wyborcze wojaże przez Polskę.
W sobotę na szlaku podróży posłów z Prawa i Sprawiedliwości znalazła się Opolszczyzna. Na dworcu PKP w Opolu czekał na parlamentarzystów komitet powitalny składający się z członków Ruchu Autonomii Śląska wyposażonych w transparent - "Witołmy wołs w doma - nie lękajcie się Ślązaków”. Już w piątek pojawiły się obawy w związku z ewentualnym spotkaniem tych dwóch grup. Rozważano nawet możliwość , aby przedstawiciele PiS wysiedli na innej stacji, tak aby uniknąć spotkania ze Ślązakami.
Do spotkania doszło, a atmosfera była nad wyraz pozytywna były nawet prezenty. Opolski poseł PiS, Sławomir Kłosowski dostał książkę o Śląsku, a przedstawiciele RAŚ dostali chorągiewki z logiem PIS.
Jednak to byłoby na tyle jeśli chodzi o pozytywne akcenty tego spotkania. Później pojawił się temat wywołany przez Dariusza Byczkowskiego, radnego wojewódzkiego PIS, dlaczego mniejszość jest preferowana w wyborach i nie musi przekraczać 5-procentowego progu, aby dostać się do samorządu czy parlamentu. Senator Dorota Arciszewska-Mielewczyk stwierdziła, że to jeden z przywilejów, o którym Polacy w Niemczech mogą tylko pomarzyć. Dopóki nie będzie symetrii, czyli tych przywilejów nie będą mieć nasi Rodacy w Niemczech, to trzeba je u nas mniejszości odebrać. To nie jest jeden przywilej. Zaoszczędzone pieniądze należy przekazać Polakom w Niemczech - przekonywała Arciszewska-Mielewczyk.
Widać ewidentnie, że ,,opcja niemiecka” to drażliwy temat w Prawie i Sprawiedliwości. A taki wniosek można wyciągnąć np. po słowach posła Tadeusza Wity, który zwrócił się do przedstawicieli RAŚ ,,Urodziłem się na Śląsku, mój dziadek walczył o to, aby był on w Polsce. Błądzicie” powiedział poseł Wita.
Przedstawiciele Mniejszości Niemieckiej nie zamierzają milczeć w tej sprawie, zapewne będziemy mogli jeszcze przez jakiś czas obserwować wymianę argumentów, mniej lub bardziej merytoryczną.
A co z problemami zwykłych ludzi? Bo chyba taki miał być cel tej wizyty. Po dyskusji z przedstawicielami i sympatykami partii, poseł Joachim Brudziński przedstawił największe bolączki naszego regionu, do których należą: problem utraty miejsc pracy, problem demografii, i wyjazdu osób młodych i wykształconych, na których każdej społeczności powinno najbardziej zależeć.
Podsumowując, co zapamiętamy z tej wizyty? Z całą pewnością nie dowiedzieliśmy się niczego nowego na temat problemów naszego regionu, nie powinniśmy też oczekiwać, że posłowie będą mieć szczególny wzgląd na spawy Opolszczyzny. Choć sprawy naszego regionu może nie specjalnie leżą na sercu posłom PiS, to Ślązacy na pewno zajmują się w ich sercach bardzo głęboko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ten wpis czeka na Twój komentarz.