poniedziałek, 30 maja 2011

Islam w Bośni

Islam to pozostałość po niemal pięciu stuleciach okupacji tureckiej dzisiejszych ziem bośniackich. W czasach istnienia Federacyjnej Socjalistycznej Republiki Jugosławii, islam nie wywierał znaczącego wpływu na życie mieszkańców dzisiejszej Bośni i Hercegowiny, w której większość stanowią muzułmanie. Było to spowodowane przede wszystkim tym, że w dawnej Jugosławii, pomimo zróżnicowania religijnego, każdy obywatel był wobec siebie równy i mógł cieszyć się całkowitą wolnością wyznania. Wszystko uległo drastycznej zmianie, po wybuchu wojny domowej w Bośni i Hercegowinie. Jednym z powodów wybuchu wojny była odmienność religijna jej mieszkańców. Serbowie, główni agresorzy w tym konflikcie dopuścili się wielu zbrodni na muzułmańskiej ludności Bośni, tłumacząc takie postępowanie tym, że należy przywrócić bośniackim muzułmanom pierwotną religię, czyli chrześcijaństwo bądź prawosławie, które były dominującymi religiami na tych terenach przed podbojem Turków w XV wieku.

Wojna domowa w Bośni oraz angażowanie się państw w postronnych w ten konflikt (państw zachodnich po stronie Chorwatów, Rosji po stronie Serbów), sprawiło, że państwa muzułmańskie zaczęły udzielać wsparcia w walkach bośniackim muzułmanom. W okresie wojny domowej na terytorium Bośni napłynęło kilkaset, a może nawet kilka tysięcy muzułmańskich bojowników (głównie z Afganistanu, Pakistanu, Libii, Arabii Saudyjskiej), aby walczyć z niewiernymi i pomagać swoim bośniackim braciom. Wielu z nich pozostała w Bośni po zakończeniu konfliktu i zaczęła wpływać na życie religijne bośniackich muzułmanów, głosząc bardzo populistyczne hasła. Warto wspomnieć, że ich działalność propagandowa jest ułatwiona głównie przez masakrę do jakiej doszło w mieście Srebrenica. W czerwcu 1995 roku bośniaccy Serbowie zamordowali tam ponad 8 tysięcy muzułmanów.

W Bośni w ostatnich latach cały czas postępuje islamizacja kraju, buduje się setki meczetów, widuje się coraz więcej kobiet ubierających się zgodnie z zasadami Koranu. Ich obecność jest o tyle niebezpieczna, że większość z tych Arabów, to tzw. Wahabici, czyli najbardziej zagorzali muzułmanie, którzy słyną ze swojej nienawiści do innowierców. Co prawda, nie stanowią oni więcej niż 5 % całej populacji Bośni, ale ich liczba powoli rośnie. Dodatkowo fatalna sytuacja ekonomiczno-gospodarcza w tym kraju sprawia, że ludzie są bardziej podatni na populistyczne hasła głoszone przez Wahabitów, mówiące chociażby o tym, że wiara w Allaha przyniesie im bogactwo, że walka z niewiernymi przyniesie im zbawienie i poprawi sytuację Bośni. Należy mieć nadzieję, że Bośnia pozostanie krajem o ustroju demokratycznym, że nie stanie się krajem muzułmańskim w centrum Europy, gdyż wówczas z łatwością może stać się bazą dla Al.-Kaidy, która w rzeczywistości posiada na terenie Bośni kilka obozów. W obecnym ustroju sytuację oraz ewentualne konflikty na tle religijnym udaje się powstrzymać. Jednakże, gdyby Bośnia stała się państwem muzułmańskim można mieć obawy, że wówczas takie konflikty mogłyby eskalować i ponownie zdestabilizować sytuację polityczną na Bałkanach.

Ciągle niespokojnie w Irlandii Północnej, część 2

Realizacja porozumienia

Zdaniem wielu osób realizacja porozumienia wielkopiątkowego, rozpoczęła się dopiero w maju 2007 r., a dokładniej w dniu 8 maja, kiedy to odpowiedzialność za sprawowanie rządów przejęła Demokratyczna Patia Unionistów oraz Sinn Féin. Pierwszy raz w historii protestanci i katolicy sprawują koalicyjne rządy w Irlandii Północnej. Oczywiście nastąpiły małe zmiany personalne, ale co najważniejsze rząd ten trwa nadal. Droga do tego celu nie była prosta, po podpisaniu porozumienia było wiele kwestii do rozwiązania, dotyczących wprowadzenia postanowień dokumentu w życie. Jednak od tamtego momentu sytuacja w Irlandii Północnej bardzo się zmieniła. W wymiarze fizycznym konflikt został zażegnany poprzez dużą redukcję brytyjskich oddziałów, zlikwidowanie wojskowych baz i wież kontrolnych.

Zamachy i ofiary

Liczba ofiar śmiertelnych tragicznych wydarzeń z lat 1969-2001 wyniosła 3523 osoby. Około 60% ofiar zginęło z rąk republikanów, 30% z rąk lojalistów, 10% brytyjskich sił bezpieczeństwa. Strasznym faktem jest to, że jedna na dziesięć osób w Irlandii Północnej w wyniku konfliktu straciła członka rodziny, a co druga osoba znajomego. Należy jednak dodać, że kilka skrajnych odłamów IRA sprzeciwia się procesowi pokojowemu i dokonują sporadycznych ataków. Niestety skutki są takie, że liczba ofiar konfliktu nieustannie wzrasta. 28 lipca 2005 r. IRA ogłosiła koniec kampanii zbrojnej i rozbrojenie. Mimo tego oświadczenia kilka skrajnych odłamów IRA tak jak wspomniałam wyżej nie uznaje procesu pokojowego oraz obecnego katolicko-protestanckiego rządu. Wyraża się to w tym, że wciąż atakują w Irlandii Północnej siły bezpieczeństwa i obiekty rządowe.

Przykładem może tutaj być zamach bombowy w Omagh, który miał miejsce 2 kwietnia br. Zginął w nim 25-letni policjant od wybuchu bomby umieszczonej pod jego samochodem.

Inny przykład z dnia 19 kwietnia 2011 r. to bomba umieszczona przy furtce przed domem, do którego pod fałszywym pozorem zostali zwabieni policjanci. Na szczęście ładunek nie wybuchł.

Także niedawno 17 maja br. wojsko rozbroiło ładunek wybuchowy, który był ukryty w bagażniku autobusu w okolicy Dublina. Ładunek ten znaleziono na kilka godzin przed historyczną wizytą Elżbiety II w Republice Irlandii. Była to pierwsza od stu lat wizyta brytyjskiej głowy państwa w Irlandii. Towarzyszyły jej nadzwyczajne środki bezpieczeństwa ze względu na możliwość zamachu przez ulsterskie siły republikańskie.


To, że rząd protestancko-katolicki w Irlandii Północnej istnieje już i współpracuje 4 lata to niewątpliwy sukces i efekt procesu pokojowego. Efektów takich jest więcej, jednak jak widać na powyższych przykładach nadal nie zapanował tam spokój. Istnieją grupy, którym obecna sytuacje nie odpowiada i dalej atakują. Może niebawem zrozumieją, że nic tym nie wskórają i mówiąc kolokwialnie w końcu się znudzą zamachami na niewinne osoby i obiekty. Najlepiej zilustrują to słowa Johna O’Kane profesora uniwersytetu w Derry: „Fundamentaliści po obu stronach w końcu wymrą, młodociani chuligani zapomną, co znaczą hasła malowane przez nich na murach, militarne murale zetrze ze ścian czas”.

Ciągle niespokojnie w Irlandii Północnej, część 1

W Irlandii Północnej od kilkunastu lat trwa proces pokojowy, ale nadal region ten jest niespokojny. Co jakiś czas media donoszą o atakach, zamachach bombowych, rannych i ofiarach śmiertelnych trwającego od średniowiecza konfliktu.

Czym jest Irlandia Północna i na czym polega konflikt?

Irlandia Północna to oficjalna nazwa regionu w północno-wschodniej części wyspy Irlandii, która składa się z 26 hrabstw Republiki Irlandii oraz 6 hrabstw Irlandii Północnej. Republika Irlandii, ze stolicą w Dublinie, stanowi niezależne państwo, z kolei Irlandia Północna, ze stolicą w Belfaście, jest jednym z czterech państw (obok Anglii, Szkocji, Walii) wchodzących w skład Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej.

Przyczyny konfliktu m.in. tkwią korzeniami w historii sięgającej średniowiecza. W XII w. przybyli do Irlandii Anglicy, stali się na tyle silnym i znaczącym żywiołem, że w roku 1171 król Anglii Henryk II Plantagenet ogłosił się panem Irlandii. Od tego momentu zaczęło się w Irlandii trwające ponad 800 lat panowanie brytyjskie i jej kolonizacja. Na podbitych terenach osiedlano Anglików, których obdarzano przywilejami kosztem ludności miejscowej. Rdzenna ludność irlandzka, jej zwyczaje, język oraz wyznanie stały się obiektem prześladowań. W Irlandczykach narodził się opór przeciwko narzuconemu siłą panowaniu. Rozpoczęli z Anglikami walki, które przybrały charakter walk narodowowyzwoleńczych.

Następnie do tej walki o niepodległość dołączył element walki religijnej, a później także politycznej, jak również tej na tle ekonomicznym. Najważniejsze wydarzenia, które wpływały na konflikt to m.in. to, iż w 1800 r. doszło do podpisania unii, która czyniła Irlandię częścią powstałego wówczas Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii, oraz podpisanie traktatu w 1921 r., kiedy to w ramach Zjednoczonego Królestwa powstała Irlandia Północna. Głównie to ten traktat, który podzielił Irlandię na dwie części, stał się powodem trwającego po dziś dzień, kryzysu na tym obszarze.

Generalnie spór dotyczy republikanów (w większości katolików) chcących zjednoczenia obu części Irlandii oraz unionistów (w większości protestantów) pragnących pozostać przy Wielkiej Brytanii. Przy czym warto zaznaczyć, że katolicy byli w mniejszości i stali się ofiarą dyskryminacji politycznej, społecznej, religijnej i ekonomicznej.

Porozumienie

Podejmowane kilkakrotnie próby rozwiązania sporu spotykały się zawsze z obawami protestantów o utratę swojej władzy w Irlandii Północnej i radykalizację nastrojów mniejszości. Jednak stopniowo dochodziło do wyciszenia konfliktu, a w latach 90-tych nastroje społeczne wyciszyły się na tyle, że umożliwiły podjęcie negocjacji. Dlatego też od początku lat 90-tych próbowano inicjować rozmowy dążące do porozumienia.

Porozumienie udało się osiągnąć 10 kwietnia 1998 r. w Wielki Piątek, podpisano wówczas tzw. porozumienie wielkopiątkowe. Stanowiło ono wynik głębokiego kompromisu i stworzyło podstawy nowego ładu konstytucyjnego Irlandii Północnej. Miało wielkie znaczenie dla państwa. Mimo, że porozumienie nie zadawalało wszystkich to stanowiło duży krok w kierunku pokoju.

Konkurs piękności


Ostatnie dni w polskich programach informacyjnych zdominowała wizyta Baracka Obamy. Dodatkowo można było obejrzeć film dokumentalny o fotografie Białego Domu i prezydenta.
Patrzę tak w ekran i nie mogę opanować emocji. Zachwytu. Jakiż on jest przystojny! Jak bardzo podoba mi się ten ciemnoskóry przywódca największej potęgi gospodarczej świata!
I zastanawiam się czego jest to zasługą. Czy chodzi o faktyczną atrakcyjność fizyczną, czy może o tę władzę, o ten prestiż.
Bo można przecież obiektywnie ocenić piękno człowieka. Symetryczne rysy twarzy, szczupła budowa ciała, wyprostowana postawa.
Ale też nie od dziś wiadomo, że większą atrakcyjność fizyczną przypisujemy tym, którzy posiadają wysoki status społeczny czy właśnie władzę. Wspomnieć można chociażby o sznurach panien podążających za mundurem symbolizującym wysoki prestiż i moc.
Nasuwa mi się również skojarzenie z wizerunkiem medialnym i jego wpływem na wyniki wyborcze. A tutaj przede wszystkim przystojny John F. Kennedy, bożyszcze kobiet - były gubernator Arnold Schwarzenegger czy uśmiechnięty aktor Ronald Reagan. A z naszego podwórka „piękny Grześ” – Grzegorz Napieralski, wystylizowany do granic przesady. Niebrzydki jest również premier Donald Tusk czy Radosław Sikorski.
Bo któż dzisiaj czyta programy wyborcze? Ośmielam się twierdzić, że prócz tych, którzy je napisali, może jeszcze nadgorliwi studenci prawa czy politologii. Czy ktoś jeszcze? Chyba nie…
Trzeba ładnym być i już! Wygrana niemalże w kieszeni. No i ładnym ponoć żyje się łatwiej.


DRUGA STRONA MEDALU


A jak nie jest się ładnym, albo natura po prostu poskąpiła wzrostu? Można mieć piękną żonę – jak Nicolas Sarcozy – Carlę Bruni. Ciekawe swoją drogą, czy w mężu ujęła ją uroda czy władza? Bo Isabel w Kazimierzu Marcinkiewiczu raczej to drugie.
Można również przeprowadzić kilka operacji plastycznych, choć w przypadku Silvio Berlusconiego nie przyniosło to ani poprawy „urody”, ani popularności. Panie do towarzystwa patrzą raczej na zasobność portfela niż na ładny uśmiech.
Jest też „trzecia strona medalu”. Są bowiem politycy na najwyższych szczeblach władzy z „nienarzucającą się urodą”, a dość popularni. Śp. Lech Kaczyński zaliczał się do tej grupy. Wrzuciłabym tu także prezydenta Bronisława Komorowskiego z wąsikiem. I tu zaczynają się schody, bo znikąd nie przychodzi mi do głowy uzasadnienie ich popularności.


AND THE WINNER IS...


Moim faworytem w konkursie piękności polityków jest bez wątpienia Barack Obama. Mniejsza o to, jakim jest politykiem i prezydentem. Ale, do diaska, jak on wygląda! W moim pokoju bez najmniejszych oporów zawiesiłabym jego zdjęcie obok zdjęcia Audrey Hepburn ze "Śniadania u Tiffaniego" a mój zmysł estetyczny doznawałby niebywale przyjemnych emocji każdego dnia.
Niech żyje Barack Obama! Niech żyje Ameryka!

Ósmy dzień tygodnia!


ZAKUPY NA 5TH AVENUE

W ubiegłym tygodniu podczas szczytu prezydentów państw Europy Środkowej, nasz kraj miał przyjemność gościć specjalnego gościa zza oceanu – Baracka Obame. Podczas spotkania polskich władz z prezydentem USA, wśród omawianych tematów nie mogło zabraknąć oczywiście legendarnej już kwestii wiz do wspaniałego, zaprzyjaźnionego kraju. Wspieram projekt zmian w przepisach, który rozwiąże problem wiz dla Polaków[…] Będziecie mogli robić zakupy na Piątej Alei i wszędzie indziej, jeśli chodzi o USA - zadeklarował Barack Obama (Gazeta.pl). Prezydent przyznał, że wspiera projekt ustawy w Kongresie dot. zmian, które spowodują, że przy ewentualnym objęciu Programem o Ruchu Bezwizowym decydujący będzie nie procent odmów przyznania wiz, lecz odsetek nielegalnego wydłużenia pobytu w Stanach Zjednoczonych (podaje GazetaPrawna.pl). W ocenie naszej głowy państwa, Bronisława Komorowskiego, byłaby to "bardzo realna szansa" na poważne ograniczenie liczby odmów przyznania wiz. Czy więc dostaniemy w końcu nasze upragnione bilety do raju zwanego Ameryką? Całkiem możliwe, lecz czy w dzisiejszych czasach emigracja (ekonomiczna) do USA dalej jest tak pożądana jak w przeszłości? Odkąd państwa UE otworzyły dla nas swoje rynki pracy, Polacy wolą wyruszyć „za chlebem” do Niemiec czy Wielkiej Brytanii niż, aż zza Ocean Atlantycki. Dlatego też, gdy Amerykanie w końcu się zmiłują nad naszym biednym narodem i włączą nas do ruchu bezwizowego, Polacy mogą się odwrócić plecami i wybrać Europę. I nie mam na myśli jedynie kwestii wiz.

Zapraszam do obejrzenia galerii zdjęć z wizyty Baracka Obamy w Pałacu Prezydenckim tutaj

MAFIA W POLITYCE!

Nie samą wizytą Obamy Polak żyje. Tak więc teraz coś z codziennego dnia polskiej polityki – a więc afera! Finansowanie PO z mafijnych pieniędzy, posiadanie i używanie narkotyków przez Mirosława Drzewieckiego, współpraca funkcjonariuszy CBŚ z organizacjami przestępczymi oraz korupcja w sądownictwie – takie zarzuty wobec obozu rządzącego wystosował były szef CBA Mariusz Kamiński w liście do prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta (wywiad w zeszłotygodniowym Uważam Rze). W liście najpoważniejsze oskarżenia wysuwane są wobec Mirosława Drzewieckiego, któremu świadek Piotr K., (pseudonim Broda) zarzuca utrzymywanie kontaktów przestępczych z gangsterami z grupy pruszkowskiej oraz legalizowanie pieniędzy mafii, czyli pranie brudnych pieniędzy, z których część miała być przeznaczona na nielegalne finansowanie PO. Do wywiadu odniósł się „pitbull” PO Stefan Niesiołowski: Jeżeli pan Kamiński opiera się na zeznaniach kryminalistów, lumpów, żuli, przestępców, gangsterów i są one dla niego krynicą prawdy, to muszę panu Kamińskiemu złożyć publiczne gratulacje (Onet.pl). Niemniej jednak świadek to świadek, a sprawa powinna zostać wyjaśniona. Kampania wyborcza się zbliża, tak więc będziemy mieć coraz częściej do czynienia z podobnymi rewelacjami.

PREZES KONTRATAKUJE!

Zuzanna Kurtyka, wdowa po tragicznie zmarłym w katastrofie smoleńskiej Januszu Kurtyce będzie kandydatką PiS do Senatu w Krakowie, gdzie zmierzy się z ministrem obrony narodowej Bogdanem Klichem (Onet.pl). Europoseł PiS Ryszard Czarnecki przyznał Gdyby tak się stało, byłaby to niebywała konfrontacja żony ofiary katastrofy pod Smoleńskiem i osoby, która ponosi co najmniej polityczną odpowiedzialność za to, co się stało 10 kwietnia. Jak udało się ustalić TVP Info kandydatura ta jest pomysłem Jarosława Kaczyńskiego. Jeżeli mieliście chociaż cień nadziei, że podczas zbliżającej się kampanii wyborczej Kaczyński znowu będzie „na lekach” i zaniecha kwestii smoleńskiej, to musicie ją porzucić. Prezes kontratakuje!

sobota, 28 maja 2011

Dlaczego Wałęsa nie spotkał się z Obamą?

To mogło być historyczne wydarzenie. Spotkanie dwóch laureatów Pokojowej Nagrody Nobla - bohatera, który przyczynił się do upadku komunizmu w Europie Środkowo-Wschodniej oraz przywódcy największego na świecie supermocarstwa - miałoby wymiar symboliczny. Dlaczego więc Lech Wałęsa nie chciał spotkać się z Obamą?


Zawsze był priorytetem


Poprzednicy Baracka Obamy, spotkanie z Wałęsą traktowali zawsze jako kluczowy punkt swojej wizyty w Polsce. Niektórzy z nich, specjalnie przylatywali w tym celu do Gdańska. Tak było w przypadku George’a H. W. Busha, który spotkał się z legendarnym przywódcą „Solidarności” w lipcu 1989 roku. Spotkanie Ronalda Reagana, który gorąco popierał ruch solidarnościowy, miało miejsce we wrześniu 1990 roku, także w Gdańsku. Z kolei z Billem Clintonem, Wałęsa miał okazję zobaczyć się podczas jego wizyty w Polsce w 1994 roku. Prezydenci USA zawsze chwalili zasługi lidera „Solidarności” dla przywrócenia demokracji w Europie i chętnie spotykali się z największym polskim bohaterem zimnej wojny.


„Nie pasuje mi”


Tymczasem, jak donoszą nieoficjalne źródła, propozycja spotkania z Obamą została przedstawiona Wałęsie w ostatniej chwili, a w dodatku nie uwzględniała ich rozmowy w cztery oczy. Były prezydent Polski stwierdził więc, że nie znajdzie w swoim napiętym terminarzu czasu, by zobaczyć się z przywódcą Stanów Zjednoczonych. Nie pomogły namowy ani Bronisława Komorowskiego, ani ambasadora USA w Polsce, Lee Feinsteina, ani nawet arcybiskupa Tadeusza Gocłowskiego. Czy naprawdę brak czasu był jedyną przyczyną odmowy Wałęsy?


Za mało treści


Wydaje się, że dla Lecha Wałęsy wizyta Obamy nie ma większego znaczenia i nie uważa jej za przełomową. Skomentował ją w sposób następujący: „Sam przyjazd jest już wielką sprawą, a co do treści, to pożyjemy, zobaczymy. Do tej pory z treścią było naprawdę mizernie, prawie zawsze". Można z tego wywnioskować, iż zdaniem byłego prezydenta dotychczasowe wizyty prezydentów USA w Polsce nie miały charakteru merytorycznego i nie implikowały żadnych konkretnych zmian. Widoczny jest sceptycyzm Wałęsy, który doświadczony już w tego typu wydarzeniach, ma świadomość że przyjazd Obamy nie wniesie nic nowego do stosunków polsko-amerykańskich. Stwierdzenie o „braku treści” można też interpretować jako negatywne stanowisko Wałęsy wobec dotychczasowych dokonań prezydenta USA. Być może miał na myśli to, iż Obama zawiódł oczekiwania opinii światowej i nie zasłużył na otrzymanie Pokojowej Nagrody Nobla? Czyżby Wałęsa odmówił, gdyż ewentualne spotkanie mogłoby manifestować jego aprobatę dla polityki Obamy?

piątek, 27 maja 2011

Separatyzmy cz. 4

Sposoby przeciwdziałania separatyzmowi.

Rozwiązywanie konfliktów o podłożu etnicznym nie należy do zadań łatwych. W europie zachodniej rządy państw borykających się z problemami secesjonistycznymi starają się powstrzymywać i łagodzić wszystkie tego typu ruchy, jednak nie są one w stanie doprowadzić do całkowitego ich zdławienia. Do powstrzymania tych tendencji niezbędne jest pozbycie się wszelkich postaw skrajnych zarówno przez społeczeństwo, jak i przez polityków. Porozumienie nie jest możliwe bez wcześniejszego odrzucenia uprzedzeń i emocji.

Sposobem na zapobieganie ruchom separatystycznym może być zmiana struktury państwa. Rozwiązanie tego typu może być możliwe dzięki temu, że poszczególne narody zamieszkujące kraje europy zachodniej są silnie związane z określonym terytorium. Przywiązanie to nierzadko ma podłoże historyczne i pozwala na wypracowanie, a następnie respektowanie zobowiązań obywateli względem państwa oraz jednoczesne poszanowanie istniejących odrębności narodowych. W praktyce tego typu polityka przejawia się w przyznaniu pewnym regionom autonomii kulturowej, administracyjnej czy politycznej. Przekazanie władzy w wymiarze całkowitym na rzecz prowincji mogłoby grozić podziałem terytorium kraju lub secesją pewnych jego regionów. Z tego też powodu rządy państw preferują raczej nadanie statusu autonomii poprzez przekazanie części swoich uprawnień na rzecz władz lokalnych. Zabieg ten może doprowadzić do tego, iż ruchy regionalne skupią się między sobą na walce o władze, a nie na dążeniach separatystycznych. W skrajnych przypadkach może to jednak prowadzić do powstania federacji lub konfederacji.

Brak jest uniwersalnej formuły pozwalającej rozwiązać kwestie ruchów separatystycznych. W każdym przypadku działają inne przesłanki a także występują inne okoliczności, które należy brać pod uwagę. Kraje Europy Zachodniej przeciwdziałając separatyzmom nie przekraczają środków prawnych. Rozwiązanie problemu separatyzmów to proces długotrwały i wymagający dobrej woli wszystkich zainteresowanych stron. Główną trudnością jest złożoność przyczyn a także wielorakość elementów tworzących współczesne ruchy nacjonalistyczne. Ruchy te nierzadko powstawały w przeszłości, do czego niejednokrotnie nawiązują przedstawiając swoje argumenty. Dążenie do autonomii, czy do oderwania się od centrum wyjaśniają innym od reszty kraju pochodzeniem, zwyczajami, kulturą, często odrębnym językiem, podkreślając jego znaczenie dla podtrzymania tożsamości narodu. Identyfikując się z terytorium, na którym zamieszkują, walczą nie tylko o ochronę i prawo kultywowania odmienności narodowej, ale również o pełnię władzy nad nim.

Wypracowanie wspólnego stanowiska przez zwaśnione strony nie jest zadaniem łatwym. Doskonale ukazuje ten fakt Porozumienie Wielkopiątkowe z 10 kwietnia 1998 r. w sprawie Irlandii Północnej. Zostało ono okrzyknięte przez polityków i prasę wydarzeniem o charakterze historycznym, w fazie realizacji kilkakrotnie ulegało zawieszeniu, wymagało dalszych kompromisów, rozmów i negocjacji, a mimo tego nie zostało zaakceptowane przez wszystkich członków konfliktu.

Każdy naród dąży do wypracowania jednolitego stanowiska na zewnątrz, ponieważ jest to warunek niezbędny do osiągnięcia rzeczywistej podmiotowości międzynarodowej który ponadto zapewnia maksymalną skuteczność i racjonalność działań. Z tego też powodu mniejszości a także ich odmienne postawy nie mogą uniemożliwiać ani nawet utrudniać przyjęcie takiego jednolitego stanowiska przez dane państwo. O ile różne działania i postawy mogą znaleźć swe uzasadnienie w sferze świadomości społecznej, to w sferze działań są absolutnie nieakceptowane, zwłaszcza jeśli powodują przy tym naruszenie funkcjonowania instytucji narodowych na danym obszarze.


Separatyzmy cz. 3

Skutki separatyzmu.

Występowanie na terytorium państw tendencji o charakterze odśrodkowym może być postrzegane jako zagrożenie dla stabilności stosunków międzynarodowych. Ukształtowanie mapy politycznej może być realnie zagrożone na skutek rozwoju ideologii narodowych. Własna podmiotowość wszelakich ruchów separatystycznych jest zazwyczaj identyfikowana z pewnym konkretnym terytorium. W przypadku państw o charakterze wielonarodowym ruchy te mogą doprowadzić do poważnej destabilizacji państwa, a w skrajnym przypadku nawet do jego rozpadu. Na skutek rozpadu bloku wschodniego ze Związkiem Radzieckim na czele, doszło do powstania na terytorium europy środkowo – wschodniej wielu konfliktów mających głównie podłoże etniczne. Ruchy te mogą stanowić ogromne źródło zagrożeń dla bezpieczeństwa całego kontynentu. Separatyzmy mające miejsce w Europie Zachodniej pomimo tego, iż prowadzą do destabilizacji na terenie państwa, w którym występują to nie mają tak silnego oddziaływania na całe środowisko międzynarodowe, lecz uznawane są za wewnętrzną sprawę poszczególnych państw. Działania mające na celu powstrzymywanie wzrastania tego typu ruchów, dążą głównie do stworzenia odpowiednich instytucji demokratycznych, które mają zapewniać poszanowanie praw człowieka ze szczególnym uwzględnieniem praw mniejszości. Działania te cechują się respektowaniem wszelakich typów autonomii, sprawiedliwym systemem wyborczym oraz przestrzeganiem zasad prawa międzynarodowego w stosunku do przedstawicieli poszczególnych narodów zamieszkujących terytorium państwa.

Poszczególne ruchy separatystyczne mają odmienne metody działań, strukturę czy cele. Frakcje o umiarkowanym charakterze które akceptują zasady demokracji oraz prawa i negocjują z rządem centralnym mogą wykorzystać otrzymane uprawnienia w celu poszerzenia autonomiczności swojego regionu. Pozostawiają sobie przy tym jednakowoż drobny margines swobody w kwestii ewentualnej zmiany swojej postawy, jeśli uznają to za korzystne. Gdy te działania mają poparcie społeczne, zachodzi możliwość powstania szansy na rozwiązanie problemu separatyzmu. W sytuacji kiedy w sporze uczestniczy frakcja o silnym charakterze radykalnym, która za główny cel swojej działalności stawia sobie oderwanie jakiegoś regionu czy też doprowadzenie do całkowitego rozpadu państwa wtedy wypracowanie kompromisu jest zdecydowanie trudniejsze. Jednakowoż doświadczenie pokazuje że, żadne, nawet najbardziej zmasowane i największe ataki terrorystyczne nie są w stanie przesądzić na korzyść secesji.