sobota, 26 kwietnia 2014

Kazimierz Marcinkiewicz 'wraca do gry'?


Kazimierz Marcinkiewicz urodził się 20 grudnia 1959 roku w Gorzowie Wielkopolskim. Od 1992 do 1993 roku był wiceministrem edukacji narodowej w rządzie premier Hanny Suchockiej. W 2005 roku został Prezesem Rady Ministrów, a funkcję tą pełnił do 2006 roku. Kazimierz Marcinkiewicz był także prezydentem miasta Warszawy, a po zakończeniu politycznej kariery dyrektorem w Europejskim Banku Odbudowy i Rozwoju w Londynie (2007–2008).

Szerszej publiczności znany jest ze swoich niecodziennych, medialnych zachowań. Między innymi ze słynnego już 'yes, yes, yes', czy związku z młodą Izabelą Olchowicz zwaną ironicznie 'Isabel'.  Rozwód ze schorowaną żoną delikatnie mówiąc nie przyniósł byłemu premierowi wzrostu popularności, a wywiady udzielane kolorowym pismom przez niego i 'Isabel' stały się wodą na młyn dla krytykujących zachowania Marcinkiewicza.

www.wirtualnemedia.pl
Trzeba także zaznaczyć, że żona Marcinkiewicza pisywała wiersze oraz zamieszczała je w internecie. Oto przykład jej poezji:

I znów o M... i M...

To ona sprawia
Że tyle negatywnych i pozytywnych komentarzy się pojawia
Prosta i skomplikowana
Najlepsza ta mocna i niepokonana
Oczywiście pikantności do wszystkiego trzeba dodać
I na pierwsze strony podać
Tak łatwo dziś o wypaczenie
Słów, wyznań zniekształcenie
Drugie M ludzi nie szanuje
Tylko ciągle coś nowego knuje
Za ich plecami tworzą historie, opinie niebywałe
Które często z prawdą nic wspólnego nie maja wcale?
Domysły, doniesienia
Nikt prawdy nie docenia
M nie szanuje innych ludzi życia intymnego
A potem mówi o wystawianiu na sprzedaż przez nich samych życia prywatnego
Czy to wytłumaczenie na ich niecne grę?
I dyskusja nadal wrze
Na koniec konkluzja się pojawia: że to wszystko żenada...
Jeśli więc wszyscy to żenadą nazywają
To, czemu komentują, gazety, czy TV oglądają?
Wybór prosty nieskomplikowany. Na raz dwa trzy
Odbiorniki wyłączamy.

Morał z tego taki: M i M sobie zawadzają
A koniec będzie taki że oba M przetrwają:)

A które M Państwo zachwalają?
Cała medialna szopka związana z Kazimierzem Marcinkiewiczem sprawiła, że nie ma on już tak dużego politycznego kapitału jak niegdyś. W kuluarach słychać jednak o możliwości i chęci powrotu byłego premiera do polityki. Tabloidy rozpisują się, że aby odbudować swój wizerunek dobrego ojca, męża i katolika Kazimierz Marcinkiewicz zabiega o powrót do byłej żony. Trzeba przyznać, że cała ta 'operacja wizerunkowa' byłaby nieco naciągana. Szum medialny wokół jego osoby był tak duży, że wyborcy zapewne wyczuliby ową niekonsekwencją w kreowaniu wizerunku.

Gdyby jednak Marcinkiewicz naprawdę chciał powrócić do polityki – z którą opcją polityczną byłoby to możliwe? Jeżeli wierzyć mediom to były premier nie zaangażował się w żadną formację powstałą po rozłamach w partii Kaczyńskiego, ale ponownie zbliżył się do Michała Kamińskiego, do którego miał wcześniej pretensje za zachowanie w czasie dymisji jego rządu. W zeszłym roku wraz z byłym spin doktorem PiS i Romanem Giertychem założyli think tank: Instytut Myśli Państwowej - pisze Wojciech Szacki w jednym z wydań 'Polityki'.  

Sam zainteresowany nie potwierdza jednak plotek o swoim powrocie do życia politycznego. Czy okaże się to prawdą? Nie zawsze takie powroty się udają, ale jak będzie w przypadku Kazimierza Marcinkiewicza? Czas pokaże.
  
http://kmarcinkiewicz.blog.onet.pl, interia.pl, polityka.pl

środa, 23 kwietnia 2014

Ukraina zwróciła się do Międzynarodowego Trybunału co do zabójstw na Majdanie

Sekretarz Międzynarodowego Trybunału Karnego (MTK) otrzymał od rządu Ukrainy deklarację  o wyrażenie jego jurysdykcji co do przestępstw, które rzekomo zostały popełnione w kraju w okresie od 21 listopada 2013 do dnia 22 lutego 2014 roku.

Wniosek został złożony zgodnie z art 12 (3) Statutu Rzymskiego, Międzynarodowego Traktatu, który służy jako Statut Międzynarodowego Trybunału Karnego. Według tego artykułu, jeśli "jest wymagane uznania jurysdykcji państwa, które nie jest stroną niniejszego statutu wtedy państwo może, w drodze oświadczenia złożonego sekretarzowi uznać tą jurysdykcję, która ma stosunek do zbrodni. 
Państwo współpracuje z Trybunałem bez wyjątków..."

Oznacza to, że teraz Międzynarodowy Trybunał Karny ma prawo do zbadania ewentualnych przestępstw, które rzekomo zostały popełnione w tym okresie.

Sama akceptacja jurysdykcji MTK, nie jest przesłanką do wszczęcia dochodzenia. Prokurator MTK musi się zdecydować, czy podane informacje są wystarczające do wszczęcia postępowania i odnieść się do odpowiedniego wniosku oraz zwrócić do sędziów.

Nawet jeśli dochodzenie się rozpocznie, to prokurator musi zadecydować na podstawie uzyskanych dowodów, lub zwrócić się do sędziów o wydanie nakazów aresztowania lub wezwania do stawienia się w sądzie osób oskarżonych o popełnienie przestępstwa podlegające jurysdykcji MTK .

Jurysdykcja MTK obejmuje najpoważniejsze zbrodnie międzynarodowe. Jest ona ograniczona do zbrodni ludobójstwa, agresji, zbrodni przeciwko ludzkości i zbrodni wojennych. Ich definicja zawarta w Traktacie ustanawiającym sąd - czyli w Statucie Rzymskim . Dzisiaj Statut Rzymski obejmuje 122  państwa.

Państwo może podjąć decyzję o ratyfikacji Statutu Rzymskiego lub złożenia oświadczenia zgodnie z artykułem 12 (3) Statutu o powołanie się na jurysdykcję sądu w konkretnej zbrodni. Rada Bezpieczeństwa ONZ też może zwrócic się do MTK z prośbą o wszczęcie postępowania karnego.

Ukraina podpisała Statut Rzymski 20 stycznia 2000, ale jeszcze nie ratyfikowała tego dokumentu.

wtorek, 22 kwietnia 2014

Janusz Korwin-Mikke idzie walczyć z UE w Europarlamencie !

Zwolennicy Kongresu Nowej Prawicy mają prawdziwe powody do radości. Najpierw partii udało się zarejestrować swoich kandydatów we wszystkich trzynastu okręgach. Teraz większość sondaży pokazuje, że komitet wyborczy „Nowa Prawica Janusza Korwin-Mikke” ma szansę zdobyć nawet 8% głosów w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Jeśli te prognozy się sprawdzą, będzie to pierwszy od ponad dwudziestu lat polityczny sukces tego kontrowersyjnego działacza. Skąd tak duży wzrost poparcia dla człowieka, któremu jak dotąd nie udawało się przekroczyć pięcioprocentowego progu wyborczego?

źródło: onet.pl
Nie jest dla nikogo zaskoczeniem, że w dzisiejszej, przeżywającej kryzys ekonomiczny ale i tożsamościowy Europie, mamy do czynienia z rosnącą frustracją wśród ludzi młodych, co przekłada się także na rosnącą popularność radykalnych rozwiązań politycznych. Głoszące skrajne poglądy partie polityczne od prawa do lewa, które jeszcze parę lat temu cieszyły się marginalnym poparciem, dziś osiągają kilkunastu- a nawet kilkudziesięciu procentowe wyniki wyborcze, by wymienić chociażby grecki faszystowski Złoty Świt czy komunizującą partię SYRIZA, holenderską antyimigrancką Partię Wolności czy węgierski nacjonalistyczny Jobbik, głoszący chęć zerwania więzi Węgier z Europą i zbliżenie z Azją. W Polsce wydawało się dotychczas, że to zjawisko nie występuje aż w tak dużym nasileniu. Jednak wzrost poparcia dla skrajnie prawicowych ugrupowań w dość krótkim czasie, oraz radykalizacja prawicy parlamentarnej, zdaje się pokazywać, że ten europejski trend dociera do nas z opóźnieniem.
 Kim są więc wyborcy Janusza Korwin-Mikkego? Nietrudno odgadnąć, że to przede wszystkim ludzie młodzi, często mający w tym roku po raz pierwszy możliwość udziału w wyborach. Spora część z nich chce po prostu oddać swój głos na kandydata, nie będącego nigdy u władzy, osobę spoza tzw. „układu”. A Janusz Korwin-Mikke jest właśnie najbardziej rozpoznawalnym z pozaparlamentarnych polityków. Kontrowersyjne wypowiedzi, wskazywanie winnych obecnej sytuacji, nazywanych bez ogródek złodziejami i przestępcami i jednoczesne pokazywanie „prostych rozwiązań” na wszelkie możliwe problemy, tylko zwiększają jego popularność. Proste hasła, zdecydowanie, radykalizm światopoglądowy i opinia niezłomnego, który „nigdy się nie sprzedał” i który zrobi porządek z „tymi przy korycie”, to klucz do popularności tego polityka wśród młodych. Na podobnej zasadzie poparcie zyskiwał niegdyś Andrzej Lepper, z tą różnicą, że jego elektorat w większości stanowili mieszkańcy wsi, często starsi i słabo wykształceni.
Ale za tak duży wzrost popularności JKM odpowiada druga grupa głosujących -jego oddani zwolennicy, którzy od lat prowadzą nieustanną kampanię w internecie, a która po latach zaczęła przynosić w końcu efekty. Sam Korwin-Mikke przyznaje, że jego działalność agitacyjna to przede wszystkim spotkania z wyborcami w różnych miastach Polski oraz działalność internetowa, za którą stoją  członkowie jego partii. Działalność ta nie wymaga prawie żadnych nakładów pieniężnych, co w przypadku partii nie finansowanych z budżetu państwa często pozostaje jedyną formą prowadzenia kampanii.

 Jakie wartości głoszące przez JKM zyskały sobie tak dużą popularność w ostatnich latach? Przede wszystkim skrajny liberalizm w sferze ekonomicznej, który ma być lekarstwem na wszelkie, hamujące rozwój  tego państwa bolączki, takie jak : korupcja, rozrost biurokracji, wysokie podatki i wszelkiej maści przepisy, utrudniające (w jego mniemaniu) życie przeciętnemu obywatelowi. Jest to z pewnością fenomen w skali europejskiej, z tego względu, że radykałowie z innych części Europy zarówno z lewej (co naturalne) jak i z prawej strony nie zostawiają suchej nitki na neoliberalnej polityce. Neoliberalizm w ich opinii przyczynił się zarówno do kryzysu ekonomicznego jak też rozpadu tradycyjnych wartości, na rzecz wyścigu szczurów i kultu konsumpcji. W tej sytuacji JKM, nawet jeśli uda mu się wejść ze swoim ugrupowaniem do Parlamentu Europejskiego, może mieć trudności z nawiązaniem szerszej współpracy z innymi liczącymi się partiami radykalnej prawicy. Wspólnym mianownikiem z pewnością będzie dla nich krytyka instytucji Unii Europejskiej i obrona suwerenności narodowej, której ich zdaniem te instytucje zagrażają. JKM mówi wprost o UE jako kontynuacji tradycji państw totalitarnych , nazywa  Eurokołchozem i oskarża o niszczenie cywilizacji łacińskiej. 
Czy sukces polityczny w eurowyborach przełoży się też na sukces w przyszłych, polskich wyborach parlamentarnych? Z pewnością będzie to zależeć od działalności samego JKM w europarlamencie, a znając jego aktywność, można się spodziewać, że jeszcze wiele w najbliższym czasie na jego temat usłyszymy.

Źródło: gazeta.pl, onet.pl

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Kto na miejsce Kozłowskiej-Rajewicz?

Była minister sportu (lub jak kto woli „ministra”) Joanna Mucha ma możliwość powrotu do rządu. Według „Gazety Wyborczej” Joanna Mucha ma duże szanse na zostanie ministrem ds. równego traktowania. Miałaby zastąpić Agnieszkę Kozłowską – Rajewicz, która startuje w wyborach do Parlamentu Europejskiego.

źr: wprzerwie.pl

Joannę Muchę bardzo dobrze ocenia Kongres Kobiet. Była minister sportu brała udział w wielu kongresach regionalnych, czym z pewnością uzyskała sympatię tego środowiska. Jak mówi prof. Magdalena Środa – Pełnomocnikiem musi być osoba o wrażliwości równościowej, a Mucha z pewnością taką posiada.
Wiele razy Joanna Mucha dała wyraz popierania działań feministycznych czy też równościowych. Będąc jeszcze ministrem sportu w programie publicystycznym „Tomasz Lis na żywo” mówiła, że kobietom które zajmują się polityką jest trudniej np. w kontaktach z rodziną. Natomiast jeśli chodzi o kwestie związane z pracą – na pewno nie. Wyrażała też poparcie dla parytetów dla kobiet i mężczyzn w polityce. Pozytywna opinia Kongresu Kobiet na jej kandydaturę wydaje się więc zrozumiała.

Joanna Mucha nie jest jednak jedyną kandydatką na stanowisko po Kozłowskiej – Rajewicz. Wymienia się również posłanki PO z Parlamentarnej Grupy Kobiet. Są to np. Bożena Szydłowska, która jest szefową tej grupy, Beata Libera-Małecka czy Maria Janyska.

Źr: natemat.pl
Sprawa jest wciąż otwarta, żadnych potwierdzeń nie ma, choć rzecznik rządu Małgorzata Kidawa Błońska informowała, że premier już zastanawia się nad zastępstwem Kozłowskiej Rajewicz.
Czy to nie za wcześnie? Czy Donald Tusk jest tak bardzo pewny zwycięstwa swojej kandydatki? Trzeba przyznać, że sytuacja Kozłowskiej-Rajewicz jest bardzo dobra, ponieważ otwiera listy PO w okręgu województwa wielkopolskiego. Jej szanse na mandat są wysokie.
źr: youtube.pl
Wystąpienie Agnieszki Kozłowskiej - Rajewicz podczas konwencji wyborczej Platformy Obywatelskiej. 

Sama Joanna Mucha nie komentuje tych spekulacji i nie wypowiada się na temat jej ewentualnego powrotu do rządu. Aktualnie pracuje w sejmowych komisjach ds. zdrowia i nowych technologii.


Źr: Dziennik.pl, wp.pl

piątek, 18 kwietnia 2014

Trudne życie polityka

bi.gazeta.pl
Polityk to zazwyczaj osoba, która cały czas jest na świeczniku. Często sprawdza się stwierdzenie, że politycy i media żyją w symbiozie – jedno bez drugiego nie może istnieć. Polityka daje mediom tematy, a media politykom możliwość „darmowej reklamy”.

Jest więc naturalne, że popularność i rozpoznawalnosć polityka niesie za sobą różne konsekwencje. Czasem pozytywne, czasem negatywne. Problem zaczyna się wtedy, kiedy owe skutki zaczynają być naprawdę daleko idące i dotykają nie tylko polityka, ale także jego rodzinę czy znajomych.

Kilka dni temu na jaw wyszła sprawa obraźliwych smsów z pogróżkami, które rodzinie premiera Tuska mają przesyłać prześladowcy. Problem przybrał poważne rozmiary, ponieważ treść wiadomości nie była tylko obraźliwa, ale znajdowały się tam także groźby.



Kilka z wiadomości Donald Tusk przytoczył podczas zorganizowanej przez siebie konferencji.

Przekaż ryżemu kundlowi, że zostanie zabity za mord smoleński. Ty bezrobotna dziwko też zostaniesz zabita i cała wasza rodzina. Ścierwo ryżego kundla musi być wytępione do pięciu pokoleń. 

Chciałem spytać, czy już wiesz, gdzie będziesz próbowała się ukryć i uciec, bo chyba świadoma jesteś, że jak kundlowi zdejmiemy ochronę to i z was nikt nie przeżyje.

bi.gazeta.pl
Oprócz Katarzyny Tusk, córki premiera groźby śmierci miała dostawać także jego żona.

Twoje bękarty zdechną, a ty zostaniesz zabita, rozszarpana na strzępy. Jesteś parszywym pomiotem smoleńskiego mordercy.

Jeden z tabloidów stwierdził, że taki obrót sprawy spowodował przyznanie córce premiera ochrony. Zajmują się tym funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu.  Na wtorkowej konferencji, o której już wspominałam, premier zastrzegł, że żaden członek jego rodziny nie ma stałej ochrony, a jedynie czasem są dyskretnie obserwowani, ostatnio częściej moja córka.

Pozostaje jednak pytanie, czy przyznanie stałej ochrony nie byłoby właściwym rozwiązaniem. Rozpoznawalnosć i popularność (nawet ta negatywna) to normalna sprawa, jest konsekwencją zawodu, jaki polityk wykonuje. Jest to zawód publiczny, więc trzeba się z tym liczyć, (chociaż oczywiście nie w tak skrajnych formach). Jednak pewna część opinii publicznej ciągle zadaje sobie pytanie - czy cała ta sprawa nie ma na celu pokazanie szefa PO, jako osoby pokrzywdzonej,  takiej której należy współczuć, a koniec z końców zagłosować na jego partię? Taki zabieg marketingowy oczywiście byłby możliwy, jednak w mojej ocenie wysoce ryzykowny i amoralny.

Źródło: www.polskieradio.pl/






środa, 16 kwietnia 2014

Co dalej z Ukrainą?

Do Kramatorska i Słowiańska wjechało kilka opancerzonych pojazdów. Mają wywieszone rosyjskie flagi. W Kramatorsku zauważono też pojazdy Ukraińców, ale separatyści szybko je zablokowali i rozbroili. Jak podają ukraińskie agencje cytujące lokalnych świadków, w Kramatorsku znajduje się około 300 ukraińskich żołnierzy, a nad miastem krążą helikoptery. Rzecznik prasowy ministerstwa obrony Ukrainy Ihor Teniuch zdementował te doniesienia. Równocześnie nie wyjaśnił skąd te opancerzone pojazdy wzięły się na ulicach ukraińskich miast.

W Kramatorsku pojazdy zostały okrążone przez cywilów, którym „na pomoc przyszli dobrze uzbrojeni ludzie w mundurach polowych”. Powszechnie nazywa się ich „zielonymi ludzikami”.

Równocześnie trwają przygotowania do spotkania, które zorganizowała Bruksela i Waszyngton. Ma się odbyć jutro w Genewie. Celem jest rozmowa o przerwaniu ukraińskiego kryzysu, a mają w niej uczestniczyć ministrowie spraw zagranicznych Ukrainy – Andrij Deszczycia i Rosji – Siergiej Ławrow. Unijną dyplomację będzie reprezentować jej szefowa Catherine Ashton. Reprezentantem Stanów Zjednoczonych będzie sekretarz stanu John Kerry.

Pojawia się pytanie czy takie spotkanie coś da. Generał Waldemar Skrzypczak jest wyraźnie zaniepokojony i prezentuje już wyraźne stanowisko w tej sprawie. Według niego rząd ukraiński jest na straconej pozycji. Refleksja przyszła po czasie. Tak jak zaskoczyła ich aneksja Krymu, tak teraz – przejęcie wpływów we wschodniej Ukrainie. Chaotyczne działania Majdanu pokazały, że nowe władze są kompletnie nieprzygotowane do odparcia rosyjskiej agresji – mówi w rozmowie z WP.pl

Według Adama Szostkiewicza z redakcji tygodnika „Polityka” Ekipa Putina przestawia Rosję na tryb zimnej wojny z Zachodem. Uważa, że działania Kremla mają na Zachodzie spowodować wrażenie, że Ukraina jest państwem upadłem i niezdolnym do samodzielnego bytu. Zadaje trudne pytanie rodem z epoki Hitlera: czy umierać za Słowiańsk?


Sytuacja na Ukrainie już dawno wymknęła się spod kontroli. W tej chwili nie wiadomo nawet z kim rozmawiać o jej dalszych losach. Konflikt jest bardzo dynamiczny i z godziny na godzinę doniesienia się zmieniają.
Pytanie „co dalej?” pozostaje otwarte i nic nie wskazuje na to, by w najbliższym czasie miało się to zmienić. Jedno jest pewne: na to pytanie muszą odpowiedzieć sami Ukraińcy. Potrzebują wielkiej mobilizacji, siły woli i twardego stanowiska. To od nich zależy najwięcej.

źródła: Wirtualna Polska, Polityka

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Adamek będzie boksował się z polityką

www.iuve.p
Tomasz Adamek - bokser urodzony 1 grudnia 1976 roku w Żywcu będzie startował do Parlamentu Europejskiego z List Solidarnej Polski. Sportowiec został 'jedynką' Solidarnej Polski na Śląsku. 

"Adamek to bardzo utytułowany sportowiec. Jest pierwszym Polakiem, który zdobył „Muhammad Ali Giant Athlete Award”, nagrodę imienia Muhammada Alego za wybitne osiągnięcia sportowe i postawę poza ringiem, a także The Ring championship belt – pas mistrzowski magazynuThe Ring."

 Główne założenia nowego polityka są bardzo prawicowe. Uważa on, że homoseksualistów powinno się leczyć, deklaruje 100% katolicyzm, zdradza, że będzie walczył o rodzinę, prawo do życia od poczęcia do narodzin oraz inne kwestie związane z Bogiem, honorem, ojczyzną i patriotyzmem. 

Oprócz kwestii światopoglądowych bokser deklaruje także wsparcie dla polskiego przemysłu. Niedawno był gościem w Jastrzębiu-Zdroju, gdzie obiecywał walczyć o miejsca pracy. Miejsce spotkania z potencjalnymi wyborcami także nie było przypadkowe. Odbyło się ono bowiem przed kopalnią 'Jas-Mos', co miało podkreślić przeszłość zawodową boksera. Przed karierą sportową Adamek pracował jako górnik-ślusarz. Zaznaczył nawet, że miał wtedy wypadek, co jeszcze bardziej miało przybliżyć go do wyborców i pokazać jego wiarygodność. 

www.newsweek.pl
Polityczna kariera Adamka nie przynosi mu samych korzyści. Po jego wystąpieniu na temat osób homoseksualnych spadły na boksera głosy krytyki między innymi ze strony członków Twojego Ruchu. Janusz Palikot wyraził nadzieję iż kandydatka jego partii z Podkarpacia będzie w stanie pokonać Adamka w wyścigu do Parlamentu Europejskiego.

lasvegasdrink.pl
W sieci krąży także wiadomość, jakoby Tomasz Adamek przez rozpoczęcie politycznej batalii tracił sponsorów. Nie jest tajemnicą, że był on od 2011 roku związany kontraktem z producentem napojów energetycznych. W tym roku kontrakt wygasa, a na swojej oficjalnej stronie producent umieścił takie oto oświadczenie: 
"W związku z kilkuletnią współpracą z Tomaszem Adamkiem oświadczam, że nie mam najmniejszego związku z jego ostatnimi działaniami politycznymi jak i również nie utożsamiam się w jakikolwiek sposób z jego poglądami.
Prezes Zarządu
LAS VEGAS Power Energy Drink
Agata Moraczewska-Wolska"
Warto zauważyć, że zapraszanie znanych osób, a czasem wręcz celebrytów na listy wyborcze to praktyka dość częsta. Trzeba się tylko zastanowić, czy zbytnia mediatyzacja wyjdzie polityce na dobre. 

Żródła: wikipedia.pl, lasvegasdrink.pl, interia.pl

piątek, 11 kwietnia 2014

Komu płacą partie ?

Po raz kolejny dziennikarze „Gazety Wyborczej” przejrzeli sprawozdania finansowe w Państwowej Komisji Wyborczej za poprzedni rok dwóch największych polskich partii - Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości. Jak wynika z ich relacji, w porównaniu z poprzednim rokiem niewiele się zmieniło w kwestii partyjnych wydatków. Większość pieniędzy partie przeznaczają na zaprzyjaźnione agencje PR, instytuty i fundacje. Niemałą część opłat stanowią też ochrona, rachunki w restauracjach czy garnitury dla członków partii.

Platforma Obywatelska w zeszłym roku otrzymała 17,7 mln złotych, a Prawo i Sprawiedliwość 16,5 mln. Sporą część partyjnych pieniędzy pochłonęły sondaże. Jak wynika z raportu „GW”, PO wydała na nie ponad 400 tysięcy zł , PiS za ok. 340 tysięcy zamówił badania w samym tylko TNS Polska.
Okazuje się, że sporą część pieniędzy przeznaczaną na badania opinii publicznej partie biorą z funduszu, z którego powinny opłacać ekspertów i analizy prawne.
Które firmy na świadczeniu usług partiom politycznym zarobiły najlepiej ? Oprócz wymienionej powyżej TNS Polska, która była hojnie opłacana zarówno przez PiS jak i PO, najwięcej pieniędzy otrzymała agencja badawcza Millward Brown, na której konto Platforma przelała ok. 300 tys. zł. Niemałe pieniądze trafiły do firm związanych z byłymi i obecnymi członkami partii.
źródło: www.se.pl

I tak PiS przeznaczył 2,3 mln złotych na usługi oświetleniowo – nagłośnieniowe, wykonywane przez spółkę MTLM, będącą własnością Tomasza Pierzchalskiego, byłego pracownika biura tej partii. Z kolei 98 tysięcy przelano na konto spółki Forum, wydawcę min. „Gazety Polskiej”, w której radzie nadzorczej zasiadają takie związane z partią osobistości, jak Ryszard Czarnecki, Barbara Skrzypek czy Jacek Rudziński. 69 tysięcy złotych otrzymała fundacja Lux Veritatis o.Tadeusza Rydzyka. Wydatki te partia tłumaczy opłatami za reklamy w mediach, powiązanych z powyższymi organizacjami. 
Partia opłaca też hojnie organizacje eksperckie, doradzające jej politykom w różnych kwestiach: Instytut Sobieskiego, od lat współpracujący z PiS otrzymał w zeszłym roku 750 tys. zł, Instytut Studiów Podatkowych -370 tys. zł. Do największych wydatków Prawa i Sprawiedliwości należy suma za ochronę prezesa Jarosława Kaczyńskiego -aż 1,8 mln zł.
źródło: www.se.pl

Z kolei na liście głównych usługodawców Platformy Obywatelskiej znajdują się agencje PR-owe i marketingowe. Firma Bereś Baron Media, która już w poprzednich latach świadczyła takie usługi dla partii jak np. kręcenie spotów wyborczych, otrzymała 100 tys. zł. Niemal 40 tys. zł otrzymała też agencja marketingowa CAM Media, świadcząca też swoje usługi na rzecz wielu spółek skarbu państwa. Ponad 100 tys. zł przelano na konto firmy JMK Consulting, należącej do byłego szefa biura tej partii, Jacka Kruka. 100 tys. zł otrzymał także PR-owiec Szymon Milczanowski, szef kampanii referendalnej Hanny Gronkiewicz-Waltz i były doradca Jacka Rostowskiego.
Na wyjścia do restauracji Platforma wydała ponad 60 tys. zł., w sklepie z winami 9,2 tys., chociaż partia zastrzega, że pieniądze były przeznaczane jedynie na napoje bezalkoholowe, bo Tusk zakazał kupowania alkoholu z partyjnych pieniędzy. Z kolei na garnitury luksusowych marek partia wydała ok. 28 tys. zł. 
                                                                                                                          
                                                                                                                           źródło: Gazeta Wyborcza

sobota, 5 kwietnia 2014

Zamieszki w Brukseli: związkowcy walczą o nową drogę dla Europy

 Czwartego kwietnia w Brukseli miała miejsce demonstracja związkowców zorganizowana przez Europejską Konfederację Związków Zawodowych. Wydarzenie odbyło się w tzw. Dzielnicy Europejskiej gdzie znajdują się siedziby najważniejszych instytucji unijnych. Na miejscu stawiło się ok. pięćdziesięciu tysięcy działaczy z całej Europy. Polskę reprezentowali przedstawiciele NSZZ Solidarność oraz OPZZ.

EKZZ domagała się zakończenia tzw. „polityki zaciskania pasa” w imię walki z kryzysem, który ich zdaniem jest tylko pretekstem do przeforsowywania kolejnych cięć w sferze socjalnej i służy interesom bogatych. Na transparentach niesionych przez demonstrantów pojawiły się takie hasła jak „Więcej socjalnej Europy”, „Polityka zaciskania pasa = bieda” czy „Europa dla pracowników, nie dla Trojki”. Tzw. Trojka to  przedstawiciele Komisji Europejskiej, Międzynarodowego Funduszu Walutowego oraz Europejskiego Banku Centralnego, którzy realizują nowe reformy finansowe w krajach objętych programami pomocowymi, m.in. w Grecji. Ludzie ci oskarżani są m.in. o sprawowanie niedemokratycznej (nie są wybierani), za to faktycznej władzy, forsując często ostre cięcia budżetowe, szczególnie dotkliwe dla mniej zamożnych obywateli.
Manifestacja była częścią kampanii „Nowa droga dla Europy”. Jej głównym celem było zwrócenie uwagi kandydatów do Parlamentu Europejskiego w obliczu zbliżających się wyborów na problemy związane z pogarszającymi się warunkami pracy, bezrobociem oraz ograniczaniem praw pracowniczych w całej Europie.

Wiceszef Komisji Krajowej NSZZ Solidarność Jan Wielgus cele udziału w demonstracji określił następująco: Domagamy się zaprzestania cięć w środkach przeznaczanych na inwestycje, bo one przecież tworzą nowe miejsca pracy. Potrzebne są nakłady na innowacyjność, by pracodawcy nie konkurowali ze sobą wyłącznie kosztami pracy Działania na rzecz tworzenia nowych miejsc pracy powinny być dla UE absolutnym priorytetem, bo bezrobocie to obecnie jeden z podstawowych problemów we wszystkich krajach członkowskich.
W trakcie demonstracji doszło do starć z policją. Protestujący rzucali butelkami z benzyną, a także płytami brukowymi, wyrwanymi z chodników. Funkcjonariusze użyli przeciwko nim miotaczy gazu oraz armatek wodnych. Według wstępnych informacji rannych zostało ok. trzydziestu uczestników. Na wiele godzin został także wstrzymany ruch w Dzielnicy Europejskiej.

czwartek, 3 kwietnia 2014

Patriotyzm ekonomiczny według Jarosława Gowina

bi.gazeta.pl
Jarosław Gowin – prezes partii Polska Razem Jarosława Gowina podjął się niedawno dosyć nietypowej promocji polskiej żywności. Zachęca on swoich wyborców do kupowania produktów naszego rodzimego przemysłu żywnościowego. Robi to między innymi poprzez umieszczone na kanale popularnego serwisu You Tube filmiki. Pierwszy z nich pokazuje dzień z życia 'zwykłego Polaka'. Narrator mówi, że przeciętny Polak wstaje rano, ubiera się w garderobę wyprodukowaną za granicą (w tym czasie pokazane są sugestywne grafiki napełniających się świnek skarbonek z flagami innych państw). Po poranku przeciętny Polak włącza telewizor, gdzie widzi polskich polityków. W tym miejscu zaczyna się kampania negatywna. Narrator wylicza błędy polskich polityków (między innymi podnoszenie podatków, utrudnianie życia małym przedsiębiorstwom i tak dalej). Następnie przedstawione są rady Polski Razem Jarosława Gowina na bolączki polskiego przemysłu. Narrator utwierdza odbiorcę w przekonaniu, że warto głosować na PRJG, ponieważ oni 'naprawdę mają program gospodarczy'. Na sam koniec spotu podkreślona jest rola odbiorcy. „Żeby Polska była naprawdę bogatym krajem ty musisz mądrze 2wydawać swoje pieniądze'. Dźwięk poparty jest obrazem, na którym widać 'przeciętnego Polaka' i różnego rodzaju dobra z etykietką 'Made in Poland'.



W następnym spocie Jarosław Gowin będąc na zakupach pokazuje, co znaczy #żyćpopolsku.
Gowin udaje się do sklepu, by dokonać zakupów na śniadanie. Kolejno przemierza sklepowe alejki, bada półki, szukając naszych rodzimych produktów. Przy okazji oglądający filmik dowiaduje się, jakie firmy zdominowały nasz rynek na przykład pod względem produkcji jogurtów. Ciekawostką jest fakt, że jedna z takich firm swoją siedzibę ma właśnie w Opolu.



Twórcom spotu udało się przemycić w nim także wartości rodzinne. Polityk oglądając płatki śniadaniowe wspomina, że kupuje takie dla wnuka. Utwierdza to jego rodzinny i ciepły wizerunek człowieka, który zna prawdziwe życie, ponieważ opiekuje się wielopokoleniową rodziną.

Akcja #żyjpopolsku sama w sobie jest udanym pomysłem, wspieranie rodzimego biznesu to szczytny cel, jednak niektórzy zarzucają spotom Polski Razem Jarosława Gowina nadmierną sztuczność. Argumentują to niezbyt zachęcającym głosem polityka, jego zbyt sztywnym ubiorem (kto chodzi rano do sklepu pod krawatem?). Moim zdaniem wadą akcji nie jest owa sztuczność, ale fakt, że jest ona tak słabo rozreklamowana.