środa, 25 maja 2016

Firma Rothschild trust potwierdziła stworzenie dla Roshen zarządu powierniczego, założonego według modelu"blind trust"

Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko naprawdę mianował Rothschild Trust powiernikiem (trustee) zarządu powierniczego (blind trust) jego udziałów w cukierniczej korporacji Roshen.
"Wwyniku 12 miesięcznego przygotowania odpowiednia umowa zarządu powierniczego została zawarta dnia 14 stycznia 2016 roku"–mówi się w odpowiedzi Rothschild Trust na zapytanie agencji "Interfax-Ukraina".
"Umowa została sporządzo na zgodnie zmiędzynarodowymi standardami przekazania przez polityków udziałów do zarządu powierniczego w okresie służby publicznej" –zaznacza się w odpowiedzi.
Frima Rothschild Trust także dodaje, że zgodnie ze swoimi zasadami nigdy nie udziela komentarzy w związku ze swoimi klientami lub oddzielnymi osobami, jednak w tym konkretnym przypadku otrzymała odpowiednie upoważnienie od swojego klienta.
Zgodnie z informacjami, P. Poroszenko po objęciu stanowiska głowy państwa w celu sprzedaży swoich aktywów wynajął firmę inwestycyjną Rothschild i ICU. Jednak wzwiązku z brakiem nabywców dnia 14 stycznia 2016 roku prezydent ogłosił podpisanie umowy, na podstawie której przekazał swoje udziały w korporacji Roshen do niezależnego trustu, założonego według modelu „blind trust”.
„Co przewiduje ten trust? Po pierwsze,przez cały okres trwania mojej kadencji Prezydenta ani ja, ani ktoś inny nie może tego trustu rozwiązać. Podrugie,według tej umowy żaden mój podpis, żadna moja wskazówka nie ma żadnej mocy prawnej" –powiedział dziennikarzom na konferencji prasowej, dodając, że bankowi zarządzającemu trustutakże zostało udzielonepełnomocnictwo na okres czterech lat na pertraktacje w zakresie sprzedaży aktywów.
Jak mówi Prezydent, następnym po Roshenie będzie Międzynarodowy Banki Inwestycyjny, w którym posiada 60% udziału, i zarządzanie którym zostanie przekazane do zarządu powierniczego.
W ramach projektu „Centrum badania korupcji i zorganizowanej przestępczości" (OCCRP) na podstawie otrzymanych z anonimowego źródła materiałów ofirmach przedstawicieli elity światowej, które zostały otwarte w rajach podatkowych ("Panama papers") ukazała się informacja, że dnia 21 sierpnia 2014 rokuna Brytyjskich Wyspach Dziewiczych została zarejestrowana firma Prime Asset Partners Limited (BVI), właścicielem której jest P. Poroszenko.

Jesienią 2014 roku Prime Asset Partners Limited założyła na Cyprzefirmę CEE ConfectioneryInvestments Limited, która z kolei założyła w Holandii firmę Roshen Europe BV. Jednocześnie w opublikowanych informacjach podaje się, że taka restrukturyzacja korporacyjna była stadium przygotowawczym do anonsowanej przez Prezydenta dalszej sprzedaży jego udziału w Grupie Roshen.
Z kolei radcy prawni i finansowi P. Poroszenki zawiadomili, że umowa zarządu powierniczego została podpisana dnia 14 stycznia 2016 roku i jednej z jej stron została firma Prime Asset Partners Limited (BVI).
„Ta umowa wyraźnie przewiduje, że trust jest nieodzownym, to znaczy, że ta firma nie może samowolnie go rozwiązać. I po drugie,przewiduje, że został założony według formatu "blind trust”: to znaczy, że beneficjenci nie mają prawa otrzymywać od zarządcy lub osób związanych z tym trustem żadnych informacji o aktywach tego trustu lub o tym, co się w nim odbywa"–wyjaśnił Wadim Medwedew, starszy radca firmy prawniczej „Awellum”, która jest radcą prawnym P. Poroszenki.
Dodał, że firmy z BVI częściowo podlegają prawu brytyjskiemu w zakresie sankcji i monitoringu finansowego, i stąd organy władz ukraińskich mogą otrzymywać informacje niezbędne do przeprowadzenia kontroli, natomiast stworzenie firmy tam było uwarunkowane brakiem struktury zarządu powierniczego w ustawodawstwie Ukrainy.

Do składu korporacji Roshen należy jeden z największych producentów artykułów cukierniczych oraz zakłady produkcji cukierniczej w Kijowie, Kremenczuku (obwód połtawski), dwa place produkcyjne w obwodzie winnickim, zakład mleczarski "Berszadmołoko" (obwód winnicki), dwa place produkcyjne w obwodzie lipieckim (Federacja Rosyjska), zakład cukierniczy w Klajpedzie (Litwa) i zakład Bonbonetti Choco (Węgry).

poniedziałek, 23 maja 2016

Sekret popularności Trumpa: kto popiera kandydata na prezydenta USA...


    Najbardziej konserwatywnej warstwie republikanów, skrajnie niezadowoloną polityką, dzisiejszą administracją prezydenta-demokraty, co przeprowadza się, imponuje agresywny styl miliardera.
Przedsiębiorca-miliarder Donald Тrump, co domaga się wysuwania kandydatem od Republikańskiej partii na prezydenckich wyborach USA w 2016 roku, znany swoimi licznymi drastycznymi i czasami skrajnie prowokacyjnymi oświadczeniami, które zdążyły zgorszyć i nawet rozgniewać szmat amerykańskiego społeczeństwa, zwłaszcza jeśli chodzi o liberalnie uregulowanych demokratach. Przy czym Тrump, przedłuża przewodzić w wyścigu za Biały dom wśród przedstawicieli swojej partii, chociaż w ostatnim czasie już nie tak pewnie, jak przedtem.

    Sekret popularności Тrumpa w tym, że on naumyślnie akcentuje w swojej kampanii uwagę na takich ostrych i problematycznych pytaniach, jak nielegalna migracja, nie certując przy czym w wyrazach.

    Wtedy, jak w swoim pierwszym przemówieniu w jakości pretendenta Тrump zwalił się z krytyką na meksykańskich imigrantów, ci wyborcy, które uważają za ważne pytania nielegalnej migracji, przyszedł do niego.

   Jeśli słowa Тrump o migrantach, których on nazwał przestępcami i gwałcicielami, i idee o budownictwie ściany na granicy z Meksykiem zabrzmiały na samym początku jego kampanii latem tego roku, to jednymi z ostatnich spornych wypowiedzi miliardera, co wywołało gorące omawianie, stały się jego apele do stworzenia bazy danych o całym muzułmaninie, co mieszka na terytorium USA, i sprawdzenie pracownik meczet na związek do ekstremizm.

     Poza tym, nie warto zapominać, że Trump - bardzo popularną osobistość w kraju. Do niedawna on był  wiodącą programu telewizyjnego"Uczeń".W związku z tym Тrumpa zaczęło podtrzymywać wiele nawet dalekich od polityki Amerykanów, zwłaszcza jeśli ich pozycja z szeregu pytań okazywała się chociażby częściowo podobna z poglądami miliardera.

    Najbardziej konserwatywnej warstwie republikanów, skrajnie niezadowoloną polityką, dzisiejszą administracją prezydenta-demokraty Baracka Obamy, co przeprowadza się, imponuje agresywny styl Тrumpa.

Dzisiejsze bezpieczeństwo w Czarnym Morzu.

Wydarzenia ostatniej ćwierci stulecia w Black Sea littoral zone, w akwenie Azov - Black Sea Krai przyjęły niezwykle dynamiczny charakter. Najbardziej znacznymi z tych wydarzeń wydają się następne:


- Wstęp do NATO Bułgarii i Rumunii i, w skutek, przekształcenia Czarnego morza do "atlantyckiego jeziora", w którym teraz "życiowo ważne interesy" mają wszystkie kraje zachodniego aliansu, włączając i USA, i Kanadę, i Portugalię, i Islandię;
- Pragnienie Turcji, do dominacji w regionie pod znakiem idei Panturkizm i odrodzenia cesarskiego ducha;
- Radykalne podwyższenie miary morskiej aktywności w Czarnym morzu przy jednoczesnym gwałtownym obniżeniu potencjałów marynarek wojennych wszystkich czarnomorskich państw (do niedawna - i Rosji), z wyjątkiem Turcji;
- kształtowanie nowych komunikacyjnych kierunków i węzłów, związanych z transportowaniem nośników energetycznych i perspektywami opracowania szelfa.

Najważniejszym z wydarzeń tego szeregu stał się, na pewno, "powrót do rodzonego portu" Krymu, co postawiło punkt w istnieniu jedno biegunowego świata.
Mieszkańcy południowej i południowo-zachodniej części postsowieckiego obszaru zostali nie tylko świadkami, ale i uczestnikami zakończenia procesu kształtowania nowej geopolitycznej rzeczywistości - jedynego Czarnomorskiego-kaspijskiego regionu, gdzie rodzą się nowe sensy, gdzie bardzo ciasnym sposobem są przeplecione interesy rozmieszczonych tu państw i narodów, co mieszka w nich.

Wśród projektów, co stanęło w ostatnim czasie popularnymi, figuruje projekt stworzenia niektórej flotylli, co działa w Czarnym morzu na stałej podstawie. Ideę tę w różnych interpretacjach i na różnych poziomach wypowiadali prezydent Rumunii Iohannis, prezydent Ukrainy Poroszenko, prezydent Turcji Erdoğan. Ideę poparły wszystkie kraje Black Sea, z wyjątkiem, naturalnie, Rosji i Abchazji, przeciw którym całe to i skierowano.

Szansom realizacji tego zamysłu fachowcy dają różne, czasami przeciwległe opinie. Ktoś przy czym bije alarm, ktoś wypowiada ostrożny sceptycyzm, ktoś znajduje się w niewoli u mitów. Na pewno, prawda leży gdzieś pośrodku - wątpliwe czy w czystym wyglądzie ta idea ucieleśni się, lecz, jak mówi się, rożne warianty są możliwe. Pryzpomnimy niektóre fakty.

Ze jednej strony, wątpliwe czy Zachód i Turcja pójdą na to, żeby jawnie poruszyć Konwencję z Montreux, która istotnie ogranicza możliwości działania wojskowych nieczarnomorskich krajów w Czarnym morzu. Były, prawda, naruszenia jej przepisów - proste i pośrednie, lecz jednak w zasadzie Konwencja pracuje.

Z innej strony, nie naruszając Konwencję jawnie, jej artykuły mogą spróbować obejść w taki sposób, żeby nie tylko połechtać nerwy Rosji, ale i zagrozić dla jej realne. Jak? Jeden z głównych punktów Konwencji z Montreux - ograniczenie terminem do trzech tygodniów znajdowanie nieczarnomorskich bojowych statków w północnej strony cieśnin. Przy czym, jednak, nic nie przeszkadza tym statkom chodzić z jednej strony do drugiej z interwałami do trzech tygodniów, że, w zasadzie, przy przychylności Turcji jak gospodyni cieśnin całkiem możliwie.

Być może również rozmieszczenie na Dunaju statków małego i średniego tonażu w trwalszym terminie, co już odbywało się. Na przykład, w okresie kryzysu na Bałkanach na Dunaju bazowały się zwiadowczy-dywersyjne kutry USA, które pewnego razu niespodziewanie pojawiły się w . "ukraińskim" Sewastopolu. Toż nie wolno wyłączać bazowania takich statków w portach Dniepru i Południowego Bugu. Więcej tego, na życzenie te kutry mogą "upłynąć nienaumyślnie" w ukraińskich portach morza Azowskiego - w Berdiansku i w Mariupolu, gdzie dyslokują siły morskiego specnazu i morskiej piechoty Ukrainy. Przecież nad morze Azowskie Konwencja Montreux nie rozprzestrzenia się.

Naturalnie, całe to wywołuje u Rosji zatroskanie, które dziś materializuje się w umocnieniu systemu obrony i bezpieczeństwa kraju na Południowo-zachodnim strategicznym kierunku, w zwiększaniu jej morskiej składowej, co wspiera się na Krym i główną morską bazę Czarnomorskiego-kaspijskiego regionu Sewastopol. Takie zatroskanie nie może nie znajdować wyrażenia i w dyplomatycznych inicjatywach. Przecież pojęcie o tym, że Rosja cały czas tylko i czyniła, że walczyła z Turkami, - mit. Walczyły, zwyczajnie, i niemało, lecz bywały czasy, kiedy Rosja występowała sojusznikiem Porty i ratowała jej od okrutnej porażki.

Strategiczna pustka

Co czeka na Poroszenko w USA?
Po pierwsze, co nie czeka? Dokładniej mówiąc–kto?
Wygląda na to, że nie czeka Obama.
Jasne, że podstawą formalną jest konferencja międzynarodowa. To decyduje o roboczym formacie wizyty. Robocze wizyty nie zawsze koniecznie przewidują spotkanie z głową państwa-gospodarza.
Niestety, to wszystko – to są tylko puste rozmowy o protokole dyplomatycznym, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością polityczną. W końcu, w podobnych warunkach będą także inni szefy delegacji w Washingtonie, którym jednak udzielą audiencji w Białym Domu (obserwujemy, na przykład, Erdogana).
Prawdajesttaka, że Obama nie ma o czym rozmawiać z Poroszenką.
W USA wogóle obecnie mało kto ma o czym rozmawiać z głową państwa Ukrainy. Chyba że Carrey rozwiąże zagadkę swojej teki w Moskwie.
Problem polega na tym, że lider Ukrainy nie niesie ze sobą żadnego pozytywnego przesłania. Ani pozycji czy realistycznych propozycji o wyjściu ze ślepego zaułka Porozumień mińskich, ani radosnych wiadomości o powodzeniu reform, ani szczęśliwych niuansów zwycięstw w zakresie walki z korupcją.
Strategom z ulicyBankowej nie warto mieć nadzieję, że dymisja Szokina albo nawet mianowanie nowego premiera może służyć pozytywnym tłem dla wizyty. Te rytualne działaniapolitykierówpeczerskich już nikt w świecie nie odbiera jako coś ważnego i pozytywnego, oprócz Rosjan (którzy strasznie i niebezpodstawnie się cieszą, że każdy, kto zostaje mianowany w Kijowie, okazuje się ich byłym lub czynnym agentem).
NatomiastAmerykanienie lubią pechowców. Niemadobrychwiadomości albo chociażby oczekiwań–więc dlaczego psuć swoją reputację kontaktami z takimi posłami? Tym bardziej że takich posłów w Washingtonie –połowa Afryki, Azji i Ameryki Południowej.
Nawet na temat bezpieczeństwa nuklearnego Poroszenko nie wiezie do stolicy USA nic, oprócz wspomnień o wkładzie Ukrainy w rozbrojenie jądrowe. Nie ma znaczenia, w jakim stopniu to nie spodoba się Obamie czy komuś innemu, ale miałoby sens zwrócić się do uczestników forum z prostym przesłaniem–doświadczenie Ukrainy świadczy, że w świecie nie istnieje żadnych międzynarodowych gwarancji bezpieczeństwa, nie warto nikomu wierzyć, należy myśleć tylko o sobie, nie śpieszyć się pozbywać broni nuklearnej. Przynajmniej to byłoby konceptualnie i szczerze.
Natomiast prezydent Ukrainy jeździł w przededniu wizyty do USA do Charkowa, gdzie wspólnie z ambasadorem USA na Ukrainie w ramach wykonania porozumień osiągniętych między Obamą a Janukowiczem (i które były przygotowywane jeszcze przy Juszczenko –tutaj proszę uwierzyć uczestnikowi procesu na słowo) otworzył elektrownię pracującą nie na uranie wzbogaconym, tylko na uranie zubożonym, który my heroicznie przekazaliśmy na przechowanie do Rosjii w ten sposób widocznie wzmocniliśmy bezpieczeństwo międzynarodowe orazwłasne bezpieczeństwo narodowe. Oczywiścieprzy akompaniamencie obietnic danych przez stronę amerykańską dołożyć wszelkich starań, by zapewnić możliwość rozwoju energetyki jądrowej na Ukrainie. Trzeba szczerze powiedzieć, że podobne zapewnienia, a nawet pewne całkiem konkretne działania strona amerykańska dokonuje od dawna i czasem dość konsekwentnie. Niestety ten proces nie może osiągnąć sukcesu z powodu braku ścisłych gwarancji i politycznej chęci władzy ukraińskiej w zakresie zerwania odpowiednich związków i pozbycia się zależności od Rosji.
Wewrześniu2014rokubyłem często krytykowany z powodu tego, że przed pierwszą wizytą Poroszenki do USA uprzedzałem, że dyplomacja Ukrainy po Euromajdanu nie powinna zostać dyplomacją próżnych wizyt. Wtedy rzeczoznawcy nie chcieli wierzyć, że zaproszenie wystąpić w kongresie amerykańskim jest szczytem sukcesu i osiągnięć. Wszyscy byli zachwyceni pięknymi występami.

Niestety problem polega na tym, że mgła ze słów bardzo szybko się rozpływa i pozostaje strategiczna pustka.

Jakiej jedności potrzebuje Ukraina?

Zmiana Rządu, zmiana koalicji parlamentarnej z umową koalicyjną włącznie, nawet dymisja Prokuratora Generalnego niewiele decydują w stanie obecnego kryzysu politycznego.
Problem polega nie na samym kryzysie, lecz na niemożliwości publicznego uznania przez klasę rządzącą powodu tego kryzysu.
Zobaczmy, w jaki sposób niniejszy kryzys polityczny zaczynał się i rozwijał.
Otóż po wniosku o dymisji Abromawiczusa zachodni ambasadorzy ogłosili poparcie jego pozycji. Międzynarodowy Fundusz Walutowy w osobie Lagarde zagroził Ukrainie, że w razie braku walki z korupcją, o której obecności poinformował Abromawiczus, wsparcia dla Ukrainy nie będzie. Prezydent Ukrainy operatywnie zadzwonił do Lagarde poświadczając, że reformy będą kontynuowane, bez względu na stosunki między Rządem a koalicją parlamentarną. Także Poroszenko umówił się, że Rząd zostanie zmieniony, lecz bez przed terminowych wyborów parlamentarnych.
Ukraińska społeczność do tej pory nie wie, czy chodziło w tej rozmowie o głównym powodzie dymisji Abromawicza, a mianowicie – o korupcji w stosunkach pomiędzy Prezydentem a Rządem, oraz o tym, że o korupcję oskarża się partnera biznesowego Poroszenki.
Prezydent nie przemówił do społeczności ukraińskiej oraz w żaden sposób nie skomentował zarzuty w istocie pod swoim adresem.
Przez cały okres tego kryzysu politycznego Prezydent układał się z MFW i Parlamentem, ale nie układał się z własną społecznością.
Tak więc powstają pytania:
1. Komu Prezydent przede wszystkim powinien składać sprawozdanie i wyjaśniać powody kryzysu politycznego oraz najbliższe zamiary – MFW czy społecznościukraińskiej?
2. Jak, w ogóle ignorując nastroje społeczne, Prezydent mógł umawiać się z MFWo tym, że nie będzie ponownych wyborów parlamentarnych?
3. Czy w ogóle musi to obywać się w taki sposób, iż w sytuacji skandali korupcyjnych państwowe instytucje przeciw korupcyjne zaczynają udawać, że coś robią, dopóki skandal w społeczeństwie nie idzie w niepamięć?
Kto jest szefem Prezydenta Ukrainy, gdzie on się znajduje? Według tych czynności Prezydenta, jego szefem nie jest społeczność ukraińska, przez która został wybrany. Jego szefem jest ten, kto płaci pieniądze, to znaczy MFW. Jeślistawiać takiepytanie, to możliwie Prezydenta Ukrainy także powinien w Ukrainie mianować MFW?
Jednocześnie tak zwanie konsultacje w parlamencie, trwające na tle kryzysu politycznego, omijają najbardziej znaczące kwestie dla społeczności ukraińskiej:
1. Czy będzie jednakże nie tylko sprawozdanie Rządu (który deputowani chcą uznać za w pełni winnego w hamowaniu reform), natomiast sprawozdanie koalicji parlamentarnej z wykonania (a faktycznie – niewykonania) umowy koalicyjnej?
2. Czy ms parlament moralne prawo zawierać nową umowę koalicyjną, jeśli obecna umowa nie została wykonana w zakresie merytorycznym?
3. Jeśli Parlament nie ma prawa ponownie zawierać umowę koalicyjną, wtedy czy powinien Parlament kontynuować pracę, czy nie warto podjąć decyzję o ponownych wyborachprzedterminowych?
Głównym kontrargumentem, który brzmi na tle obecnego kryzysu politycznego, jest: potrzebujemy jedności, ponieważ jest wojna i trwają reformy.
Należy zapytać: jedności kogo i z kim potrzebujemy? Jedności Prezydenta, Rządu i MFW? Jedności Prezydenta z Parlamentem? Jedności w środku Parlamentu? Czy może jednak że potrzebujemy jedności klasy rządzącej z szerokąwarstwą społeczną?
Każda jedność spiera się na umowę dotyczącą wartości społecznych oraz perspektyw. Aniwspólnych wartości (korupcja w zakresie wpływu Prezydenta i Rządu), ani wspólnych działań dla kształtowania przyszłości (niewykonanie umowy koalicyjnej) klasa rządząca nie przedstawia.
Więc jeszcze raz stawiam pytanie: na jakąjedność ze społecznością ukraińską klasa rządząca liczy? Że razem będziemy robić co? Przymykać oczy na korupcję? Czy wspólnie przymkniemy oczy na sabotowanie reform?
Proces rewolucyjny różni się od zwykłej sytuacji tym, że podczas rewolucji wszystkie procesy ekonomiczne, polityczne i społeczne się przyśpieszają. Zwłaszcza podczas rewolucji przyśpieszają się procesy zmian kadrowych.
Wnajbliższe 4-6 lat najwidoczniej musimy przeprowadzać wybory prezydenckie i parlamentarne co dwa lata. Nie jest to żadna katastrofa.
Obecna sytuacja nawet według oddzielnych objawów nie jest tak groźną, jak była w 2014-roku, podczas wojny Rosji z Ukrainą.
A więc, Panie Prezydencie, Szanowni Panowie Deputowani i Ministrowie, nie należy przerzucać winę z chorej głowy na zdrową. Ponowne wybory prezydenckie, jak również parlamentarne – to nie jest żadna katastrofa.
Przeciwnie, jeśli istniejepodejrzenie, że klasa rządząca znów oszukuje, wtedy ponowne wybory są dla władz jedynym sposobem na odzyskanie zaufania, jak również na osiągnięcie jedności.
Społeczność ukraińska nie potrzebuje jedności opierającej się na umowie wewnętrznej klasy rządzącej. Społeczność ukraińska nie potrzebuje jedności opierającej się na imitowaniu i manipulacjach opinią społeczną. Społeczność ukraińska nie potrzebuje jedności, która w istocie rzeczy jest dyktatem sił zewnętrznych, niezależnie od tego, kim są: czy jest to Rosja, czy struktury zachodnie, czy nawet MFW.

Społeczność ukraińska potrzebuje jedności, opierającej się na zaufaniu do organów władzy. Natomiasttaką jedność można dobyć tylko drogą demokratyczną – przez Zgromadzenie Konstytucyjne oraz ponowne wybory parlamentarne i prezydenckie.

niedziela, 22 maja 2016

Badanie konfliktu między Ukrainą i Rosją


Prawie jedna trzecia mieszkańców Ukrainy uważa, że działania zbrojne na wschodzie tego kraju, które władze w Kijowie nazywają operacją antyterrorystyczną, są wojną z Rosją - świadczą wyniki sondażu przeprowadzonego przez Centrum Razumkowa. Zdaniem respondentów główną przyczyną tej wojny są dążenia Ukrainy do wyrwania się z rosyjskiej strefy wpływów i prowadzenia niezależnej od Moskwy polityki zagranicznej – głoszą opublikowane we wtorek badania
Niezgoda Rosji
Opinię, że konflikt z prorosyjskimi separatystami w obwodach donieckim i ługańskim jest wojną ukraińsko-rosyjską, podziela 28 proc. respondentów. 31,5 proc. uważa, że jest to pucz separatystów, wspierany przez Federację Rosyjską. Zdaniem 16,3 proc. badanych na wschodzie Ukrainy trwa wojna domowa. 8,4 proc. uważa, że że jest to wojna między Rosją a Stanami Zjednoczonymi, zaś 7,4 proc. sądzi, że mamy do czynienia z walką o niepodległość tzw. republik ludowych, donieckiej i ługańskiej.Mówiąc o głównych przyczynach konfliktu z Rosją, prawie 47 proc. respondentów wskazało próbę wyjścia Ukrainy spod jej wpływów. W opinii prawie 38 proc. konflikt jest wynikiem niezgody Rosji na dążenia Ukrainy do integracji europejskiej.
Państwo agresor
Zdaniem prawie 72 proc. uczestników sondażu Rosja jest państwem agresorem oraz stroną konfliktu na wschodzie Ukrainy. Niewiele ponad 12 proc. sądzi, że Rosja nie ma niczego wspólnego z wydarzeniami w Donbasie i nie jest w tym konflikcie stroną
 Pytani o stosunek do separatystycznych republik Ukraińcy w prawie 65 proc. odpowiedzieli, że są to organizacje terrorystyczne, które nie mają prawa do reprezentowania ludności zajętych przez nie terytoriów. Niewiele ponad 12 proc. wskazało, że republiki reprezentują ich mieszkańców.Niebezpieczny scenariuszJednocześnie prawie 37 proc. badanych uważa, że najbardziej niebezpiecznym scenariuszem dla konfliktu w Donbasie byłoby jego zamrożenie i odcięcie od pozostałych obszarów Ukrainy. W opinii 32 proc. najniebezpieczniejszym wariantem byłoby przydzielenie tzw. republikom specjalnego statusu w ramach państwa ukraińskiego.Zgodnie z sondażem Centrum Razumkowa gotowość do obrony niepodległości państwa z bronią w ręku deklaruje 24 proc. obywateli Ukrainy. Ponad 30 proc. respondentów nie jest do tego gotowych. 27,5 proc. deklaruje, że może wspierać walczących w ramach ruchów ochotniczych, które pomagają dziś armii. Rosyjscy żołnierze "zabłądzili" na Ukrainie.
Zaczęło się od Krymu
Konflikt zbrojny na Ukrainie trwa od wiosny ubiegłego roku. Rozpoczął się od zajęcia przez Rosję należącego do Ukrainy Krymu, a następnie rozlał się na obwody doniecki i ługański, gdzie separatyści ogłosili powstanie swoich republik.Według ukraińskiej armii w wyniku walk zginęło dotychczas ponad 2,6 tys. żołnierzy. W czerwcu ONZ opublikowała raport, zgodnie z którym od kwietnia 2014 roku konflikcie w Donbasie zginęło ponad 6,4 tys. ludzi. Dane te obejmują zarówno uczestniczących w walkach, jak i cywilów.

Prezydent w systemie parlamentarnej demokracji



W demokracji władza należy do narodu. Jest ona sprawowana przez wybranych przez niego przedstawicieli lub przez tych, którzy na zajmowane stanowiska powołani zostali przez wybranych przedstawicieli narodu. Ta ogólna zasada, zawarta wprost lub pośriednio w konstytucjach wszystkich państw demokratycznych, nie przysądza jednak, jaki jest podział uprawnień między najważniejszymi władzami państwa.
W sensie najogólniejszym systemy demokratyczne dzielimy na te, w ktorych władza wykonawcza podporządkowana jest parlamentowi, przez parlament jest powoływana i odwoływana, oraz te, w których władze wykonawczą sprawuje głowa państwa. Pierwszy rodzaj systemów demokratycznych nazywamy parlamentarno-gabinetowymi, drugi zaś prezedencjalistycznymi (Riggs 1988).
Istotnym elementem wyznaczającym rzeczywistą rolę prezydenta w państwie jest siła mandatu uzyskanego przez niego w wyborach. Wybór prezydenta państwa w głosowaniu powszechnym już w samym zalożeniu ma zwiększyć autorytet prezydenta i uniezależnić go od większości parlamentarnej. Dlatego taki system wyboru prezydenta wydaje się najtrafniejszy, jeśli chce się, by prezydent był nie tylko reprezentantem państwa, lecz także liczącą się instytucją w systemie władz państwowych.
Jednakże rzeczywista siła mandatu prezydenta załeży nie tylko od tego, że pochodzi on z powszechnych wyborów, lecz także od stopnia uzyskanego w tych wyborach poparcia. Im silniejsza jest większość uzyskana przez przez kandydata w wyborach prezydenckich, tym silniejsza jest następnie jego pozycja jako prezydenta. Innym czynnikiem siły prezydentury jest stopień poporcia, jakim prezydent dysponuje w parlamencie.
W ostatnim dziesięcioleciu mogliśmy obserwować w Polsce trzy układy: 1) prezydent wspierany przez parlamentarną większość i współpracujący z rządem będącym emanacją tej większości; 2) prezydent wspierany przez siłną opozycje parlamentarną, co pozwala mu skutecznie wetować niektóre ustawy; 3) prezydent pozbawiony liczącego się poparcia w parlamencie. Tylko w tej ostatniej sytuacji rola prezydenta ulega zasadniczemu osłabieniu.
Wysuła się niekiedy postulat istotnego rozszerzenia uprawnień prezydenta RP. Zastanawiając się nad tym zagadnieniem doszedłam do wniosku, że nie powino się tego czynić, gdyż poważniejsze zmiany w tym zakresie naruszałyby wewnętrzną logikę systemu, który jest i powinien pozostać systemem parlamentarno-gabinetowym.

USA nie usuną sankcji wobec Rosji, dopóki ona nie odda Ukrainie Krym


Przy rosyjskiej okupacyjnej władzy na Krymie krymscy Tatarzyni, jak wcześniej, poddają się dyskryminacji i represji, zaznaczyły w przedstawicielstwie dyplomatycznym.

USA nie usuną sankcji wobec Rosji, dopóki nie zwróci Ukrainie kontrolę nad Krymem. O tym mówi się w komentarzu marszałka Ambasady USA na Ukrainie Jonathana Lally z okazji rocznicy deportacji tatarów krymskich.

"Jesteśmy razem z krymskimi tatarami i całym ludem Ukrainy obchodzić smutną rocznicę przymusowej deportacji ponad 230 tysięcy tatarów krymskich z ich Krymskiej ojczyzny w 1944 roku", – zaznaczył rzecznik Ambasady USA.

Podkreślił, że teraz przy rosyjskiej okupacyjnej władzy na Krymie tatarzy krymscy, jak i wcześniej, są poddawane dyskryminacji i represji. "Od początku okupacji rosyjskiej w 2014 roku prawie 10 tysięcy tatarów krymskich zostali zmuszeni do opuszczenia półwyspu. A ci, którzy pozostali, są prześladowani, w tym nieodpowiednie od przesłuchań, pobiciu, arbitralnych aresztowań i rewizji przez policję ich domów i meczetów. Te rażące naruszenie prawa musi się skończyć" – podkreślił Lally.

Według jego słów, USA są zwłaszcza zakłopotanymi niedawnym aresztem zastępcy przewodniczącego krymskotatarskiego Medżlisu Ilmy Umerova.

"Przyzywamy Federację Rosyjską skasować decyzję co do wyznaczenia Medżlisu jak "ekstremistycznej" organizacji i zjąć zakaz na działalność tego demokratycznego instytutu, obciążoną władzą, która de facto spełnia kontrolę nad terytorium Krymu", - oświadczył przedstawiciel Ambasady USA.

"Potępiamy okupację i aneksję Krymu Rosją, których nie przyznajemy, i przyzywamy do ich wstrzymania. Bardzo wyraźnie wypowiadamy swoją pozycję Rosji : nasze sankcje, wprowadzone przez Krym, pozostaną w sile, dopóki Moskwa nie przywróci kontrolę nad Krymem Ukrainie", - podkreślił Lally.

USA również znów podtwierdzają swoje wsparcie suwerenności Ukrainy i jej terytorialnej całości, a także rezolutne wsparcie praw wszystcych mieszkańców Ukrainy, w tym i Krymowi, podsumował on.

Stany Zjednoczone Ameryki przyjęli projekt obronnego budżetu: na Ukrainę wydzieliły 150 mln dolarów

Amerykański Kongres na swoich obradach zatwierdził projekt budżetu obronnego resortu na 2017 rok.

Poinformowano, że całkowity budżet ministerstwa obrony USA wyniesie 610,5 mld dolarów, z których Ukrainie dostanie 150 mln. W dokumencie mówi się, że te środki będą przydzielone na bezpieczeństwo Ukrainy.

Oprócz tego, projekt przewiduje i inną międzynarodową pomoc. Tak, na szkolenie i wyposażenie irackich sił będzie podświetlono 680 mln dolarów i jeszcze 50 na wspieranie kurdyjskich bojowników. Jeszcze amerykanie planują się utrzymać liczbę swoich wojsk w Afganistanie w sile 9,8 tys. osób w przyszłym roku.

Ogólna że strategia dla budżetu Pentagonu dotyczy walki przeciw "państwa Islamskiego", a także wsparcia sojuszników USA w Europie.

"Musieliśmy dokonać trudnego wyboru... nie musimy wysyłać nikogo na misji, dla których nie są one w pełni gotowi" – skomentował przebieg debatów na temat budżetu, przedstawiciel republikanów od stanu Teksas.

Hrojsman dał dwa miesiące w celu przywrócenia porządku w urzędzie celnym


Do sierpnia premier będzie oceniać pracę szefa PFS(Państwowa fiskalna służba Ukrainy).

Premier Ukrainy Wołodymyr Hrojsman oświadczył, że przez dwa miesiące i jeden tydzień na ukraińskim urzędzie celnym zostanie załatwione.O tym on powiedział pod czas swojej wizyty do Odessy.

"Chcę otrzymać realny system i technicznego oprogramowania dla ukraińskiego urzędu celnego... Gotowy dla tego zrobić wszystko, że koniecznie. Jeśli system urzędu celnego jest nie objęty jedynym produktem, tam zawsze będą nadużycia... jeszcze dwa miesiące i jeden tydzień w celu przywrócenia porządku na terenie całej Ukrainy. Tylko wtedy będę oceniać kierownika PFS" – powiedział Hrojsman.

Wcześniej Wołodymyr Hrojsman oświadczył, że spodziewa się uzyskać od urzędu celnego 50 mld usd dodatkowo rocznie.

Oprócz tego, Premier anonsował stworzenie pododdziału, który będzie kontrolować urząd celny.

Nowe media w polityce - polityka w nowych mediach

O politycznych „królach Internetu”

Niekwestionowanym pionierem w podboju tzw. nowych mediów i wykorzystania ich do politycznych celów jest Barack Obama. Jego pierwsza kampania prezydencka, która rozpoczęła się właściwie już w 2006 roku zrewolucjonizowała rynek polityczny, marketingowy i wizerunkowy. 

Urzędujący już drugą kadencję Prezydent Stanów Zjednoczonych, Barack Obama, na początku swej drogi do prezydentury, w sposób wówczas całkowicie innowacyjny, postanowił podbić serca Amerykanów. W tym celu wykorzystał, na szeroką skalę, Internet, by docierać do rzesz rodaków i iść z duchem czasu. Jego pierwsza kampania wyborcza do dzisiaj jest prezentowana studentom i ukazywana jako przykład fenomenalnego wykorzystania nowych mediów w kampanii oraz innowacyjnych kanałów dotarcia do wyborcy.



Barack Obama stał się ikoną w amerykańskiej popkulturze. Nieznany polityk, na dodatek czarnoskóry, podjął się wyzwania, które z pewnością przerosłoby wielu innych. Ale on miał wizję, zapał, energię, charyzmę.  Tym wszystkim potrafił zarazić i olśnić Amerykanów. Jego krótkie i chwytliwe hasła wyborcze, takie jak „Yes we can”, „Hope”, „Change”, porwały tłumy i nie sposób było się z nimi nie identyfikować. Barack Obama był dla obywateli USA człowiekiem z ludu, będący odpowiedzią na ich problemy i dylematy.
Wyśmienite grafiki, podobizna Obamy na rzeczach codziennego użytku, kontakt sms-owy z wyborcą, obecność na każdym portalu internetowym – Barack Obama był z Amerykanami wszędzie. Po męczącej prezydenturze George’a W. Bush’a dawał nową jakość, młody wiek, ambicję i entuzjazm. Zarówno on, jak i jego rodzina dali się pokochać.

Obecnie, prowadzenie kampanii wyborczej w Internecie nie jest niczym wyjątkowym. Wręcz jest to oczywisty kanał kontaktu z wyborcą. Jednak można się zastanawiać, czy wykorzystanie tego środka przekazu zostało, na przestrzeni lat, udoskonalone, czy może tworzy z kandydatów tylko celebrytów, którzy muszą być obecni w internetowej przestrzeni, gdyż taki jest wymóg XXI wieku. W Stanach Zjednoczonych aktualnie triumfy wiedzie Donald Trump. Chociaż głośny, kontrowersyjny i radykalny w swoich poglądach, to Amerykanie, a przynajmniej pewna ich część, odnajduje siebie i swoje przekonania w jego przemówieniach. Z pewnością jego wizerunek odbiega od wizerunku Baracka Obamy z pierwszej kampanii wyborczej. Ale w sytuacji napięć, kryzysów, naród zaczyna poszukiwać większej wyrazistości i radykalności wśród polityków.

Donald Trump jest bardzo aktywny w Internecie,  w szczególności w telewizji. Jednak jego grafiki to zazwyczaj prezentacja mimiki mało przyjaznej, bardziej stanowczej i kłótliwej, inaczej niż w przypadku szerokiego uśmiechu Baracka Obamy. Można pokusić się o stwierdzenie, że Donald Trump jest „produktem” obecnych czasów. Terroryzm, imigranci, Ameryka walcząca o pierwsze miejsce na świecie – to wszystko powoduje, że poglądy Trumpa, jeszcze parę lat temu raczej niepopularne, dziś znajdują głosy poparcia. 



Internet ma niesamowitą moc. Raz wprowadzona informacja nigdy nie zniknie i już zawsze będzie krążyć po Internecie. To nowe media są dzisiaj przekaźnikiem obietnic wyborczych, relacji telewizyjnych, swoistym magazynem artykułów, opinii, haseł, fotografii. Pozwalają politykom docierać do każdego człowieka i towarzyszyć mu przez cały dzień. Siła Internetu motywuje sztaby do jeszcze większego zaangażowania w politykę i prowadzone kampanie. W świecie pochłoniętym obrazami, grafikami, zdawkowym opisem, na dalszy plan schodzą kwestie programowe, światopoglądowe i merytoryczne. Ważne staje się, by być w odpowiednim czasie, w odpowiednim miejscu, a później zrelacjonować to na portalach internetowych. 

sobota, 21 maja 2016

Szkoły ONZ na Bliskim Wschodzie cierpią  napady


Prawie połowa szkół, które były odkryte przez ONZ w państwach Bliskiego Wschodu, w ciągu ostatnich pięciu lat poddawały się napadom, rujnacji czy były doprowadzone do wolnego stanu.
Agencja ONZ podkreśla w swoim raporcie, że proces uczenia się dla tysięcy dzieci w regionie został przerwany z powodu zamknięcia lub zawieszenia szkołach.
Według obrachunków ONZ, więcej 300 szkół, odkrytych przez organizację w regionie, poddały się napadom czy przerwały swoją pracę.
W Syrii ponad połowa szkół ONZ nie działają. Niektóre z nich zostały zniszczone, niektóre były zamknięte z powodu walk, inni stają się azylem dla rodzin bez dachu nad głową.
Większość że szkół w Syrii była rozgrabona, więcej 400 nauczycieli, co pracowało w szkołach ONZ, było wymuszono opuścić kraj.
Kompletny raport zostanie przedstawiony do agencji ONZ w poniedziałek na Światowym Szczycie Humanitarnej w Stambule.

Facebook, Twitter i polityka


Polska polityka to ciągła wojna o większy kawałek tortu. Dziennikarze polityczni nie są lepsi. Młodzi publicyści prawicowi, czyli Hipster Prawica, prowadzą swoją walkę na Facebooku za pomocą antyrządowych memów, które potem przedrukowują inne media. I choć nikt ich obsługi social media nie uczył, są bardzo skuteczni.
Bezpośredni kontakt z wyborcami i dziennikarzami, możliwość wykreowania przystępnego wizerunku oraz stworzenia własnego niezależnego kanału informacyjnego – to główne korzyści, które politycy czerpią z aktywnego udziału w mediach społecznościowych.

Hipster Prawica na Facebooku i artykuły jej twórców w prasie to dwa różne światy. Niejeden człowiek pewnie by się zdziwił, gdyby wszedł do Sieci i znalazł fanpage prowadzony przez dobrze mu znanych z bezpardonowej walki o idee autorów. Fanpage skierowany jest do młodzieży
 „Za jego pomocą mogą dotrzeć do nawet większej liczby odbiorców niż oferują im telewizyjne kanały informacyjne, choć jest to oczywiście spore wyzwanie” – mówi dr Trzeciak. „Nie liczy się jednak tylko liczba odbiorców, lecz również dotarcie za pomocą mediów społecznościowych do osób, które są potencjalnie zainteresowane aktywnością danego polityka. I tutaj, o ile Facebook ma największy potencjał wynikający z liczby użytkowników, to Twitter ma nad nim przewagę, jeśli chodzi o dotarcie do środowisk opiniotwórczych, szczególnie do dziennikarzy. Umożliwia też błyskawiczne komentowanie rzeczywistości” – dodaje.
Podobnie wyznacza moment wzrostu znaczenia mediów społecznościowych w polskiej polityce dr Trzeciak. „Zeszłoroczne kampanie wyborcze prowadzone m.in. w mediach społecznościowych były dla prawicy szansą na dotarcie do młodego pokolenia” – mówi. „Dostrzec to można było choćby podczas kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudy, w której on i jego sztab sprawnie posługiwali się zarówno Twitterem, jak i Facebookiem. Z drugiej strony, Twitter wykorzystywany był również do utrzymywania zainteresowania mediów mainstreamowych, które często cytowały wypowiedzi polityków z tego portalu”.

Najbliższa przyszłość Ukrainy w UE: bezwizowy reżim.

Bezwizowy reżim między Ukrainą i Unią europejską nie oznacza otrzymania dla Ukraińców prawa dla pracy w UE, oświadczyła międzynarodowy ekspert-dziennikarz Anna Shelest. Według jej słów, specjalna wiza jest potrzebna będzie i dla nauczania w krajach strefy Schengen.


Europa otworzy się tylko dla turystów?

Absolutnie nie nowe oświadczenie, to było wiadomo z pierwszego dnia rokowań. Ten warunek jest nie tylko dla Ukrainy, a i dla dowolnego drugiego państwa, które nie jest członkiem UE przy ugodzie o bezwizowych podróżach. Ta ugoda dotyka tylko biznesmenów, dziennikarzy, turystów - tych grup, które przyjeżdżają na krótki okres. I nawet tym, kto pojedzie na nauczanie na sześć miesięcy czy na rok do jednego z krajów UE, zdarzy się otrzymywać wizy. Ten warunek jest dla wszystkich krajów. Przy czym nie wszystkie kraje, co dołącza się do UE, automatycznie otrzymują taką możliwość. Rumunia i Bułgaria dużo lat po przyłączeniu do UE walczyły za to, żeby ich obywatele otrzymali możliwość pracować w drugim kraju Unii europejskiej. Prawo do pracy i prawa do pobytu - to dwa różnych prawa w ramach UE.

Od samego początku MSZ podkreślało, że bezwizowy reżim nie nadaje prawa do pracy, nie nadaje prawa znajdować się w UE dłużej za jakiś czas. W tej sytuacji ukraińska władza była absolutnie uczciwa. Kiedy mówią o pracy, to mówią o prawie do pracy, lecz nie mówią o wizie. Otrzymanie pozwolenia na pracę - drugi dokument. Przy czym w głowach odbywało się niektóre przesuwanie. I kiedy mówimy o edukacji, to otrzymujemy wizę absolutnie drugiej kategorii, aniżeli wizy, które otrzymujemy przy turyzmie. Praca i edukacja nadają absolutnie drugie prawa w UE, aniżeli te, które otrzymują turyści, biznesmeni czy uczeni. Jeśli otrzymujecie dochód w UE i płacicie podatki, otrzymujecie oficjalną pensję, to u was absolutnie drugi status. Również możecie otrzymywać dodatkowe narodowe subsydia jak student. I to drugie prawne i socjalne stosunki między człowiekiem i państwem. Toż w tej sytuacji euro-komisarz zrobił tradycyjne ogłoszenie.

Czy być może, że po otrzymaniu bezwizowego reżimu dla Ukraińców ułatwi się procedura otrzymania pozwolenia na pracę?

Ukraina podpisywała z każdym oddzielnym państwem takie ugody. Podpisywaliśmy ich z Włochami, Hiszpanią, Portugalią, z Polską - z tamtymi krajami, gdzie u nas duża ilość pracujących. Ukraina toczyła rokowania nawet z powodu otrzymania specjalnej kategorii wiz. Toż otrzymanie bezwizowego reżimu, najprawdopodobniej, prosto zwiększy poziom zaufania do Ukraińców, jeśli oni im nie będą nadużywali, jeśli nie będzie naruszeń z boku ukraińskich obywateli.

Czy są w pytaniu otrzymania bezwizowego reżimu jakieś podwodne kamice?

Tym, kto jedzie do UE, należy pamiętać, że bezwizowy reżim przypuszcza też reguły, co i multiwiza, jest ograniczenie po ilości dni - 90 dni w ciągu 180. Bezwizowy reżim nie oznacza, że znajdujecie się w kraju tyle, ile chcecie, nawet jeśli nie otrzymujecie dochód w tym państwie. Jeśli często jeździcie do Europy, to wam należy nie przekroczyć 90 dni w ciągu pół roku. Pogranicznicy mogą na granicy policzyć po sztampach ilość dni. To główne. Poza tym, pogranicznicy mogą spytać o celu waszej wizyty, poprosić potwierdzenie, na przykład, pancerz hotelu.
To ich prawo, oni mogą odmówić w wjeździe, jeśli nie pewne, że dotrzymujecie się wszystkich reguł. Ta reguła istnieje we wszystkich krajach. W ankietach meldują: otrzymanie wizy nie gwarantuje wjazd w razie naruszeń. I w warunkach bezwizowego reżimu są takie reguły zachowują się. Oni są nie skomplikowane. Kiedy jedziecie, to, czarze wszystkiego, znacie, gdzie zatrzymujecie się, na przykład, w hotelu. Pokazać pancerz hotelu i zrobić ksero wsteczne bilety - to nie problem, a ubezpieczanie, na wypadek jeśli wam będzie postawiono to czy inne pytanie.

Co mi dasz polityku?

Czy istnieje alternatywa dla Prawa i Sprawiedliwości? Czy opozycja może przeciwstawiać się woli większości parlamentarnej? Czy Polacy mają realną możliwość powiedzieć „NIE” rządom Jarosława Kaczyńskiego? 



Od zwycięskich wyborów prawicowej koalicji ( z wiodącą rolą Prawa i Sprawiedliwości ) Polacy podzielili się na tych, którzy popierają działania PiS i na przeciwników tej partii. Wydawać by się mogło, że nie ma niczego po środku. Bo przecież jak zachować neutralność, zdrowy rozsądek w momencie, gdy polityka przenika wszystkie sfery życia publicznego i prywatnego. Nie sposób od niej uciec. To tak jakby próbować uciekać od wypowiedzi, od własnego zdania, a nawet od własnego „ja”. Należy pamiętać, że prezentowany światopogląd pomaga nam systematyzować świat i identyfikuje nas jako ludzi, którzy mają pewien pogląd na świat, wizje życia, które chcieliby wieść i idee, które są im bliskie.

Polityka zawsze bardziej dzieliła niż łączyła naszych rodaków. Prawica czy lewica, liberalizm gospodarczy czy socjalizm. To fundamenty, które rozważają wyborcy, gdy popierają bądź negują poglądy prezentowane przez partie polityczne. Jednak, w polskiej rzeczywistości, gdy różnice między prawicą a lewicą się zacierają, wyborcy zwracają uwagę na to, co da im ta bądź inna opcja polityczna oraz co może odebrać im ta czy inna frakcja, gdy dojdzie do władzy. 

A zatem PiS dało lub obiecuje, że da nam, Polakom: program 500+, obniżenie wieku emerytalnego, spór wokół Trybunału Konstytucyjnego, Prokuratora Generalnego i Ministra Sprawiedliwości w jednej osobie, roszady w mediach publicznych, nocne głosowania, smoleńską prawdę, itd. A każda z tych kwestii budzi emocje, waśnie i dyskusje, chociaż raczej nie merytoryczne. Może rozwiązaniem jest nie wtrącanie się we władzę i oddanie ją tym, którzy zostali wybrani w demokratycznych wyborach i rozważanie konsekwencji poczynań rządzących przy okazji następnych wyborów? Bo też jak efektywnie można się buntować, gdy jedna partia zawiaduje Sejmem, Senatem i Prezydentem RP?



Jednak nie można pominąć faktu, że w tym całym chaosie, głosach sprzeciwu dla poczynań polskiego rządu ze strony Unii Europejskiej, część Polaków się odnajduje. I to nie taka mała część. Pięćset złotych, a w niektórych przypadkach kilka tysięcy złotych w portfelu więcej i można zbagatelizować wartość Trybunału Konstytucyjnego i Komisji Weneckiej oraz uwierzyć w programy, na które, w dalszej perspektywie, nas nie stać.

Dziś Polska pokazała słabość demokracji. Chociaż można też powiedzieć, że umożliwianie publikacji artykułów o nastawieniu antyrządowym, organizowania pochodów Komitetu Obrony Demokracji, działania stacji komercyjnych, mogą dowodzić siły demokracji, charakteryzującej się pluralizmem, różnorodnością poglądów i możliwością wyrażania głosów zarówno poparcia, jak i sprzeciwu.

Wydaje mi się, że Prawo i Sprawiedliwość utrzyma się przy władzy i to nie tylko przez najbliższe cztery lata. Obecnie nie mamy drugiej, tak silnej partii, będącej w opozycji do większości parlamentarnej. Należy również pamiętać, że PiS ma swój stały elektorat, na który może liczyć w każdych następnych wyborach. Na moją prognozę ma wpływ jeszcze jeden bardzo ważny czynnik, a mianowicie sytuacja międzynarodowa. Unii Europejskiej coraz ciężej solidaryzować europejczyków, którzy bardziej niż obywatelami Unii, czują się obywatelami swoich krajów narodowych. Ponadto kryzys imigracyjny powoduje, że w siłę rosną postawy ksenofobiczne oraz negatywne nastawienie do jakiejkolwiek solidarności w kwestii przyjmowania uchodźców. Nie małe znaczenie ma również wciąż napięta sytuacja na naszej wschodniej granicy i niepewność wobec poczynań i planów Rosji, co sprawia, że wolimy się zabezpieczać na wszelki wypadek oraz dbać o bezpieczeństwo narodowe. A politycy Prawa i Sprawiedliwości o tym wiedzą i chcą być odpowiedzią na potrzeby swoich obywateli. To partia, które chce kłaść nacisk na obronność, ma zastrzeżenia wobec polityki Unii Europejskiej, bliżej jest jej do hasła „Polska dla Polaków” niż „Solidarna Europa”.

Niezależnie od poglądów politycznych, trzeba odnaleźć się w obecnej polskiej rzeczywistości, bo czekać nas ona będzie przez przynajmniej następne cztery lata. Czy mówimy „tak” dla inicjatyw rządowych, czy się im sprzeciwiamy, powinniśmy pamiętać, że wciąż jesteśmy jednym narodem, który w rezultacie pragnie tego samego – polepszenia warunków życia, wolności, równości i sprawiedliwości. Problem tylko w tym, że każde z tych wartości, haseł można różnie interpretować.

piątek, 20 maja 2016

Pierwszy milion Piotra Poroszenka

Piotr Poroszenko został milionerem już w 1991 r., zakupiwszy, według jego słów, 4 % światowe produkcje czarnego pieprzu, i, zagrawszy na wzroście cen, odsprzedał jego na zachodnich rynkach. "I ta operacja przyniosła pierwszy milion dolarów" - Mówi Poroszenko.



A zaczynał on z tego, że, wracając z armii w 1986 r. (wtenczas jeden za inny uchwalały się prawa o indywidualistycznej pracującej działalności, małych przedsiębiorstwach, kooperacji), stworzył jedno z pierwszych małych przedsiębiorstw Ukrainy, zająwszy się prawnymi konsultacjami, pracując z firmami, które próbowały samodzielnie handlować z zagranicą, - z hutami, obronnymi przedsiębiorstwami, budowlanymi kierowaniami.

"Mieliśmy unikalne wiedze, otrzymane w uniwersytecie: umiejętność zawierać umowy tak, by zapłaciły", - objaśnia miliarder. Już na 5-m roku Poroszenko jeździł na własnej "Wołdze", a dziś jego park samochodowy, zgodnie deklaracji, składa się z BMW320 i Cabrio 2011 daty produkcji, "Jaguara" i "Mercedesa" 2008-го i 2010 r. Jest u jego i stosunkowo niewielki kuter Bayliner 185 BR.

W ślad za pieprzem poszły kakao-boby, geografia dostarczeń tego surowca z Holandii i Belgii ciągnęła się aż do Barnaułu i Chabarowska.

Operacje, które przeprowadzał Piotr, były dosyć skomplikowane - on wwoził przemysłowymi partiami surowiec dla państwowych przedsiębiorstw, czyli trzeba było wnikać do silnych i słabych stron finansowych rozliczeń i, zazwyczaj, cieniowych stron działalności księgowego, studiować pytania o gwarancję państwową.

W 1992-m do biznesu wszedł i jego ojciec. To stało się po tym, jak Piotr wywiózł ojców z objętych wojną miasteczka Bender. ("Pojechałem i samodzielnie zorganizowałem ewakuację ojców... i zaproponował ojcowi pracować u nas").

Ojciec Piotra odpowiadał za koordynację logistyki i dostarczeń po południu Ukrainy i Mołdowie, prowadził szereg dużych przemysłowych przedsiębiorstw. Potem zajął się agrarnym kierunkiem. Zajmował się i hodowlą cukrowego buraka, i produkcją cukru w Winnice.

Ojciec Piotra odpowiadał za koordynację logistyki i dostarczeń po południu Ukrainy i Mołdowie, prowadził szereg dużych przemysłowych przedsiębiorstw. Potem zajął się agrarnym kierunkiem. Zajmował się i hodowlą cukrowego buraka, i produkcją cukru w Województwie-Winnica, które z czasem stało się prawdziwym elektoratem Piotra Poroszenka.

Właśnie stąd nieraz obierali się w Rade i sam Piotr, i ludzie z jego rozkazu (troje na ostatnich wyborach). Z Winnicą i obwodem jest powiązana przygnębiająca część jego dobroczynnych projektów, co rzeczywiście stworzyło jemu niemały autorytet, wymienialny do politycznego kapitału.

Juszczenko i Poroszenko nie spełnili wymogi rewolucji: nastąpił czas dla zmian

Prezydenci Juszczenko i Petro Poroszenko, zradzili Pomarańczawą Rewolucję i Majdan. Juszczenko nie podtrzymował pomysł pierwszeństwa sprawy o wbitym Georgiu Gongadze, odpowiednie już czekamy na rozwiązek tej sprawy już 16 lat. Juszczenko nigdy nie czuł się jak człowiek pragnący do rewolucji i pomóg Janukowiczu otrzymać posadę Prezydenta w 2010 roku. Poroszenko zmieniał swoje partii cały czas. Zaczął z SDPU, później partia regionów, później podtrzymał Arsenija Jaceniuka jak ten rządził partią „Batkiwszczyna(Ojczyzna)” i wreszcie teraz już z Witaliem Klitszczko. I za ten okres czasu stracił 2 partii, a teraz rządzi trzecią, chociaż i nigdy nie inwestował w jej założenie.
Juszczenko i Poroszenko mieli dwie bardzo podobne strategii w bardzo ważliwych sprawach.
Oba nie zabiezpieczyli odpowiedzialność do korupcji i oba przeznaczyli korumpowanych generalnych prokuratorów. Bo jeszcze w radzieckich pomysłach było tak że generalny prokurator broni sprawy Prezydenta. I teraz nam pokazują że ponad 100 wbitych osób na Majdanie, zradżenie Ukrainy i inne sprawy mogą być nieruszone.
Jeszcze oni są podobni w tym, że żaden z nich nawet nie spróbował zmienić przepisy dla polepszenia przedsiębiorców. 14 lat temu Władimir Putin- za niedługo po otrzymaniu posady Prezydenta Rosji zmienił odnoszenie Rosji do oligarchów. Na Ukrainie ten proces jeszcze się nie zaczął. Aby tego dosiągnąć Prezydent ma pod czas pierwzych miesięcy rozmawiać z oligarchami i mówić im że oni muszą przyjąć reguły.
Teraz Ukraina przypomina kolonialny kraj, w którym oligarchi robią co chcą i bardzo kradną pieniądz, a później to wszystko jest w ofszorach. Jak powiedzieli w waszyngtońskiej organizacji Global Financial Integrity, co roku z Ukrainy wysyłają ofszorami blisko $11,5 mlrd! I chyba przez to tak źle się żyje na Ukrainie i chyba prez to Ukraina prosiła 9 razy pieniądz od MWF.
Zewnętrzne inwestycji były większe tylko w 2005-2007 latach, ale później zostali się na jednym miejscu.
Co można zrobić dla tego w tych warunkach?
Najpierw dobre nowości, Ukraina ma konflikt z Rosją żeby zwolnić siebie od kolonialnej zależności. Jeśli pod czas Majdanu miała część odnosiła się do Rosjan negatywnie to teraz negatywnie się odnosi większa część Ukrainy. Bronienie przyciwko rosyjskiej kolonizacji, i to jest dziękujący narodu Ukrainy i wołontariuszam, którzy wmierają za swój kraj a nie za swojego Prezydenta.
A teraz złe nowości. W środku Ukraina dalej się zostaje kolonią oligarchów, którzy rządzą krajem w swoich interesach. Ale dekolonizacja może się zacząć tylko przy tym jak władza nie będzie ich podtrzymowała.
Odpowiednie trzeba żeby do władzy przyszli ludzi którzy naprawdę chcą coś zmienić w kraju, i zabiorą wszystkie ukradzone pieniądze.
Jedna polityczna siła, która da radę zwolnić Ukrainę od kolonialnego rządu jest „Samopomoc” i „Ojczyzna”, nowa polityczna siła rządnąca prez Michaela Saakaszwili i siły obywateli.

Prezydenci Juszczenko i Poroszenko byli i są zadowoleni rezimem Kuczma-light, który się zostaje w zonie między radzieckim zeszłym a Europejskim przyszłym. Ale żeby wyzwolić władzę od radzieckich pomysłów to ukraińcy muszą walczyć z „rosyjskim światem” Putina dla zwolnienia swojej ojczyzny i zwolnienia od kolonialnego rządu, który Juszczenko i Poroszenko chciali zostawić na Ukrainie.

Batalia o "małe ojczyzny" na opolskiej ziemi

Nowe peryferia opolskiej stolicy?

Czasem wydawać by się mogło, że „wielka polityka” jest tylko w Warszawie albo innych stolicach europejskich i światowych. Jednak polityka dotyka nas nie tylko jako obywateli kraju, ale też mieszkańców gmin, powiatów, województw. Może dlatego warto pochylić się także nad kwestiami lokalnymi.



Wybuch niezadowolenia i frustracji nastąpił w społeczności gminy Dobrzeń Wielki niezamierzenie i niespodziewanie. Prezydent Opola z pewnością nie spodziewał się rozlania tak ogromnej fali krytyki wobec inicjatywy „Duże Opole”. Do realizacji tego pomysłu potrzebne mu są bowiem wioski należące do dobrze prosperującej gminy Dobrzeń Wielki. Toteż wieść o rozdzieleniu gminy i przyłączeniu niektórych jej sołectw do Opola rozeszła się właściwie tzw. pocztą pantoflową. Nikt nie pytał o zdanie mieszkańców, nikt nie wybadał nastrojów, nikogo nie zainteresowała opinia mieszkańców opolskich wiosek. Pojawił się plan i założenie, że inicjatywa „Duże Opole” po prostu wejdzie w życie.

I tak pojawiły się transparenty szkalujące imię Prezydenta Opola oraz głosy poparcia dla wójta gminy Dobrzeń Wielki. Najbardziej znanymi hasłami stały się slogany: „Cała gmina zawsze razem” oraz „Nie dla rozdzielenia gminy Dobrzeń Wielki”, które zdobią większość płotów, drzew i budynków w gminie. Mieszkańcy zaczęli się buntować, organizować protesty. Władze gminy zaangażowały się w spotkania z mieszkańcami, by przedstawić sytuację gminy, wyrazić swoje zdanie na temat pomysłu Pana Prezydenta oraz zabiegać o wsparcie w zapobieżeniu realizacji planu podziału gminy.



Jednak w sytuacji, gdy plan już powstał i została uruchomiona biurokratyczna machina, by wcielić go w życie, to czy sprzeciw mieszkańców ma w ogóle jakiekolwiek znaczenie? Otóż mieszkańcy wciąż żywią nadzieję, że listy, protesty i nagłaśnianie sprawy przywrócą rozsądek władzom Opola i pozwolą ludziom mieszkać tam, gdzie naprawdę chcieliby żyć. Jednocześnie jednak dochodzą już słuchy, że właściwie sprawa jest przegrana i inicjatywa „Duże Opole” musi się ziścić.

Nie można się dziwić Panu Prezydentowi, że pragnie zasilić budżet miasta pieniędzmi mieszkańców gminy. Gminy, która dobrze się rozwija i jest jedną z bogatszych gmin w Polsce.

Paradoksalna wydaje się w tej całej batalii kwestia marketingowa i wizerunkowa miasta oraz jego władz. W świecie, w którym wszystko można sprzedać, zewsząd zalewanym reklamami, politycznymi obietnicami, kampanijnymi mrzonkami, niedorzeczny staje się fakt, że współpracownicy Prezydenta Wiśniewskiego nie zadbali o dobre, kolokwialnie mówiąc, sprzedanie pomysłu. Nie poczyniono żadnych starań, aby przekonać mieszkańców gminy, że przyłączenie ich terenów do Opola przyniesie im znacznie więcej korzyści niż negatywnych aspektów. Spotkanie mieszkańców gminy i jej władz z Prezydentem Opola bardziej przypominało słowną przepychankę z polskiej Sali sejmowej niż merytoryczną dyskusję i argumentację.

Arkadiusz Wiśniewski zdaje się bagatelizować wizję przyszłych wyborów i skutecznie zniechęca potencjalnych wyborców. Być może jego polityczne plany sięgają znacznie dalej, a Opole jest tylko przystankiem w politycznej karierze. Szkoda tylko ludzi, którzy walcząc o swoją „małą ojczyznę”, nie znajdują zrozumienia u władzy, która ma przecież reprezentować ich sprawy.

Bruksela zaczęła dobór kandydata na nowego posła UE na Ukrainie

Bruksela zaczęła dobór kandydata na nowego posła UE na Ukrainie

W Brukseli zaczęli przeprowadzać rozmowy kwalifikacyjne z kandydatami na stanowisko nowego Przewodniczącego Przedstawicielstwa Unii Europejskiej na Ukrainie.

 Według informacji ze źródeł „Apostrofu”, czynnego posła Jana Tombińskiego może zastąpić włoski dyplomata Hugh Mingarelli lub Szwed Piter Semnebi. Źródła wydania zaznaczają, że obydwaj kandydaci dobrze znają sytuacjęna Ukrainie, natomiast ostrzegają, że mianowanie nowego posła może nieco zmienić ton stosunków między Brukselą a Kijowem.

 We wrześniu mija cztery lata od dnia mianowania Jana Tombińskiego Szefem Przedstawicielstwa Unii Europejskiej na Ukrainie. Podczas pracy w Kijowie polski dyplomata znacznie sprzyjał umocnieniu stosunków oficjalnych władz ukraińskich z Brukselą.

 „Jednak, ponieważ w Komisji Europejskiej kadencja na stanowisku jest ściśle określona, nawet wybitne wyniki w tym lub innym zakresie nie pozwalają urzędnikowi ubiegać się o prolongowanie terminu” – opowiedział ukraiński dyplomata, Przewodniczący Rady Niezależnej Asocjacji Banków Ukrainy Roman Szpek.

 W związku z tym w Brukseli zaczęli przeprowadzać rozmowy kwalifikacyjne z kandydatami na stanowisko nowego Przewodniczącego Przedstawicielstwa Unii Europejskiej na Ukrainie. Taką informację przedstawiły poinformowane źródła z kręgów dyplomatycznych, a później potwierdziły osoby oficjalne zorganu wspólnej polityki zagranicznej UE w Brukseli.

 „Obecnie odbywa się proces selekcji na wszystkie stanowiska szefów przedstawicielstw UE, które podlegają rotacji w 2016 roku. Poinformujemy o mianowaniu jak tylko decyzja zapadnie. Wybrani kandydaci przechodzą rozmowę kwalifikacyjną w komisji specjalnej.Następnie kandydaci, którzy zostali zakwalifikowani, otrzymują zaproszenie na drugą rozmowę. Ostateczna decyzja o mianowaniu szefów przedstawicielstw jest podejmowana przez Federicę Mogherini – wysokiego przedstawiciela Unii do spraw zagranicznych” – powiedział jeden ze spikerów organu wspólnej polityki zagranicznej Unii Europejskiej.

 W Brukseli nie konkretyzują, kto dokładnie jest kandydatem na nowego posła UE na Ukrainie. Jan Kombiński także odmawia komentarzy na ten temat. „Pozostaję na tym stanowisku do sierpnia. Wtedy można będzie podsumowywać moje przebywanie na stanowisku oraz komentować następców. Mam jeszcze pięć miesięcy” – oświadczył czynny szef przedstawicielstwa UE na Ukrainie.

 Tymczasem źródła wydania informują, że conajmniej dwóch kandydatów pozytywnie przeszło ocenę i na serio pretenduje do stanowiska posła Unii Europejskiej na Ukrainie. „To są włoski dyplomata High Mingarelli i jego szwedzki kolega Piter Semnebi” – podaje nasz rozmówca. Obaj kandydaci dobrze znają Ukrainę i mogą kontynuować kurs na zbliżenie Kijowa z Brukselą.

czwartek, 19 maja 2016

Jolanta Kwaśniewska - ambitna i energiczna Pierwsza Dama

WZÓR PIERWSZEJ DAMY – JOLANTA KWAŚNIEWSKA

Dla wielu osób Jolanta Kwaśniewska pozostaje niedoścignionym wzorem Pierwszej Damy. Dołączam się do grona jej zwolenników. Uważam, że tak właśnie powinna wyglądać Pierwsza Dama i taką rolę powinna odgrywać u boku prezydenta.



Jolanta Kwaśniewska wprowadziła się wraz z mężem do Pałacu Prezydenckiego w 1995 roku i stworzyła zupełnie nowy w polskiej polityce styl Pierwszej Damy, aktywnie uczestnicząc w budowaniu wizerunku pary prezydenckiej. Tak naprawdę to „przecierała szlaki”, bo nie było żadnych wcześniej określonych oczekiwań ani wskazówek, na czym właściwie ma ta rola polegać. Intuicyjnie zdawała sobie sprawę, że rola Pierwszej Damy jest ogromnym wyzwaniem dla osób aktywnych, mających ambicje, energię i takich, które potrzebują generowania zmian. Właściwie sama stworzyła wzorzec Pierwszej Damy, która jest aktywna na polach charytatywnych. To wynikało z faktu, że sama taka była:  prospołeczna, zaangażowana, umiała skupiać ludzi.

Jej poprzedniczka, Danuta Wałęsa, pokazywała się bardzo sporadycznie, zwykle podczas oficjalnych wizyt, jednak nie wypowiadała się na żadne tematy. Jej rola zasadniczo sprowadzała się do bycia żoną prezydenta. Wynikało to głownie z faktu, że  mieszkała w Gdańsku. Jolanta Kwaśniewska nie wyobrażałam sobie życia w czterech ścianach, tym bardziej, że zawsze była aktywna zawodowo.

Przeprowadzka do Pałacu Prezydenckiego była rewolucją w jej życiu. Wszystko urządzała od zera. Marzyła, żeby jej nowy dom był przyjazny, odpowiedni na różnego rodzaju spotkania, a to wymagało ogromnej pracy. Do urządzenia wnętrz proponowano jej bardzo drogie meble z zagranicznych katalogów, Pierwsza  Dama jednak zdecydowała się na te, które były w zasobach kancelarii. Oddawała je do renowacji i dzięki temu sporo zaoszczędziła. Do Pałacu prezydenckiego państwo Kwaśniewscy wprowadzili się w marcu, tuż przed wizytą królowej Elżbiety II.

Wraz z mężem, Aleksandrem Kwaśniewskim, stworzyli bardzo dobry tandem. Wspierali się i dobrze pojmowali rolę pary prezydenckiej. Jolanta Kwaśniewska zawsze miała z mężem bardzo dobre, przyjacielskie stosunki. Umieli rozmawiać, słuchać się, liczyć ze swoim zdaniem. Jej mąż wiedział, że są sprawy o których ona wie więcej, bo się nimi w szczególny sposób interesuj i wnikliwie się im przygląda. Na przykład sprawy związane z przekształceniami w służbie zdrowia. Pierwsza Dama jeździła po całej Polsce, rozmawiała z wieloma lekarzami, pielęgniarkami, znała ich różne punkty widzenia. Bardzo bliskie jej były  sprawy związane z losem dzieci, a także osób chorych, cierpiących, ciężko doświadczonych przez życie.
Bardzo znana była jej działalność charytatywna. Założona przez nią fundacja „Porozumienie bez barier” sfinansowała m.in. sieć tzw. szpitali motylkowych, liczne programy zdrowotne, stypendia i kolonie dziecięce, a przede wszystkim klinikę onkologii dziecięcej w Gdańsku. W tej działalności znalazła też swój sposób na życie.

Według  znanego projektanta, żona byłego prezydenta Polski od zawsze zachwycała stylem i klasą.  W pierwszej kadencji ubiór był dla Jolanty Kwaśniewskiej tylko tłem do działań, którymi się zajmowała. Szybko jednak zrozumiała, że Pierwsza Dama nie zawsze ma możliwość odezwania się i wyrażenia swoich myśli, za to zawsze ma szansę zapisać się w pamięci dzięki wizerunkowi. Od tego czasu strój i wygląd zaczęły mieć szczególne miejsce w życiu Pierwszej Damy. Każde jej publiczne wystąpienie było opisywane przez wszystkie media i to nie tylko w Polsce. Piękne garsonki, sukienki oraz cudowne kapelusze to codzienność dla żony byłego prezydenta naszego kraju. Przez wiele lat owocnie współpracowała z telewizją TVN Style i radziła Polakom, jak powinni się ubierać. Napisała książki o stylu, które są doskonałym źródłem wiedzy o modzie. W opinii wielu ta kobieta po prostu urodziła się, aby lśnić stylem, klasą i gustem. Jak dotychczas nie ma i nie było na polskiej scenie politycznej żadnej kobiety, którą można tak bardzo podziwiać.

Od prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego minęło już sporo lat i można ją różnie oceniać. Jednak Jolanta Kwaśniewska w roli Pierwszej Damy wypadła znakomicie. Dzisiaj  można korzystać z jej doświadczeń, bo wiele z działań dostępnych dla Pierwszej Damy przetestowała na sobie, a ich efekty są widoczne do dziś.

środa, 18 maja 2016

Jak za 6 godzin Łucenko otrzymał posadę generalnego prokuratora Ukrainy


Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko prosto w sali Parlamentu podpisał dokument o tym żeby zrobić Jurija Łucenka generalnym prokuratorem. Poroszenko od razu podpisał to po głosowaniu Sejmie. Wtedy Jurij Łucenko od razu zaczął mówić na trybunie, ale w Sali było słychać krzyki niezadowolenia.
Na tym głosowaniu swoją zgodę dali 264 posłowie. Wcześniej w Sejmie było przyjęto mowe przepisy w sprawie z wymogami do generalnego prokuratora, czyli wprowadzili żeby wymoga z wykształceniem prawnika nie była obowiązkowa.
Właśnie wtedy było pokazane jak można stać za 6 godzin generalnym prokuratorem bez odpowiedniego wykształcenia.
Dwa lata temu Jurij Łucenko był posłowym od partii „ Blok Petra Poroszenka”. W 2010 roku on był sądzony za kradzież pieniądza w dużych ilościach. W 2013 roku był zwolniony po nakazie Poroszenka.
Przy przyznaczeniu Łucenka generalnym prokuratorem istnieło 3 problemy- polityczny, prawniczy i socjalny.
Pierwszy- polityczny i oczywisty.Łucenko jest osoba rodziny Prezydenta, politycznej rodziny. I jesteśmy pewni że on ma jakieś zadania od Prezydenta i chyba o których dowiedziemy się za długi czas. Ale jedno z nich jest w bronieniu interesów Poroszenka. I jeszcze do tego jego przeznaczyli pod czas skandalu z ofszorami Poroszenka. I można powiedieć że Łucenko sam to powieział jak powiedział że będzie generalnym prokuratorem tylko półtora roku- czyli do następnych Prezydentskich wyborów.
Drugi problem- to jest prawniczy. On jest związany z tym, że Łucenko nie ma wymagającego wykształcenia, które zamienić innym po prostu nie możliwe, a także OON wymaga prawnicze wykształcenie na taką posadę.
Trzeci problem- socjalny. Ten problem wynika z tego że po prostu obywateli nie wierzą władzie i z tego że ludzi nie wierzą samemu Łucenku, bo już były sądowe sprawy w takich sprawach.
Mowa idzie o człowieku który długo i niesprawiedliwo siedział we więżeniu. O człowieku który nie raz nie móg utrzymać swoich emocij i przez to był krytykowany. I tutaj wynika problem, czy możemy się spotkać z taką sytuacją jak polityczna represja pod widokiem spełnienia przepisów. On powiedział, że osobiście będzie świadczył w sądzie przeciwko Janukowiciu.
Jednak to wygląda tak jak po prostu osobista złość. Bo same Janukowicz zasądził jego do więżenia i jednocześnie pomiłował go. I nawet do teraz istnieją dokumenty z podtwierdzeniem pomiłowania Łucenka. Dla tego tutaj są moralnie-prawnicze aspekty, które mogą wpływać na zdecydowania.
Ale jednak może się okazać, że Łucenko będzie Robespierem, i do jesieni zobaczymy około 700 os. winnych do śmierci na majdanie i 2 naja w Odesie. Czas nam pokaże co się stanie.