A zaczęło się w Kanadzie
Choć dano mi do zrozumienia, że nie
powinienem tego mówić, uważam, że kobieta, aby czuć się bezpiecznie, powinna
unikać ubierania się jak szmata (z ang. slut)
– Michael Sanguinetti. Te słowa, wypowiedziane w 2011 roku, przez
kanadyjskiego oficera policji zapoczątkowały dyskusję a zarazem sprzeciw aktywistek,
które głośno powiedziały, że gwałtów i molestowania nie można nigdy
usprawiedliwiać wyglądem czy zachowaniem ofiar. Dlatego 3 kwietnia 2011 roku zorganizowany
został marsz – SlutWalk, a osoby
uczestniczące w proteście były rzekomo ubrane wyzywająco. Nie obyło się bez
krytyki, ponieważ przeciwnicy twierdzili, że marsz trywializuje problem, jest
zbyt wulgarny, jednak SlutWalk
rozproszył się po całym świecie. 3 października 2011 roku dotarł do Polski, a
konkretnie do Gdańska. Tam odbył się Marsz „Puszczalskich” przeciwko obwinianiu
kobiet o prowokowanie gwałtów – Moja
sukienka nie jest zaproszeniem do zgwałcenia.
http://www.youtube.com/watch?v=UflVeF12TSc
Warszawski Marsz Szmat
„Ubrałam
się jak szmata? Myślisz jak gwałciciel”, „Ochoty na seks nie wyrażam strojem”, „To
ubranie, nie zaproszenie”, „Jestem istotą seksualną, nie obiektem seksualnym”, „Nie,
znaczy nie”, „Mężczyźni nie są bestiami” – to niektóre hasła prostestujących
podczas marszu, który miał miejsce 18 maja 2013 roku.
Organizatorami
inicjatywy były Queerowe Centrum Społeczne oraz Fundacja im. Heinricha Boella,
a marsz jest jednym z elementów kampanii Razem Przeciw Przemocy Seksualnej. Małgorzata
Kamińska – rzeczniczka Marszu Szmat – powiedziała, że celem tego
przedsięwzięcia jest zniwelowanie niejako przyzwolenia i usprawiedliwiania
przemocy, za pomocą właśnie stereotypowego myślenia o kobiecym ubiorze. Fakt
faktem często wyzywającym jednak nie dającym przyzwolenia na przedmiotowe
traktowanie. Marszem chcemy zaprotestować
przeciwko temu, że ofiary seksualnej przemocy są w Polsce stygmatyzowane, a
sprawców próbuje się usprawiedliwiać strojem lub zachowaniem osób, na które
napadnięto (Małgorzata Kamińska).
Bez krytyki się nie obejdzie...
Burza…
w internecie oraz w głowie pani prof. Krystyny Pawłowicz, chociaż jedno i
drugie chyba nas nie dziwi.
Pani profesor
twierdzi, że marsz przyniesie wręcz odwrotne skutki, niż zapowiadają
organizatorzy. Jej zdaniem prostet jest złą lekcją dla kobiet, która może doprowadzić
do nieszczęść. Jednak wydaje mi się, że posłanka Pawłowicz zagubiła gdzieś sens
tej inicjatywy. Oczywiście obwinia rząd Donalda Tuska, który dałby się pokroić za homoseksualistów, a
także twierdzi, że Marsz Szmat to marsz „zboczeńców”, którego miejsce jest w
ZOO. Organizatorzy nie uczą, aby kobiety
nie prowokowały, ale zachęcają by kusiły, prowokowały. A przecież prowokacja
jest taką okolicznością, która w pewien sposób obciąża osoby, czujące się
ofiarami (prof. Krystyna Pawłowska). Oczywiście, że najlepszym sposobem na
brak przemocy jest ubieranie się od stóp do głów, chociaż jeszcze lepiej –
zamknąć się w czterech ścianach i nie wychodzić z domu. Tylko pytanie teraz – a
co z samokontrolą? Prowokowałeś, więc
czemu się dziwisz? Gdybyś nie prowokował lwa, to by nie odgryzł ci ręki –
tych słów pani profesor pozwólcie, że nie skomentuję…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ten wpis czeka na Twój komentarz.