poniedziałek, 2 maja 2011

Osama bin Laden nie żyje. „Dziś sprawiedliwości stało się zadość”.


Dzień 1 maja 2011 roku dla całego świata a zwłaszcza dla amerykańskiego społeczeństwa będzie zapamiętany jako moment śmierci Osamy bin Ladena. Dla Polaków ten dzień oprócz Święta Pracy to uwieńczenie starań poległych polskich żołnierzy walczących w Iraku i Afganistanie w imię walki ze światowym terroryzmem. Możliwe, że pochody pierwszomajowe nabiorą nowego znaczenia?

Śmierć 54-letniego bin Ladena była wynikiem operacji sił specjalnych i CIA. Przywódca Al-Kaidy zginął w niedzielę w domu w Abbottabad na przedmieściach Islamabadu - stolicy Pakistanu - w którym się ukrywał. Operacja trwała 40 minut. Uczestniczyły w niej helikoptery i komandosi marynarki wojennej.

Akcja była wynikiem zebrania informacji wywiadowczych o tym, gdzie ukrywa się bin Laden. Współpracowały przy tym władze pakistańskie. Obama podziękował prezydentowi Pakistanu Asifowi Alemu Zardariemu.

Czy musiał zginąć?

Według najnowszych informacji, szef Al-Kaidy nie musiał zginąć, ale wybrał śmierć. Z pewnością z tego powodu zostanie stworzony mit-męczennika, w imię Dżihadu, jednak gdyby osądzono Bin Ladena , proces mógłby przekształcić się w politykę anty- amerykańską. Następować mogłyby próby wzmożonych ataków terrorystycznych w których w zamian za „wodza” talibów jego zwolennicy chcieliby wymienić na ofiary zamachu.

Zabicie bin Ladena – jak się podkreśla- to kolosalny sukces amerykańskiego wywiadu i sił zbrojnych. W USA porównuje się to wydarzenie do zwycięstwa w II wojnie światowej. Po ataku 11 września szef Al-Kaidy był najbardziej znienawidzonym człowiekiem od czasów Hitlera.

Przez dziewięć lat po zamachu wojska USA bezskutecznie poszukiwały bin Ladena. Według początkowych doniesień, miał on przebywać w Afganistanie w rejonie Tora Bora przy granicy z Pakistanem. Potem administracja USA wielokrotnie powtarzała, że nie wiadomo, gdzie jest bin Laden.

Jak podaje arabska telewizja Al-Dżazira, powołując się na wysokiego rangą urzędnika USA, w czerwcu 2009 roku prezydent Obama wydał rozkaz dostarczenia mu w ciągu 30 dni planu operacji "zlokalizowania i doprowadzenia przed oblicze sprawiedliwości Osamy bin Ladena". Informator Al-Dżaziry podał, że w tym celu prezydent USA odbył co najmniej dziewięć spotkań z najwyższymi urzędnikami odpowiedzialnymi za bezpieczeństwo narodowe.

W sierpniu amerykańscy agenci mieli trafić na trop lidera Al-Kaidy. Z w ubiegłym tygodniu Obama zatwierdził operację "Dorwać bin Ladena". Amerykańskie siły specjalne i CIA zaatakowały dom, w którym ukrywał się Bin Laden.

Gdzie pochowano bin Ladena?

Jak podaje New York Times ciało zmasakrowane zostało pochowane w morzu, na terenie Pakistanu. Ta świetna wiadomość pokazuje, że żaden człowiek na świecie nie uniknie kary za swoje zbrodnie, o ile służby które tropią złoczyńcę wykazują zaangażowanie aby osiągnąć sukces.

Prezydent Obama zyskuje popularność, negatywne nastroje społeczne wywołane wojnami w Iraku i Afganistanie zmienią się w euforię a Amerykanie zyskują pretekst do zakończenia misji i wycofywania wojsk z punktów zapalnych Bliskiego Wschodu z tarczą.

Bravo!

9 komentarzy:

  1. Ja bym się tak z tego nie cieszył. Ta sytuacja zaowocuje wzrostem zagrożenia terrorystycznego na całym świecie.
    A sam Osama nie był już aż tak groźny jak 10 lat temu. Był bardziej ikoną niż działającym terrorystą.
    W ten sposób Talibowie zyskali męczennika, którego będą chcieli pomścić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bin Laden to symbol terroryzmu światowego. Nawet jeśli nie był aż tak groźny, to wciąż jako autorytet mógł zagrzewać do walki swoich popleczników. Jeśli dosięgnęły go spec służby USA, to znak że nikt nie jest bezkarny- to ku przestrodze dla innych. Wątpliwym jest, aby po takim szoku Talibowie nękani przez koalicję antyterrorystyczną byli w stanie przeprowadzić udany zamach. Pamiętajmy, że główni "generałowie" talibscy także zginęli we wcześniejszych akcjach. Cieszyć się trzeba, że sprawiedliwość zwyciężyła.

    OdpowiedzUsuń
  3. nie byłbym taki pewien. przepraszam za określenie ale praktycznie każdy oszołom jest w stanie wybudować w warunkach domowych ładunek wybuchowy. jeśli do tego dojdzie chęć zemsty za to co uczyniła koalicja to sytuacja może stać się naprawdę nie do przewidzenia. Dużo lepiej by się stało gdyby udało się go pojmać żywcem. No i pogrzeb morski nie wiem czy jest do końca trafiony (nie wiem jak tamtejsza religia patrzy na takie zabiegi).

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z Grześkiem. Śmierć Osamy Bin Ladena ma wymiar bardziej symboliczny i emocjonalny. Przez 10 lat rola i struktura Al-kaidy została zdezorganizowania, a sam Bin Laden nie pełnił już żadnej strategicznej roli. Dzisiaj świat przez chwilę mógł pomyśleć, że wojna z terroryzmem wreszcie się skończyła, bo póki co nie wielu zdaje sobie sprawę z tego, że teraz inne organizację terrorystyczne jak i sama Al-kaida mogą chcieć pokazać, że to tylko jedna przegrana walka, w trwającej ciągle wojnie. A skutki zabójstwa Osamy Bin Ladena mogą być tragiczne, nie tylko dla Amerykanów, ale dla całego świata.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dokładnie tak jak piszą Grzesiu i Marta, śmierć Bin Ladena może stać się kamyczkiem, który dopiero doprowadzi do osunięcia się prawdziwej lawiny terroryzmu. Nie ma się zatem z czego cieszyć, bo nie można utożsamiać Bin Ladena z całym terrorystycznym światem. Nie bądźmy naiwni, bo wraz z jego śmiercią problem terroryzmu nie zniknie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ot tak "pstryk". Nie można być nawet pewnym, że w znaczącym stopniu się zmniejszy.

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja się cieszę, że sprawiedliwość zwyciężyła;) Cel uświęca środki jakie potem trzeba zaangażować by obronić obywatela. I to podkreślałem w poście.

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak z czystej ciekawości. Nie chcę tu nikogo urazić. Marcin, uważasz się za chrześcijanina a cieszysz się z czyjejś śmierci, tak samo jak duża część społeczeństwa? Trochę to dziwne nie uważasz? czy w ten sposób my nie stajemy się podobni do nich. Śmierć radością po zabitym, mimo wszystko, człowieku?
    taka mała refleksja do głowy mi przyszła.

    OdpowiedzUsuń
  8. Cieszę się,że osoba odpowiedzialna za śmierć wielu ludzi, prowodyl akcji terrorystycznych i "świętej wojny" poniosła karę-zginęła- bo taki jest wyrok w przypadku jakiejkolwiek bardzo tragicznej zbrodni. W procesach normymberskich także sądzono ludzi i ich wieszano. Ludzie odetchnęli i cieszyli się,że ponieśli karę zbrodniarze. Nigdzie nie napisałem w komentarzu, że JA ŚWIĘTUJĘ ani cieszę się, że zginął człowiek tylko, że dosięgnęła go sprawiedliwość. Poniósł zasłużoną karę.
    A z czego cieszą się ludzie pod Białym Domem? Zapytaj.
    Nie wikłajmy tu przykazań Bożych ,odwołuję się do kwestii, że nikt nie zostanie bez zasłużonej kary gdy popełni zbrodnię.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeśli nie chcesz mieszać w to religi to spójrz, wspominasz procesy Norymberskie które w dużej mierze były stronniczą szopką.
    zauważ iż teraz wychodzą na jaw nowe fakty. Osama nie miał broni w rękach. Nie strzelał. To była egzekucja. Gdzie to słynne stwierdzenie że ma prawo do sprawiedliwego procesu który tak często słyszymy w filmach zza oceanu. Dwa z tego co wiem policja jak i wojsko w takich sprawach powinny oddawać najpierw strzały w korpus potem dopiero w głowę a tu chyba też o tym zapomniano.
    Emocje wzięły górę. Przez 10 lat Amerykanów karmiono "brodatym diabłem" i takie są tego smutne efekty.
    Tak więc moim zdaniem nie ma się z czego cieszyć.

    OdpowiedzUsuń

Ten wpis czeka na Twój komentarz.