poniedziałek, 21 marca 2011

Co z tą promocją?


1 lipca 2011 roku Polska po raz pierwszy w historii obejmie przewodnictwo w Unii Europejskiej. Przygotowania do tego wydarzenia ruszyły z impetem. Media na bieżąco prowadzą monitoring działań podejmowanych przez rząd w związku z Prezydencją. Jak zapewnia na łamach „Gazety Wyborczej” Mikołaj Dowgielewicz, minister do spraw europejskich wpadek organizacyjnych w związku z przewodnictwem nie będzie. Ale czy na pewno?

Priorytety

Politycy, dziennikarze a nawet prezydent czy premier Polski wskazują na listę priorytetów naszego kraju w trakcie Prezydencji. Jak wiadomo nie od dzisiaj jest to najlepszy moment do zaistnienia na arenie nie tylko wspólnoty europejskiej, ale i całego świata. Dlatego czas ten należy jak najlepiej wykorzystać. Wśród długiej listy priorytetów jeden pojawia się ze szczególną częstotliwością. Jest to kwestia promocji Polski, jej kultury, turystyki, regionów, krajowych i lokalnych produktów. Politycy często powtarzają, że trzeba zrobić wszystko, aby przybliżyć nasz kraj całej wspólnocie europejskiej, aby Polska zyskała na znaczeniu, aby wypracować jej markę. No to zobaczmy jak to wygląda w praktyce.

Promocja bez promocji rodzimych firm

Jak podaje „Gazeta Wyborcza” odbyły się już przetargi firm, które mają sponsorować przewodnictwo. W zamian za sponsoring otrzymają one znaczek partnera pierwszej polskiej Prezydencji w Unii Europejskiej. Polska w wyborze partnerów Prezydencji skorzystała w odróżnieniu od np. Szwecji czy Słowenii, które ograniczyły sponsoring do firm krajowych, z modelu duńskiego, czyli otwartego dla wszystkich jawnego przetargu. Do walki stanęło 14 firm i tylko dwie z tej czternastki to firmy typowo polskie, a więc PKN Orlen oraz LOT. Można się zastanawiać dlaczego tak słabo zaprezentowały się rodzime firmy. Brak im siły przebicia, przedsiębiorczości czy może uznały, że bycie partnerem Prezydencji nie przynosi zbyt wiele korzyści, a wymaga dużego wkładu w sponsoring. Albo jeszcze inaczej, po prostu bały się wielkich światowych koncernów.

Nie było to posunięcie przybliżające nas do promocji naszego kraju. Bo jak mówić o naszej kulturze, historii, jak pracować na swoją markę, gdy sponsorem, zaznaczam polskiej Prezydencji jest coca-cola, raczej mało kojarzona z naszym krajem. Czyżby znowu ujrzała światło dzienne polska zdolność do kompleksów i szał identyfikacji z Zachodem? Miejmy nadzieję, że nie. Zachęcam Was do dalszego śledzenia jak to w końcu jest z tą promocją… a możliwości będzie sporo. Jeżeli nie udało się z polskimi produktami, to może uda się na kulturalnym podwórku, gdyż jak wiadomo większość spotkań, wydarzeń podczas Prezydencji, zaczynając od samego jej uroczystego rozpoczęcia powinno posiadać oprawę artystyczną. Można więc tu promować polską muzykę, teatr, przeprowadzać wystąpienia wielu naukowców czy ekspertów. Ale jak zaznacza Paweł Potorczyn dyrektor Instytutu Adama Mickiewicza, jedna z osób zajmujących się częścią kulturalną Prezydencji: Rdzeniem Europy nie jest dziś wspólnota węgla i stali, ale kultura.[…] Dlatego realizujemy program w organicznej współpracy ze starannie dobranymi partnerami zagranicznymi i placówkami MSZ… […] Nasze projekty będą prezentowane na prestiżowych międzynarodowych festiwalach, na najlepszych scenach i w renomowanych galeriach. Miejmy tylko nadzieję, że Ci zagraniczni partnerzy nie przejmą pałeczki i znowu nie nastąpi promocja Polski bez Polski…






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ten wpis czeka na Twój komentarz.