niedziela, 27 marca 2011

Co z tymi Niemcami?


W ubiegłą niedzielę (20.03) odbyły się wybory do Landtagu w Saksonii-Anhalt. Angela Merkel może odetchnąć, gdyż wszystko wskazuje na to, iż właśnie chadecka partia CDU będzie rządzić po zawiązaniu koalicji z Socjaldemokratyczną Partią Niemiec (SPD). Oto jak przedstawiają się wyniki, które zostały opublikowane 21 marca:

CDU – 32,9 proc.

Lewica – 23,3 proc.

SPD – 21,7 proc.

Zieloni – 6.8 proc.

NPD – 4,7 proc.

FDP – 4 proc.

Nie chodzi mi jednak o ugrupowania, które znalazły się na szczycie tej listy, lecz o te na jej końcu. Narodowodemokratyczna Partia Niemiec (NPD) osiągnęła 4,7 proc., co prawda nie przekroczyła progu wyborczego, ale powinniśmy się zastanowić, co znaczy ten wynik. Zdobyli więcej niż współrządząca FDP! Neofaszystom zabrakło jedynie 4 tys. głosów, aby wejść do niemieckiego parlamentu. Swoich reprezentantów mają już w Saksonii i Meklemburgii-Przedpomorzu.


Kim oni są?

Narodowodemokratyczna Partia Niemiec to partia o programie nacjonalistycznym. Kontynuuje myśl Niemieckiej Partii Rzeszy. Została założona 28 listopada 1964 roku. Według Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji partia liczy około 9 tys. członków (po wchłonięciu Niemieckiej Unii Ludowej – DVU). Na ich czele stoi Udo Voigt niemiecki politolog i były oficer Luftwaffe. To dzięki jego działalności partia nabrała świeżości i energii oraz nakierowana zastała na bardziej narodowo-socjalistyczne tory.

Czego chcą?

W programie ugrupowania odnajdziemy wyraz sprzeciwu wobec gospodarki rynkowej. Dowiemy się również, iż NPD uważa, że USA to kolos na glinianych nogach, którego rząd niemiecki nie powinien wspierać, a wręcz powinien zwrócić się w stronę Chin i Rosji. Odnalezienie poparcia u tych potęg dałoby narodowi niemieckiemu szanse na odzyskanie suwerenności odebranej przez Brukselę. Niemieccy podatnicy nie powinni dłużej utrzymywać innych obywateli w ramach Unii Europejskiej, dlatego między innymi rząd powinien pożegnać się z Unią. Czego jeszcze chcą neofaszyści? Wydalenia obcych narodowości poza granice niemieckie: „Niemcy są krajem Niemców i ojczyzną naszego narodu”. W ich kraju praca ma być dla ich rodaków, w ten sposób chcą walczyć z bezrobociem. Utrzymują również, iż ich państwo nie znajduje się w pełni w swoich granicach. Żądają rewizji traktatów, które zawarte zostały po II wojnie światowej. Voigt chce, aby dawne ziemie niemieckie powróciły do Niemiec, ma tu ma myśli: Śląsk, Gdańsk, Wrocław, Warmię i Mazury.

Jak zdobywają poparcie?

Stawiają zarówno na stare sprawdzone metody, jak i na nowości. Starają się iść z duchem czasu. Tym co z pewnością trafia do przeciętnego wyborcy są populistyczne hasła, głoszące rozpoczęcie radykalnej polityki anyimigracyjnej, co przyczyni się do zmniejszenia bezrobocia i poprawienia losu obywatela niemieckiego. Do ludzi młodych docierają m.in. przez facebooka. W styczniu posiadali 4,6 tys. fanów.

Narodowodemokratyczna Partia Niemiec znalazła również inny sposób, aby dotrzeć do wyborców. 9 maja rusza w Niemczech spis powszechny. W związku z tym twarze partii namawiają zwolenników, aby zgłaszali się do pracy jako ankieterzy. Taka działalność pomoże im w niedalekiej przyszłości celniej sformułować program wyborczy, zyskać poparcie i przybliżyć do uzyskania celu jakim jest zdobycie władzy.

I co dalej…

W Saksonii-Anhalt prawie się udało. Przedstawiciele partii uważają, iż nieprzekroczenie progu wyborczego było spowodowane awarią elektrowni w Japonii, przez co spora część ludzi oddała głos na Zielonych. Zdaniem specjalistów przyczynił się do tego przynajmniej jeszcze jeden szczegół: przed wyborami wyszło na jaw, że jeden z działaczy NPD prowadził w Internecie sprzedaż Mein Kampf.

Pomijając jednak te tłumaczenia, skupmy się na faktach. Na NPD głosowali zwłaszcza ludzie młodzi, 15 proc. stanowili mężczyźni do 30 roku życia! A kto stanowi przyszłość jakiegokolwiek narodu jeśli nie jego młodzi obywatele? Wybierają ich również ci bez perspektyw. Zatrważają jednak nie tylko badania ukazujące elektorat neofaszystów, ale i te, które przeprowadziła Fundacja Friedricha Eberta, z których dowiadujemy się, że: 13,2 proc Niemców uważa, że w kraju przydałby się nowy Führer, 10,7 proc. badanych sądzi, że gdyby nie zagłada Żydów, Hitler byłby postrzegany jako wielki wódz, 8,8 proc. utrzymuje, iż w niektórych warunkach dyktatura jest lepsza niż demokracja. Czy te wyniki nie są alarmujące?

Intrygujące jest dla mnie, jak sytuacja będzie się rozwijać. Czy w kolejnych wyborach NPD zyska większe poparcie, czy może fala opadnie? Czy uda im się pozyskać nowych wyborców? Odpowiedzi na te pytania nadejdą z czasem.


Wpis powstał m.in. na podstawie artykułu Filipa Gańczaka Sieg heil! Lubię to, który został opublikowany w „Newsweek” 4/2011 oraz dzięki artykułowi Chadecy utrzymali Saksonię – Anhalt, który pojawił się na stronie www.tvn24.pl 21 marca 2011 roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ten wpis czeka na Twój komentarz.