Widok kobiety w mundurze nie dziwi już chyba nikogo nie tylko w Pentagonie, ale też w koszarach rozsianych po całych Stanach Zjednoczonych oraz w amerykańskich bazach położonych w najdalszych zakątkach świata.
Panie stanowią już około 14 procent sił zbrojnych USA. Służą w armii lądowej, piechocie morskiej, marynarce wojennej i w siłach powietrznych. Uczą się pływać okrętami podwodnymi i siadają za sterami myśliwców. Wywalczyły to sobie jednak niedawno.
Kaddafi zniszczony przez Blondynkę
Mowa tu o 51-letniej generał Margaret Woodward. W roku 1983, kiedy jako absolwentka inżynierii lotniczej na Uniwersytecie Stanowym Arizony, wstąpiła do sił powietrznych USA. Wówczas kobiety miały całkowity zakaz udziału w lotach bojowych. Szkoliła przyszłych pilotów myśliwców F-15 i F-16. –Bolało mnie to, że nie mogłam latać myśliwcem i że kobiety nie mogły brać udziału w walce. Na szczęście z czasem się to zmieniło – opowiadała kilka lat temu w wywiadzie dla „Tampa Tribune”. – Zazwyczaj akceptuje się takie zakazy, ale są takie momenty, kiedy wszystkie one tak się w tobie spiętrzą, że masz ochotę bić w nie na oślep – dodała wówczas Margaret Woodward.
Mimo wszystko postanowiła wziąć udział w rzeczywistej walce, usiadła za sterami boeinga KC-135, czyli powietrznej stacji benzynowej. Dało jej to możliwość sprawdzenia się podczas nalotu na Panamę w 1989r., a także wojennej kampanii przeciwko Serbii. Później dowodziła powietrznymi tankowcami podczas wojen w Afganistanie i Iraku. W roku poprzednim została wybrana do dowództwa sił powietrznych USA w Afryce.
Odniosła sukces w zdominowanym przez mężczyzn świecie. Aktualnie Margaret Woodward jest 51-letnią generałem dowodząca nalotami na Libię. To prawdziwy przełom dla kobiet w amerykańskich siłach zbrojnych. Można zaobserwować, że w szczególności w siłach powietrznych i w marynarce wojennej kobiety awansująca coraz wyższe stanowiska. Natomiast w armii lądowej nadal nie są dopuszczane do oddziałów typowo bojowych.
Inne
O wiele trudniejsze zadanie, niż mężczyźni, mają kobiety w mundurach, chcące bronić osobiście swojego kraju. Deborah Sampson była jedną z pierwszych kobiet, która walczyła w siłach zbrojnych. Zaciągnęła się w szeregi walczących jako Robert Shurtleff. Później wiele innych kobiet udawało mężczyzn – na krótko obcinały włosy, obwiązywały piersi, by nie było ich widać – by tylko mogły wstąpić do armii amerykańskiej. Bez przebrania odgrywały zaś tradycyjne role pielęgniarek, kucharek, a także szpiegów i kurierów. Czasem – jak Margaret Corbin – walczyły ot tak u boku męża.
Pierwszą oficjalną ofertę od pań, które samodzielnie chciały walczyć o Amerykę otrzymał William McKinley. Annie Oakley w liście do prezydenta USA zaoferowała 50 kobiet snajperów, które z użyciem swojej własnej broni i amunicji, były gotowe bić się o swój kraj. McKinley propozycję jednak odrzucił.
Dopiero w 1992r. Kongres amerykański zaakceptował ustawę powołującą pierwszy Kobiecy Pomocniczy Korpus Armii (WAAC). Został stworzony tajny projekt pod kryptonimem Battery X. Zakładał on obsadzenie żeńskimi załogami dział artylerii przeciwlotniczej. Kalkuluje się, iż podczas II wojny światowej w siłach zbrojnych USA służyło około 350 tys. Amerykanek.
Gdy pod koniec lat 70. XX wieku zaczęto przyjmować kandydatów w spódnicach na takich samych zasadach jak mężczyzn, ich liczba błyskawicznie wzrosła.
Cel: rozbić szklany sufit
Od roku 1983 do chwili obecnej podejście dowódców do żołnierek bardzo się zmieniło. Płeć piękna biorą udział już nawet w najbardziej niebezpiecznych misjach, np. w Iraku czy Afganistanie. Aczkolwiek mogą dowodzić okrętem wojenny, to nadal nie mogą uczestniczyć w typowo bojowych operacjach piechoty.
Członkowie wojskowej komisji ds. równouprawnienia uznali, że takie prawo dyskryminuje kobiety oraz ogranicza im drogę do kariery. Uważają, iż warto aby kobiety służyły w oddziałach bojowych, niektóre z nich są w stanie tak samo dobrze biegać, strzelać i walczyć jak mężczyźni, a awans na wyższe stanowiska zależy m.in. od doświadczenia na pierwszej linii frontu.
Awans kobiety na najwyższe stanowisko jest możliwe. Ann Dunwoody ma za sobą 33 lata służby. Pod koniec 2008 r. została pierwszym czterogwiazdkowym generałem w armii USA.
Szykuję się kolejna rewolucja w armii amerykańskiej, bowiem Robert Gates – sekretarz obrony – nie wyklucza, iż kobiety będą włączane nie tylko do oddziałów bojowych, ale nawet specjalnych.
Pentagon w poprzednim roku zniósł zakaz służby płci pięknej na okrętach podwodnych, który obowiązywał od ponad stu lat. Pierwsza grupa kobiet przechodzi aktualnie odpowiednie szkolenie. Jednak na początku będą mogły służyć tylko z wyższą rangą – uniknie się w ten sposób kosztownych przeróbek, ponieważ obowiązkowe są osobne kabiny dla oficerów. Później część łodzi zostanie dostosowana do obu płci.
Za duży biust
Poza walką z równouprawnieniem kobiety mają też inne problemy. Na przykład kwestia mundurów, którego krój dopasowany jest do budowy mężczyzny. Sporo kobiet skarży się, iż zwyczajnie nie mieści biustu. Dlatego są zmuszane do zakupu marynarki o większym rozmiarze. Te zaś są o wiele za duże w ramionach. Sprawa spodni jest podobna. Wąskie talie, szerokie biodra. A przecież kobieta nawet w koszarach Amerykanki nie lubią wyglądaą tak, jakby miały na sobie namiot.
Jednak według „Army Times” już niedługo problem ten zostanie rozwiązany. Praca nad kobiecym mundurem trwa. Prawdopodobnie od 2012 r. żołnierki będą miały do dyspozycji aż 13 rozmiarów marynarek i spodni, dostosowanych do różnych wielkości biustu, talii o bioder.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ten wpis czeka na Twój komentarz.