Zakończył się dziś w Arkadach Kubickiego Zamku Królewskiego w Warszawie zorganizowany przez Instytut Sobieskiego i portal Rebelya.pl kongres konserwatywnych polskich intelektualistów „Polska – Wielki Projekt”. Jako główny cel cyklu debat i spotkań z udziałem wybitnych przedstawicieli polskiego życia publicznego przedstawiano stworzenie projektu nowoczesnej Polski. A taką Polskę według jednego z uczestników kongresu – Jarosława Kaczyńskiego „można zbudować tylko dzięki powrotowi do etosu inteligencji II RP”. Ponadto kongres miał na celu zapoczątkowanie dyskusji „o modernizacji Polski opartej na poszanowaniu tradycyjnych wartości i w duchu nowoczesnego polskiego republikanizmu”.
Tylko PiS poważnie zastanawia się nad przyszłością naszego kraju
„Wszystkie koncepcje w ciągu ostatnich 20 lat zostały jakby narzucone z zewnątrz, zakładały, że wszystko się samo ułoży. Jednak całkowicie zawiodły. Polska potrzebuje projektu, elity politycznej, która potrafi wyznaczyć cele i je realizować” - mówił Jarosław Kaczyński. A kto miałby się stać takową elitą? Otóż nikt inny jak przedstawiciele PiS z prezesem na czele. Trudno bowiem nie odebrać zorganizowanej przez prawicowe środowisko imprezy jako kolejnego elementu kampanii wyborczej partii Jarosława Kaczyńskiego. PiS, jak sam mówi, chce przestać być postrzegany w społeczeństwie jako formacja jednego tematu, niestety media mu to stanowczo uniemożliwiają, pokazując tylko tam, gdzie pojawia się kwestia katastrofy smoleńskiej. A przecież dla prezesa PiS nie ma nic ważniejszego niż dobro państwa i narodu. Troskliwie przestrzega swoich rodaków, by nie dali się po raz kolejny zwieść obecnym elitom rządzącym: „To jest władza prawa nieprzestrzegająca, prawa nierozumiejąca, do demokracji się nienadająca [...] w tej chwili rządzi się poza jakimikolwiek procedurami."
Może, gdyby obyło się bez ostrych słów krytyki skierowanych pod adresem oponentów politycznych całą imprezę można by uznać za bardzo merytoryczną, a wielu podnoszonym w prelekcjach kwestiom przyznać słuszność. W obliczu jednak słownej szarży, jaką Jarosław Kaczyński wytacza przeciwko premierowi i obecnemu rządowi, nie sposób odnieść wrażenia, że kongres posłużył PiS wyłącznie jako jedno z narzędzi w trwającej kampanii. Skrytykował niemal wszystko, co się dało. Począwszy od uchwalonego w czwartek projektu budżetu na 2012 rok, poprzez nieudolną politykę Donalda Tuska („Jeśli chodzi o nasze relacje z Unią Europejską jako całością, Niemcami, Rosją, innymi krajami, to ewidencja przegranych czy wręcz upokorzeń jest bardzo długa. Ewidencja sukcesów - praktycznie nie zawiera ani jednego punktu”) po polską prezydencję w Unii Europejskiej. W jego ocenie nie będzie ona „niczym innym jak częścią kampanii wyborczej. To wszystko, co będzie tam czynione, to będzie próba wmówienia społeczeństwu, że Donald Tusk pokazuje się - a to wynika po prostu z przepisów unijnych, że się będzie pokazywał - z najważniejszymi politykami Europy, a być może czasami też z najważniejszymi politykami świata i że w związku z tym Polska ma znakomitą pozycję”. W tej kwestii akurat trudno nie przyznać mu racji, ale czy odpowiedź na pytanie „Co powinno stać się antidotum na nękające Polskę problemy?” na pewno powinna brzmieć „PiS”. Można mieć wątpliwości...
Czy Polska potrzebuje prawdziwie kompetentnej elity u władzy?
Odpowiedź bez wątpienia brzmi tak. Niekoniecznie jednak w wydaniu PiS. Nie jest bolączką jedynie naszego kraju, że inteligentni i wykształceni obywatele pozwalają decydować o swoim losie „byle komu”. Przecież posłem może zostać każdy, nie musi znać się na polityce, nie musi spełniać żadnych wymagań co do poziomu wykształcenia czy zawodowego doświadczenia. I w tym miejscu zapewne odezwą się głosy oburzenia, że wprowadzenie w tej kwestii innych ograniczeń poza wiekowymi byłoby istnym zamachem na demokrację. A czy zamachem na nią nie jest to, że o najważniejszych dla państwa sprawach decyzje podejmują ci, którzy często nie mają o tym zielonego pojęcia? „Wiedza, zrozumienie, świadomość własnej sytuacji są pierwszym krokiem do samoobrony. Dlatego każda władza uciskająca (lub do ucisku dążąca) jakąkolwiek mniejszość społeczną, zawsze dąży przede wszystkim do pozbawienia jej elit i instytucji, zasobów intelektualnych" - pisze na portalu wPolityce.pl Michał Karnowski - obecny wicenaczelny tygodnika "Uważam Rze". Tylko, czy my tych elit zostaliśmy pozbawieni, czy po prostu cierpimy na naturalny deficyt takowych? Bardziej skłonna byłabym się przychylić do drugiej odpowiedzi, co niestety nie napawa mnie zbytnim optymizmem.
Jak w takich warunkach PiS ma zamiar podejmować próby podnoszenia w Polsce poziomu zaufania obywateli do władzy skoro nie potrafi ich nawet przekonać o własnych merytorycznych umiejętnościach?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ten wpis czeka na Twój komentarz.