piątek, 11 maja 2012

Afryka - kontynent niespodzianka

Od dawna wiadomo, że Afryka jest kontynentem niestabilnym, na którym wojny domowe stanowią smutną, ale jakże realną rzeczywistość. Wojny w Rwandzie czy ostatnia islamska wiosna ludów w północnej części kontynentu są dobrze znane reszcie społeczności międzynarodowej. Jednak nie każdy słyszał o regionie Kivu leżącym we wschodniej części  Demokratycznej Republiki Konga, położonym nad brzegami jeziora o tej samej nazwie. Wojna, która z krótkimi przerwami trwa w tym rejonie od dawna wybuchła na nowo. Dzieje się tak za sprawą plemiennych nieporozumień, które w Afryce są najczęstszą przyczyną konfliktów.

Źródło: http://www.fischer.eawag.ch/organisation/abteilungen/surf/schwerpunkte/project_overview/distr_kivu/index_EN


Cofnijmy się do roku 1996…

Wojna we wschodniej części Republiki Konga wybuchła w 1996 r., kiedy to plemienie Tutsi, wspierane przez rząd Ugandy, wywołali zbrojną rebelię przeciwko dotychczasowemu prezydentowi Mobutu Sese Seko. Szacuje się, że w kongijskiej wojnie trwającej z przerwami już ponad dekadę zginęło ponad 4 mln ludzi. Należy wspomnieć o tym, że wspierając rząd lub rebeliantów w wojnie tej uczestniczyło ponad 10 państw. Dzięki interwencji ONZ, która wysłała tam swoje (najliczniejsze w historii) siły, udało się przerwać krwawą masakrę. Kongijska wojna już teraz nazywana jest jednak „największą współczesną wojną Afryki”.


Dlaczego tak źle dzieje się w Afryce?
Upatrywać tych problemów można w systemie kolonialnym, m.in. wyzyskowi ziem Czarnego Lądu przez zachodnich najeźdźców. Kolejne afrykańskie rządy dochodzące do władzy, ulegały pokusie korupcji, pertraktując z biznesowymi magnatami, nie patrząc na potrzeby obywateli. Znamiennym przykładem wydają się być tutaj Chiny wyznające zasadę „ropa za broń”. Rząd w Pekinie, który nawiasem mówiąc także nie przestrzega  podstawowych praw swoich obywateli, nie przejmuje się autorytarnymi, a wręcz totalitarnymi metodami rządzenia afrykańskich przywódców. Jak wiadomo Afryka jest kontynentem niewykorzystanych możliwości. Amerykańskie koncerny boją się zaryzykować życie swoich pracowników w tak niestabilnym otoczeniu. Lukę po Amerykanach bardzo szybko zapełnił więc Pekin, który czerpie ogromne korzyści ze współpracy z krajami Czarnego Lądu (i odwrotnie).
 Z drugiej strony w większości państw Afryki nadal można zauważyć podziały plemienne, co także utrudnia sprawne kierowanie społeczeństwem.

Źródło: http://bez-granic.pl/index.php/dlaczego/kongo/


Trwające od ponad miesiąca krwawe ataki przyczyniły się do powstania nowej fali uchodźców, która „popłynęła” do Rwandy. Liczbę uchodźców ze wschodniego Konga szacuje się już na ponad 20 tysięcy. Ciężko stwierdzić jak ten konflikt się zakończy. Z wcześniejszych doświadczeń należy wnioskować, że nawet jeśli konflikt na jakiś czas wygaśnie, to za jakiś czas wybuchnie na nowo ze zdwojoną siłą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ten wpis czeka na Twój komentarz.