Kanclerz Niemiec Angela Merkel więcej nie może liczyć na Nicolas Sarkozy,
do niedawna jej głównego sojusznika w Europie, co zmusza nas przypuszczać, że
ona będzie izolowana na nieoficjalnych obradach Europejskiej Rady. Jednak jest
i inny przewodniczący europejskiego rządu, do którego ona może odwołać się :
premier Polski Donald Tusk.
Bez względu na to, które zamiary były dobre nowego prezydenta Francji,
socjalisty Francisa Hollanda, podczas jego spotkania na kolacji w zeszłym
tygodniu z konserwatystą Angela Merkel, on nigdy nie osiągnie z nią pełnej
zgody. Partnerskie stosunki z innymi dużymi europejskimi krajami wątpliwe czy
są możliwe: wielka Brytania uchyliła się od wspólnych wysiłków uratować Europę,
kiedy zrezygnowała poprzeć nową fiskalną umowę Unii w grudniu zeszłego roku.
Zadłużenie Włoch i Hiszpanii czynią ich niepewnymi partnerami w zaprowadzaniu
fiskalnej dyscypliny.
Z reszty europejskich krajów, dosyć dużych, żeby mieć jakiś wpływ, zostaje
tylko Polska. Ona ma tyle głosów w
Radzie UE co Hiszpania, Polska zdolna
sformować blok w oddzielnych sprawach z dziewięciu innymi byłymi członkami
socialnego taboru. Razem Niemcy i wschodni członkowie UE mają więcej wpływu,
aniżeli starego francusko-niemieckiego aliansu.
Do zeszłego tygodnia pani Merkel nigdy nie spotkała się z Hollandem. On
atakował ją podczas swojej wyborczej kampanii, a ona zrezygnowała ze spotkania z nim. Natomiast Tusk i Merkel, on i ona - konserwatyści, są partnerami już od ponad czterech lat, w czasie których
wybudowali między sobą poufne stosunki. Na osobistym poziomie oni mają
doświadczenie dorastania pod radziecką okupacją, która pobudza ich do podobnego
rozumienia europejskiego projektu. Ona mówi, że jest ćwierć polką, a o Tusku mówi, że umie opowiadać dowcipy niemieckie.
źriódło:http://podrobnosti.ua/power/2012/05/25/838504.html
Polska sama z konieczności posiada
właściwości pewnego partnera Niemiec. Jej stabilny, centrowy rząd przeprowadza
głębokie reformy, żeby powstrzymać wzrost długu i deficytu budżetu. W Polsce
jest naprawdę niezależny bank centralny, co jest spowodowane za sprawą walki z
inflacją.
Aczkolwiek Polska ma korzyści od wolnego wahania kursu swojego złotego,
rząd występuje za przyłączenie do euro - pod warunkiem, że Warszawa potrafi
wpływać na reformę unii walutowej. Polacy również uważają, że Ameryka zdradziła
ich w zakresie bezpieczeństwa, i przez to oni teraz szukają wsparcia w Europie.
Niemiecko-polskie partnerstwo formuje się już jakiś czas, lecz dymisja
Sarkozy mogła by stać się możliwością dla jego rozkwitu. W zeszłym roku Merkel
pomogła Tuskowi obronić wpływ Polski na podjęcie decyzji w UE od zamachów z
boku Sarkozy, który chciał stworzyć twarde wewnętrzne jądro Unii, co wzmocniło
by względny wpływ Francji.
Warszawa i Berlin mają również wspólne stanowisko co do strukturalnych
funduszów i funduszu jednoczenia UE, największym beneficiarem którym jest
Polska. (Kraj otrzymał 67 mld € w cyklu
2007-2013 rr.). Te pieniądze stoją za dzisiejszą modernizacją infrastruktury w
Polsce, która samodzielnie polepsza pracę łańcuchów dostarczenia niemieckiego
przemysłu i ciągnie w górę polską gospodarkę.
Ani Polacy, ani Niemcy nie są w zachwycie dla olbrzymiego martwego ładunku
wspólnej rolniczej polityki w budżecie UE. Warszawa nie może zrozumieć,
dlaczego w czasach takich ekonomicznych kataklizmów, strukturalne fundusze i
fundusz jednoczenia muszą być skrócone dla surowej oszczędności środków
budżetowych, natomiast, dowolne wspomnienia o WRP są tematem tabu. Francja ma
stosunkowo mniejszy rolniczy sektor gospodarki, aniżeli Polska, lecz porównano ją
i zamożni farmerzy otrzymują większe subsydia.
Teraz, kiedy Holland oświadczył, że "wszyscy muszą wyłożyć wszystko na
stół", żeby stymulować ekonomiczny wzrost, Polacy chcą, żeby on dotrzymał
swojego słowa.
Są i przyczyny aby nie zachwycać się zanadto możliwościami osi
Berlin-Warszawa. Francja i Niemcy są największymi płatnikami funduszu ratunku
eurostrefy, ta konsensusowa kryzysowa strategia nieuchronnie będzie sformowana
z uwzględnieniem celi Hollanda i Merkel.
Lecz polski model pokazuje, jak wzrost i surowy oszczędnościowy nie muszą
wyłączać jedno jednego, i dlatego ona będzie pożytecznym przykładem, który by
poparł Holland. Ponieważ Merkel już przysłuchuje się do Tuska w ekonomicznych
sprawach, i dlatego, że ona polega na jego głosach w Radzie UE, jeśli ona chce
zablokować propozycję Francji, to Tusk również może pomóc przekonać Merkel
zmienić jej pozycję co do wspólnych euroobligacji. W sprawach obrony Tusk ma
więcej szans na współpracę z Hollandem, aniżeli z Sarkozy, który skupiał się na
specjalnym obronnym partnerstwie z wielką Brytanią i niepokoił Polaków zgodą na
sprzedaż francuskich uzbrojeń Rosji.
Znaczenie "Mer-Tusk" polega nie w tym, że ten duet może
dominować, a w tym, że on może hamować. Jego pierwszym testem będą nieformalne
obrady Europejskiej Rady. Jeśli Holland będzie wymagał zanadto poważnych
kompromisów od niej co do nowej fiskalnej umowy UE albo finansowej perspektywy
na 2014-2020 r., Merkel może znaleźć przyczyny odwołać się do swojego polskiego
kolegi przedtem, aniżeli oczekiwało się.
Wybranie ponowne Merkel w następnym roku nie jest gwarantowane. Lecz
gabinet Tuska będzie przy władzy przynajmniej do 2015 roku. Jeśli kanclerz zachowa
swoją posadę, to w "Mer-Tuska" będzie dużo czasu, żeby wywrzeć swój
wpływ na Europę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ten wpis czeka na Twój komentarz.