Polskie związki zawodowe od kilku lat przestały pełnić rolę ochrony
pracowników znajdujących się w ich szeregach. Dziś dzieje się w nich coś
dziwnego. Ich zwykli członkowie są wykorzystywani przez wyżej postawionych
działaczy do budowania swoich wizerunków i interesów. Największy z nich NSZZ
Solidarność od ponad dziesięciu lat popiera jedno ugrupowanie polityczne - PiS.
Związek, który powinien stronić od uprawiania polityki coraz bardziej dąży do
wnikania w nią. Ostatnie zajścia między innymi te pod sejmem, kiedy to
członkowie Solidarności zablokowali wyjścia i nie chcieli wypuścić posłów
pokazują prawdziwe oblicze związków zawodowych. Przewodniczący NSZZ twierdził,
że związek w ten sposób walczy o prawa pracownicze i godną przyszłość. Jednak
dla mnie takie zachowanie to działania anarchistyczne, które mają na celu
zdestabilizowanie sytuacji w kraju, a Solidarność od kilu lat posiada status
"świętej krowy". Dzieje się tak, dlatego, że gromadzi ona ogromną
liczbę ludzi czyli potencjalnych wyborców, a żaden rząd nie chce narażać się
zbytnio na utratę poparcia. Dlatego związek ten może pozwolić sobie na
organizowanie protestów na masową skalę, blokowanie sejmu, czy inne
manifestacje nie zawsze zgodne z prawem. Jak już pisałem wcześniej również
poparcie ze strony Prawa i Sprawiedliwości pozwala Solidarności czuć się
pewniej i móc zrobić więcej. PiS wie, że ludzie znajdujący się w
szeregach Solidarności to duża grupa, najczęściej pochodząca z ubogich lub
średnich sfer społeczeństwa i próbuje to wykorzystać popierając ich działania i
podsycając i tak już gorącą atmosferę.
Najbardziej interesującą postacią jest Ryszard
Zbrzyzny. Jest posłem na sejm nieprzerwanie od 1991 roku. Pełni też funkcję
Prezesa Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Miedziowego w KGHM. Jego
kariera polityczna zaczęła się w momencie rozpoczęcia działalności w związku
ZZPPM. Od razu został wybrany na przewodniczącego związku a już w tym samym
czasie startował w wyborach parlamentarnych. Dostał się do sejmu dzięki głosom
swoich związkowców obiecując walkę o lepsze wynagrodzenie w KGHM. Obecnie
pełniąc funkcję posła prócz wynagrodzenia z tego tytułu otrzymuje on
wynagrodzenie z KGHM przysługujące mu jako prezesowi związku zawodowego. W
ubiegłym roku wynagrodzenie to wyniosło 160tyś złotych brutto. Poseł Zbrzyzny
nie brudząc sobie rąk pracą w kopalni zarobił więcej niż związkowcy, których
reprezentuje. Kolejnym przykładem wykorzystania Solidarności jako trampoliny do
sukcesu jest jej były przewodniczący Janusz Śniadek. Po przegranych wyborach z
obecnym prezesem NSZZ Piotrem Dudą został on posłem na sejm startując z list
zaprzyjaźnionego Prawa i Sprawiedliwości. Oba te przypadki pokazują, że związki
zawodowe w Polsce są silnie upolitycznione a ich wysoko postawieni członkowie
skupieni są na promowaniu samych siebie niż na walce o dobro i większe prawa
dla pracowników. Wielkie manifestacje organizowane przez Solidarność pokazują,
jak łatwo manipulować można tłumem. Większość biorących w nich udział robi to
tylko dlatego, że należy do związku i związek właśnie tego wymaga.
Upolitycznienie związków prowadzi do tego, że nie są już one obiektywne
zaczynają mieszać się w politykę i tracą swoje podstawowe wartości. Zwykli
członkowie, nie orientują się już, co jest dla nich dobre, a co złe dzięki czemu
łatwiej jest nimi manipulować. Wykorzystują to politycy najczęściej opozycji,
dla których działania związków są z punktu widzenia marketingu politycznego
dobre. Popieranie takich działań i utożsamianie się z nimi pomaga uzyskać
dodatkowe głosy i stawia opozycję w roli "tych dobrych", którzy
walczą o podobne cele, co związkowcy. Należy zadać sobie pytanie o to, czy
związki zawodowe w Polsce idąc w stronę polityki kierują się w dobrym kierunku
oraz, czy w ogóle są potrzebne?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ten wpis czeka na Twój komentarz.