środa, 23 maja 2012

Związki zawodowe - prawdziwe oblicze...

            Polskie związki zawodowe od kilku lat przestały pełnić rolę ochrony pracowników znajdujących się w ich szeregach. Dziś dzieje się w nich coś dziwnego. Ich zwykli członkowie są wykorzystywani przez wyżej postawionych działaczy do budowania swoich wizerunków i interesów. Największy z nich NSZZ Solidarność od ponad dziesięciu lat popiera jedno ugrupowanie polityczne - PiS. Związek, który powinien stronić od uprawiania polityki coraz bardziej dąży do wnikania w nią. Ostatnie zajścia między innymi te pod sejmem, kiedy to członkowie Solidarności zablokowali wyjścia i nie chcieli wypuścić posłów pokazują prawdziwe oblicze związków zawodowych. Przewodniczący NSZZ twierdził, że związek w ten sposób walczy o prawa pracownicze i godną przyszłość. Jednak dla mnie takie zachowanie to działania anarchistyczne, które mają na celu zdestabilizowanie sytuacji w kraju, a Solidarność od kilu lat posiada status "świętej krowy". Dzieje się tak, dlatego, że gromadzi ona ogromną liczbę ludzi czyli potencjalnych wyborców, a żaden rząd nie chce narażać się zbytnio na utratę poparcia. Dlatego związek ten może pozwolić sobie na organizowanie protestów na masową skalę, blokowanie sejmu, czy inne manifestacje nie zawsze zgodne z prawem. Jak już pisałem wcześniej również poparcie ze strony Prawa i Sprawiedliwości pozwala Solidarności czuć się pewniej i   móc zrobić więcej. PiS wie, że ludzie znajdujący się w szeregach Solidarności to duża grupa, najczęściej pochodząca z ubogich lub średnich sfer społeczeństwa i próbuje to wykorzystać popierając ich działania i podsycając i tak już gorącą atmosferę.      
Najbardziej interesującą postacią jest Ryszard Zbrzyzny. Jest posłem na sejm nieprzerwanie od 1991 roku. Pełni też funkcję Prezesa Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Miedziowego w KGHM. Jego kariera polityczna zaczęła się w momencie rozpoczęcia działalności w związku ZZPPM. Od razu został wybrany na przewodniczącego związku a już w tym samym czasie startował w wyborach parlamentarnych. Dostał się do sejmu dzięki głosom swoich związkowców obiecując walkę o lepsze wynagrodzenie w KGHM. Obecnie pełniąc funkcję posła prócz wynagrodzenia z tego tytułu otrzymuje on wynagrodzenie z KGHM przysługujące mu jako prezesowi związku zawodowego. W ubiegłym roku wynagrodzenie to wyniosło 160tyś złotych brutto. Poseł Zbrzyzny nie brudząc sobie rąk pracą w kopalni zarobił więcej niż związkowcy, których reprezentuje. Kolejnym przykładem wykorzystania Solidarności jako trampoliny do sukcesu jest jej były przewodniczący Janusz Śniadek. Po przegranych wyborach z obecnym prezesem NSZZ Piotrem Dudą został on posłem na sejm startując z list zaprzyjaźnionego Prawa i Sprawiedliwości. Oba te przypadki pokazują, że związki zawodowe w Polsce są silnie upolitycznione a ich wysoko postawieni członkowie skupieni są na promowaniu samych siebie niż na walce o dobro i większe prawa dla pracowników. Wielkie manifestacje organizowane przez Solidarność pokazują, jak łatwo manipulować można tłumem. Większość biorących w nich udział robi to tylko dlatego, że należy do związku i związek właśnie tego wymaga. Upolitycznienie związków prowadzi do tego, że nie są już one obiektywne zaczynają mieszać się w politykę i tracą swoje podstawowe wartości. Zwykli członkowie, nie orientują się już, co jest dla nich dobre, a co złe dzięki czemu łatwiej jest nimi manipulować. Wykorzystują to politycy najczęściej opozycji, dla których działania związków są z punktu widzenia marketingu politycznego dobre. Popieranie takich działań i utożsamianie się z nimi pomaga uzyskać dodatkowe głosy i stawia opozycję w roli "tych dobrych", którzy walczą o podobne cele, co związkowcy. Należy zadać sobie pytanie o to, czy związki zawodowe w Polsce idąc w stronę polityki kierują się w dobrym kierunku oraz, czy w ogóle są potrzebne? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ten wpis czeka na Twój komentarz.