Parę tygodni temu, Barack Obama stanął przed nie lada wyzwaniem.
Nie, nie mam tu na myśli młodego Kim Dzong Una i jego leśnych dziadków z bronią
jądrową. Nie, nie chodzi mi też o jakąś ofensywę legislacyjną republikanów. To
byłoby proste do objęcia umysłem. Niestety, prezydentowi Obamie przyszło dumać
w swym wielkim fotelu o tym, w którym momencie świat stanął na głowie, i można
zostać oskarżonym o zbrodnie nazwania kobiety „ładną”.
natemat.pl |
Mamy problem
Cała
sytuacja miała miejsce podczas spotkania w Kalifornii, na którym Obama
powiedział na temat Kamali Harris, pełniącą funkcję Prokuratora Generalnym
tegoż stanu iż "jest błyskotliwa, oddana swojej pracy i zdecydowana.
Zarazem jest też zdecydowanie najładniejszym prokuratorem generalnym". W
momencie wypowiadania tego zdania zapewne nie spodziewał się, że właśnie wywołał
przysłowiową burzę w szklance wody.
http://news.yahoo.com |
Bardzo
szybko pojawiły się głosy feministek, i różnej maści obrońców poprawności
politycznej oskarżające prezydenta USA o seksizm. Przykładowo, dziennikarz New
York Magazine Jonathan Chait stwierdził, że "kobiety musiały z trudem
sobie wywalczyć to, aby oceniano je według zasług, a nie wyglądu. Komentowanie
ich wyglądu w kontekście oceny pracy tylko pogarsza sprawę". Była to jedna
z łagodniejszych opinii, chociaż zawierająca dużą nieścisłość. Przecież
Prezydent Obama docenił jej zasługi w pierwszej części przytoczonej wypowiedzi.
Ale nic, ważne jest to co poszło w świat. Barack jest seksistą i musi przeprosić
(co zresztą zrobił). Jednakże nasuwa się jedno pytanie – czy tak naprawdę miał
za co.
Publiczne
przemawianie przypomina trochę spacer po polu minowym – jeden zły krok i można
mieć nie lada kłopoty. Patrząc jednak na obecne czasy, polityczna poprawność utrudniła
ową sztukę na niespotykaną skalę. Generalnie to zjawisko można zdefiniować jako
usuwanie z powszechnego obiegu pewnych słów, zwrotów, zachowań niezgodnych z
panującą ideologią, przy czym zazwyczaj proces owego usuwania nie jest usankcjonowany
prawnie. Osobiście uważałem polit. popr. za użyteczne narzędzie do odizolowywania
z życia publicznego różnej maści rasistów, fundamentalistów i tym podobnych delikwentów,
dla których człowiek o innej aparycji niż on sam jest równy zwierzęciu. Albo
ludzi pokroju posła Patryka Jakiego, który z premedytacją używa słowa „pedały”,
a potem prosi dziennikarzy o wycięcie tego.
Obecnie,
trudno mi jednak w jakikolwiek sposób popierać ten mechanizm który zaczyna
zjadać własny ogon. Każdy facet przynajmniej raz w życiu powiedział o jakiejś
kobiecie, że jest „najładniejsza” i prawdopodobnie nie został przy tym nazwany
seksistą. Nie zaprzeczam, iż kobiety mają utrudnione życie społeczne, definiowane
przez kulturę i tradycję która się z niej wywodzi, ale absurdalne jest
piętnowanie każdego wartościującego sądu na temat ich urody. Zwłaszcza pozytywnego.
Walcz z
rasizmem
Kolejnym
przykładem nadużywania politycznej poprawności jest osoba Spika Lee, czarnoskórego
reżysera znanego z tego, że walczy o prawa czarnej mniejszości i piętnuje
rasizm. Kilka lat temu, popadł on w konflikt z Quentinem Tarantino. Poszło o
film „Jackie Brown” gdzie wielokrotnie zostaje użyte słowo „nigger” –
powszechnie uważane za obraźliwe i rasistowskie. Kilka miesięcy temu sytuacja
się powtórzyła. Tym razem oświadczył, że będzie bojkotował nowy film Quentina
Tarantino, ponieważ niewolnictwo nie jest tematem na spaghetti western. Jego
zdaniem jest to tragedia porównywalna z Holokaustem. Dodał, że jego przodkowie
byli niewolnikami, wykradzionymi z Afryki i ponieważ czci ich pamięć, nie
zbruka się oglądaniem "Django". I znowu wytknął użycie w filmie słowa
„nigger”, które padło w nim ponad sto razy.
filmweb.pl |
Słowo „nigger”
w czasach Malcolma X i Martina Luthera Kinga faktycznie było skrajnie
rasistowskim określeniem. Czasy się jednak zmieniły i obecnie tego słowa
używają sami afroamerykanie w odniesieniu do innych czarnoskórych ludzi.
Generalnie w kulturze hip-hop, z którą Spike Lee się identyfikuje, owo słowo
jest głęboko osadzone i bynajmniej nie ma ono rasistowskiego zabarwienia.
Gdyby
obywatel Lee potrafił patrzeć szerzej, aniżeli poprzez wąskie ramy swojego widzenia
świata, dostrzegłby prawdziwe znaczenie nowego filmu Tarantino, który piętnuje
niewolnictwo ukazując jego najgorsze strony.
Kończąc mój wywód, stanowczo sprzeciwiam się
nadużywaniu pojęcia politycznej poprawności w powszechnym życiu. Nikt nie
pozbawi mnie przyjemności powiedzenia swojej kobiecie, iż jest najładniejsza na świecie. Ani jej uśmiechu
po takim zdaniu :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ten wpis czeka na Twój komentarz.