Słoneczny wiosenny dzień, sobota, 15
kwietnia 1989 roku. Półfinał rozgrywek o Puchar Anglii. Liverpool FC gra z drużyną Nottingham Forest
– na boisku same sławy: Kenny Dalglish, Ian Rush czy Alan Hansen.
Na angielskich
stadionach nie panowała wtedy piknikowa atmosfera. Obok zmagań na murawie,
równolegle rozgrywały się drugie, między kibicami. Spotkanie na neutralnym
obiekcie - stadionie Hillsborough w Sheffield mające być wielką futbolową fetą,
zmieniło się w jedną z największych tragedii w historii futbolu…
„To
najbardziej tragiczna w skutkach katastrofa na angielskich stadionach” – Kenny Dalglish.
Tego feralnego dnia 96 osób straciło
życie. Najmłodsza z ofiar miała zaledwie dziesięć lat. Był to Jon-Paul
Gilhooley, młody kibic Liverpoolu, kuzyn obecnego kapitana Stevena Gerrarda.
Ponad osiemset osób zostało rannych. Ostatnią śmiertelną ofiarą Hillsborough
był Tony Bland, który zmarł po czterech latach śpiączki. Wskutek zaniedbania
policji i służb porządkowych w jednym z sektorów pełnych kibiców Liverpoolu
doszło do potwornego ścisku. Ludzie tratowali się nawzajem, uwięzieni za
stalowym płotem. Bariera otaczająca sektor nie wytrzymała naporu i przewróciła
się. To był jeden z najgorszych widoków w życiu dla tamtejszych graczy. "Słyszeliśmy ich rozpaczliwe
wołania" - wspomina napastnik Liverpoolu, John Aldridge - "Nie da się wymazać z pamięci krzyku: >>Tutaj
umierają ludzie<<". Niektórzy ciężko łapali oddech, inni jęczeli
z połamanymi kośćmi. Martwi zachowali ciszę. Ci, który byli w stanie, próbowali
pomóc rannym. Z band reklamowych robiono nosze, ale karetek nie wpuszczono na
boisko. Brak fachowej pomocy powodował kolejne ofiary.
„Potwierdzenie,
że sympatycy Liverpoolu zginęli dotarło do nas, podczas gdy przebieraliśmy się.
Niektórzy z nas brali prysznic, inni założyli już swoje ubrania. Ponownie, nie
pamiętam dokładnie, co zrobiłem. Spoglądnąłem na Johna Barnesa i zobaczyłem w
jego oczach łzy. Siedział cicho, nie chciał przeszkadzać. Kilku innych graczy
wyglądało na oszołomionych. Nie mogłem mówić. Nikt nie mógł. To był osobliwy
rodzaj ciszy. Zwykle jest tam wiele rozmów, żartów, gdy chłopcy są wszyscy
razem w szatni. Nie teraz. Zbyt wiele myśli przechodziło przez nasze głowy.
Poczucie logiki znikało” - John
Aldridge
Piłka nożna zwłaszcza w Anglii i Liverpoolu już nigdy nie mogła być taka sama -źródło: mirror.co.uk. |
Wśród łez, szalików, kwiatów i
grobów, powstała niewiarygodna więź pomiędzy klubem i jego fanami. Wparcie
płynące od władz LFC było niesamowite. Jednak piętno tego dnia pozostało w
pamięci wszystkich kibiców i piłkarzy do dnia dzisiejszego…
Wydarzenia na Hillsborough 15 kwietnia
wstrząsnęły The Kop bardziej, niż w żadnym innym dniu. Po meczu, kibice,
piłkarze i wszyscy związani z Liverpoolem pocieszali się – pokazali, dlaczego
wszyscy jesteśmy fanami Liverpool Football Club. Tragedia na Hillsborough była
jak wstrząs, jak piorun w spokojnym życiu mieszkańców Merseyside. Któż mógł się
spodziewać, że 96 kibiców, którzy wybrali się na półfinał do Sheffield już
nigdy nie wróci do domu, a miliony innych ludzi latami będzie ich opłakiwać…?
Dziś
obchodzimy już 24 rocznicę tego wydarzenia.
Rząd brytyjski do tej pory nie ujawnił dokumentów związanych z tą tragedią.
Pomimo usilnych starań rodzin zmarłych i organizacji powstałych po tej
katastrofie nie widać zakończenia tej kwestii. Już 80 tysięcy osób podpisało
się pod zamieszczoną w Internecie petycją o ujawnienie przez rząd Wielkiej
Brytanii całości dokumentacji związanej z wydarzeniami, które miały miejsce 15
kwietnia 1989 roku. Jeśli liczba ta przekroczy 100 tysięcy, petycja
automatycznie stanie się tematem obrad parlamentu. Być może coś drgnie i prawda
wyjdzie na jaw, wtedy poznamy winnych tej tragedii. Dzisiaj wiemy już jednak
mniej więcej, że odpowiedzialność za tamte wydarzenia musi wziąć policja, która
przez swoje błędy wpuściła ludzi na Leppings Lane podczas gdy z przeciwnej
strony napierali kibice, którzy chcieli jak najszybciej dostać się na stadion,
gdyż mecz pomiędzy Liverpoolem a Nottingham Forest już się rozpoczął.
Według
raportu sporządzonego przez Petera Taylora, błędem było zarówno wybranie, przez
Angielski Związek Piłkarski, na mecz półfinałowy stadionu Hillsborough, jak i
ulokowanie kibiców na trybunie Leppings
Lane. Raport również zawierał regulacje,
zmieniające na zawsze obraz kibicowania na wyspach - nakazywał wprowadzenie
numerowanych krzesełek na każdym sektorze, zakaz udostępniania miejsc stojących
oraz regulował kwestie związane ze sprzedażą alkoholu na stadionach,
niszczeniem barierek i ogrodzeń oraz ceną biletów. The Football League z Anglii
oraz Scottish Football League ze Szkocji wprowadziły te regulacje dla zespołów
z dwóch najwyższych lig. Nie chroniono już tylko przed kibicami ale również
kibiców. Angielska piłka powoli zaczęła podnosić się z bagna w jakim tkwiła
przez lata.Kibice
Liverpoolu, ludzie związani z klubem, jak i działacze i trenerzy podjęli
decyzję o nieuczestniczeniu w obchodach pogrzebowych zmarłej byłej premier
Wielkiej Brytanii, Margaret Thatcher. Powodem tego jest zrzucenie winy za całe zajście na kibiców,
natomiast wszelkie uchybienia ze strony administracji zostały zatuszowane. Postępowanie
władz nie zostało zapomniane i nawet w takiej chwili staje się rysą na
wizerunku Thatcher.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ten wpis czeka na Twój komentarz.