poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Polityczne następstwa tragedii Hillsborough


Słoneczny wiosenny dzień, sobota, 15 kwietnia 1989 roku. Półfinał rozgrywek o Puchar Anglii.  Liverpool FC gra z drużyną Nottingham Forest – na boisku same sławy: Kenny Dalglish, Ian Rush czy Alan Hansen. 
Na angielskich stadionach nie panowała wtedy piknikowa atmosfera. Obok zmagań na murawie, równolegle rozgrywały się drugie, między kibicami. Spotkanie na neutralnym obiekcie - stadionie Hillsborough w Sheffield mające być wielką futbolową fetą, zmieniło się w jedną z największych tragedii w historii futbolu…
           
            „To najbardziej tragiczna w skutkach katastrofa na angielskich stadionach”Kenny Dalglish.
           
Tego feralnego dnia 96 osób straciło życie. Najmłodsza z ofiar miała zaledwie dziesięć lat. Był to Jon-Paul Gilhooley, młody kibic Liverpoolu, kuzyn obecnego kapitana Stevena Gerrarda. Ponad osiemset osób zostało rannych. Ostatnią śmiertelną ofiarą Hillsborough był Tony Bland, który zmarł po czterech latach śpiączki. Wskutek zaniedbania policji i służb porządkowych w jednym z sektorów pełnych kibiców Liverpoolu doszło do potwornego ścisku. Ludzie tratowali się nawzajem, uwięzieni za stalowym płotem. Bariera otaczająca sektor nie wytrzymała naporu i przewróciła się. To był jeden z najgorszych widoków w życiu dla tamtejszych graczy. "Słyszeliśmy ich rozpaczliwe wołania" - wspomina napastnik Liverpoolu, John Aldridge - "Nie da się wymazać z pamięci krzyku: >>Tutaj umierają ludzie<<". Niektórzy ciężko łapali oddech, inni jęczeli z połamanymi kośćmi. Martwi zachowali ciszę. Ci, który byli w stanie, próbowali pomóc rannym. Z band reklamowych robiono nosze, ale karetek nie wpuszczono na boisko. Brak fachowej pomocy powodował kolejne ofiary.
            „Potwierdzenie, że sympatycy Liverpoolu zginęli dotarło do nas, podczas gdy przebieraliśmy się. Niektórzy z nas brali prysznic, inni założyli już swoje ubrania. Ponownie, nie pamiętam dokładnie, co zrobiłem. Spoglądnąłem na Johna Barnesa i zobaczyłem w jego oczach łzy. Siedział cicho, nie chciał przeszkadzać. Kilku innych graczy wyglądało na oszołomionych. Nie mogłem mówić. Nikt nie mógł. To był osobliwy rodzaj ciszy. Zwykle jest tam wiele rozmów, żartów, gdy chłopcy są wszyscy razem w szatni. Nie teraz. Zbyt wiele myśli przechodziło przez nasze głowy. Poczucie logiki znikało” - John Aldridge

Piłka nożna zwłaszcza w Anglii i Liverpoolu już nigdy nie mogła być taka sama -źródło: mirror.co.uk.
Wśród łez, szalików, kwiatów i grobów, powstała niewiarygodna więź pomiędzy klubem i jego fanami. Wparcie płynące od władz LFC było niesamowite. Jednak piętno tego dnia pozostało w pamięci wszystkich kibiców i piłkarzy do dnia dzisiejszego…      
Wydarzenia na Hillsborough 15 kwietnia wstrząsnęły The Kop bardziej, niż w żadnym innym dniu. Po meczu, kibice, piłkarze i wszyscy związani z Liverpoolem pocieszali się – pokazali, dlaczego wszyscy jesteśmy fanami Liverpool Football Club. Tragedia na Hillsborough była jak wstrząs, jak piorun w spokojnym życiu mieszkańców Merseyside. Któż mógł się spodziewać, że 96 kibiców, którzy wybrali się na półfinał do Sheffield już nigdy nie wróci do domu, a miliony innych ludzi latami będzie ich opłakiwać…?
Dziś obchodzimy już 24 rocznicę tego wydarzenia. Rząd brytyjski do tej pory nie ujawnił dokumentów związanych z tą tragedią. Pomimo usilnych starań rodzin zmarłych i organizacji powstałych po tej katastrofie nie widać zakończenia tej kwestii. Już 80 tysięcy osób podpisało się pod zamieszczoną w Internecie petycją o ujawnienie przez rząd Wielkiej Brytanii całości dokumentacji związanej z wydarzeniami, które miały miejsce 15 kwietnia 1989 roku. Jeśli liczba ta przekroczy 100 tysięcy, petycja automatycznie stanie się tematem obrad parlamentu. Być może coś drgnie i prawda wyjdzie na jaw, wtedy poznamy winnych tej tragedii. Dzisiaj wiemy już jednak mniej więcej, że odpowiedzialność za tamte wydarzenia musi wziąć policja, która przez swoje błędy wpuściła ludzi na Leppings Lane podczas gdy z przeciwnej strony napierali kibice, którzy chcieli jak najszybciej dostać się na stadion, gdyż mecz pomiędzy Liverpoolem a Nottingham Forest już się rozpoczął.
Według raportu sporządzonego przez Petera Taylora, błędem było zarówno wybranie, przez Angielski Związek Piłkarski, na mecz półfinałowy stadionu Hillsborough, jak i ulokowanie  kibiców na trybunie Leppings Lane.  Raport również zawierał regulacje, zmieniające na zawsze obraz kibicowania na wyspach - nakazywał wprowadzenie numerowanych krzesełek na każdym sektorze, zakaz udostępniania miejsc stojących oraz regulował kwestie związane ze sprzedażą alkoholu na stadionach, niszczeniem barierek i ogrodzeń oraz ceną biletów. The Football League z Anglii oraz Scottish Football League ze Szkocji wprowadziły te regulacje dla zespołów z dwóch najwyższych lig. Nie chroniono już tylko przed kibicami ale również kibiców. Angielska piłka powoli zaczęła podnosić się z bagna w jakim tkwiła przez lata.Kibice Liverpoolu, ludzie związani z klubem, jak i działacze i trenerzy podjęli decyzję o nieuczestniczeniu w obchodach pogrzebowych zmarłej byłej premier Wielkiej Brytanii, Margaret Thatcher. Powodem tego jest  zrzucenie winy za całe zajście na kibiców, natomiast wszelkie uchybienia ze strony administracji zostały zatuszowane. Postępowanie władz nie zostało zapomniane i nawet w takiej chwili staje się rysą na wizerunku Thatcher.
           
           

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ten wpis czeka na Twój komentarz.