wtorek, 2 kwietnia 2013

W pogoni za skandalem?!



 
Źródło: http://gwizdek24.se.pl
Podsłuchiwać każdy może…

Można by rzecz, iż afery podsłuchowe na trwałe wpisały się w obraz polskiej polityki. Mieliśmy już „taśmy prawdy” Renaty Beger, „taśmy prawdy” PSL-u, oraz wiele innych taśm na których zostały utrwalone prywatne rozmowy polityków z innymi politykami, bądź też z osobami związanymi ze światem polityki. Różne były ich koleje losu, jak również skutki jakie ze sobą niosły. W przypadku tzw. „afery Rywina” skutkowały znaczącym osłabieniem partii wówczas rządzącej. Wydaje się wręcz, iż SLD wciąż pozostaje w letargu po tym, co się wtedy działo. Nagrania ujawnione w programie „Teraz My”, wywindowały na szczyt politycznej kariery posłankę Renatę Beger, niemniej jednak tak szybko jak na ów szczyt się wspięła, tak równie szybko z niego spadła. Nie sposób nie wspomnieć o emocjach, jakie jeszcze nie tak dawno towarzyszyły nam w związku ze stenogramami rozmów między prominentnymi działaczami PO, Zbigniewem Chlebowskim czy też Mirosławem Drzewieckim  a biznesmenem Ryszardem Sobiesiakiem. W tym przypadku ekipie rządzącej udało się wyjść z opresji i w pewnym sensie wyciszyć całą sprawę.

 „Bądź moim actimelkiem” 

Ostatnio znów mieliśmy jednak do czynienia z próbą wywołania skandalu. Próbą moim zdaniem nieudaną, aczkolwiek groźną. Tygodnik „NIE”, opublikował konwersacje, jakie rzekomo jego reporterzy: Robert Jaruga i Michał Marszał podsłuchali z loży VIP Stadionu Narodowego w Warszawie, na którym reprezentacja polskich piłkarzy w kompromitującym stylu przegrała z reprezentacją Ukrainy. W loży tej zasiedli m. in. Donald Tusk, Grzegorz Schetyna, Aleksander Kwaśniewski oraz Roman Kosecki. Z publikacji możemy się dowiedzieć m. in. o tym, co Donald Tusk z Grzegorzem Schetyną sądzą na temat posługiwania się przez byłego prezydenta Lecha Wałęsę nowinkami technologicznymi, jak oceniają inteligencję polskich kibiców którzy zasiedli w ten dzień na trybunach, lub też co poseł Roman Kosecki sądzi o swym niedawnym konkurencje na fotel prezesa PZPN, Zbigniewie Bońku. Język jakim posługują się rzekomo podsłuchani, daleki jest od tego, jaki powszechnie uznaje się za kulturalny, wszak nie brak tam licznych wulgaryzmów, które idealnie zresztą wpisują się w narrację typową dla artykułów rodem z „NIE”. Nie brak tam również tematów na czasie. W ostatnich dniach tygodnik „Wprost” opublikował materiały stawiające w złym świetle arcybiskupa Sławoja Leszka Głódźia. Z rozmów pomiędzy Tuskiem, Schetyną a Kwaśniewskim możemy się dowiedzieć, jak wiele dobrego zrobił dla byłego prezydenta arcybiskup, podczas pobytów na Ukrainie. Zdaniem „NIE”, Kwaśniewski na stwierdzenie Schetyny o tym, iż dobrze wspomina swoje wyjazdy na Ukrainę miał powiedzieć, iż arcybiskup Głódź miał być wówczas jego actimelkiem, co świadczy o znajomości przez byłego prezydenta artykułu z „Wprost”. (Tak do swojego kapelana miał zwracać się arcybiskup Głódź podczas swoich pijackich biesiad zdaniem redaktorów tygodnika „Wprost”)

 
Źródło: http://www.fakt.pl

Co dalej?

Zamysł był zapewne jeden – wywołać kolejny skandal. Skutek jest taki, że skandalu raczej nie ma. Co prawda „Fakt” czy też „Super Express” poświęciły tej sprawię trochę czasu, jednakże de facto niewiele osób pochyliło się nad doniesieniami redaktorów „NIE”. Kancelaria Premiera wystosowała oficjalne pismo, w którym zaprzeczyła jakoby do tych rozmów miało dojść, stwierdzając zarazem, iż publikacja jest przykładem rażącego kłamstwa i nierzetelności dziennikarskiej, prosząc również pozostałe media o to, aby nie powielały tych doniesień. Faktem jest jednak, że żyjemy w czasach, gdy podsłuchiwanie każdego i wszędzie nie chcę powiedzieć, że staje się normą, lecz bez wątpienia istnieje coraz większe społeczne przyzwolenie na takie zachowania. My, jako widzowie, spragnieni jesteśmy pikantnych szczegółów z życia codziennego znanych osób. Media wychodzą nam naprzeciw, wszędzie szukając możliwości znalezienia przysłowiowego „haka” na kogoś. A co jeśli nie mogą go znaleźć? Nic trudnego, wszak można go przecież stworzyć. Nie twierdzę bynajmniej, iż publikacja tygodnika „NIE” musi być kłamstwem. Celem jest raczej wyrażenie obaw o to, w którą stronę zmierzamy. Chciało by się rzecz parafrazując klasyka – nie idźmy tą drogą!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ten wpis czeka na Twój komentarz.