piątek, 18 kwietnia 2014

Trudne życie polityka

bi.gazeta.pl
Polityk to zazwyczaj osoba, która cały czas jest na świeczniku. Często sprawdza się stwierdzenie, że politycy i media żyją w symbiozie – jedno bez drugiego nie może istnieć. Polityka daje mediom tematy, a media politykom możliwość „darmowej reklamy”.

Jest więc naturalne, że popularność i rozpoznawalnosć polityka niesie za sobą różne konsekwencje. Czasem pozytywne, czasem negatywne. Problem zaczyna się wtedy, kiedy owe skutki zaczynają być naprawdę daleko idące i dotykają nie tylko polityka, ale także jego rodzinę czy znajomych.

Kilka dni temu na jaw wyszła sprawa obraźliwych smsów z pogróżkami, które rodzinie premiera Tuska mają przesyłać prześladowcy. Problem przybrał poważne rozmiary, ponieważ treść wiadomości nie była tylko obraźliwa, ale znajdowały się tam także groźby.



Kilka z wiadomości Donald Tusk przytoczył podczas zorganizowanej przez siebie konferencji.

Przekaż ryżemu kundlowi, że zostanie zabity za mord smoleński. Ty bezrobotna dziwko też zostaniesz zabita i cała wasza rodzina. Ścierwo ryżego kundla musi być wytępione do pięciu pokoleń. 

Chciałem spytać, czy już wiesz, gdzie będziesz próbowała się ukryć i uciec, bo chyba świadoma jesteś, że jak kundlowi zdejmiemy ochronę to i z was nikt nie przeżyje.

bi.gazeta.pl
Oprócz Katarzyny Tusk, córki premiera groźby śmierci miała dostawać także jego żona.

Twoje bękarty zdechną, a ty zostaniesz zabita, rozszarpana na strzępy. Jesteś parszywym pomiotem smoleńskiego mordercy.

Jeden z tabloidów stwierdził, że taki obrót sprawy spowodował przyznanie córce premiera ochrony. Zajmują się tym funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu.  Na wtorkowej konferencji, o której już wspominałam, premier zastrzegł, że żaden członek jego rodziny nie ma stałej ochrony, a jedynie czasem są dyskretnie obserwowani, ostatnio częściej moja córka.

Pozostaje jednak pytanie, czy przyznanie stałej ochrony nie byłoby właściwym rozwiązaniem. Rozpoznawalnosć i popularność (nawet ta negatywna) to normalna sprawa, jest konsekwencją zawodu, jaki polityk wykonuje. Jest to zawód publiczny, więc trzeba się z tym liczyć, (chociaż oczywiście nie w tak skrajnych formach). Jednak pewna część opinii publicznej ciągle zadaje sobie pytanie - czy cała ta sprawa nie ma na celu pokazanie szefa PO, jako osoby pokrzywdzonej,  takiej której należy współczuć, a koniec z końców zagłosować na jego partię? Taki zabieg marketingowy oczywiście byłby możliwy, jednak w mojej ocenie wysoce ryzykowny i amoralny.

Źródło: www.polskieradio.pl/






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ten wpis czeka na Twój komentarz.