bi.gazeta.pl |
Polityk to zazwyczaj osoba, która
cały czas jest na świeczniku. Często sprawdza się stwierdzenie, że politycy i
media żyją w symbiozie – jedno bez drugiego nie może istnieć. Polityka daje
mediom tematy, a media politykom możliwość „darmowej reklamy”.
Jest więc naturalne, że popularność
i rozpoznawalnosć polityka niesie za sobą różne konsekwencje. Czasem pozytywne,
czasem negatywne. Problem zaczyna się wtedy, kiedy owe skutki zaczynają być
naprawdę daleko idące i dotykają nie tylko polityka, ale także jego rodzinę czy
znajomych.
Kilka dni temu na jaw wyszła sprawa
obraźliwych smsów z pogróżkami, które rodzinie premiera Tuska mają przesyłać prześladowcy.
Problem przybrał poważne rozmiary, ponieważ treść wiadomości nie była tylko
obraźliwa, ale znajdowały się tam także groźby.
Kilka z wiadomości Donald Tusk
przytoczył podczas zorganizowanej przez siebie konferencji.
Przekaż ryżemu kundlowi, że zostanie zabity za mord
smoleński. Ty bezrobotna dziwko też zostaniesz zabita i cała wasza rodzina.
Ścierwo ryżego kundla musi być wytępione do pięciu pokoleń.
Chciałem spytać, czy już wiesz, gdzie będziesz próbowała
się ukryć i uciec, bo chyba świadoma jesteś, że jak kundlowi zdejmiemy
ochronę to i z was nikt nie przeżyje.
bi.gazeta.pl |
Oprócz Katarzyny Tusk, córki premiera groźby śmierci miała
dostawać także jego żona.
Twoje bękarty zdechną, a ty zostaniesz zabita,
rozszarpana na strzępy. Jesteś parszywym pomiotem smoleńskiego mordercy.
Jeden z tabloidów stwierdził, że
taki obrót sprawy spowodował przyznanie córce premiera ochrony. Zajmują się tym
funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu. Na
wtorkowej konferencji, o której już wspominałam, premier zastrzegł, że żaden
członek jego rodziny nie ma stałej ochrony, a jedynie czasem są dyskretnie
obserwowani, ostatnio częściej moja córka.
Pozostaje jednak pytanie, czy przyznanie
stałej ochrony nie byłoby właściwym rozwiązaniem. Rozpoznawalnosć i popularność (nawet
ta negatywna) to normalna sprawa, jest konsekwencją zawodu, jaki polityk
wykonuje. Jest to zawód publiczny, więc trzeba się z tym liczyć, (chociaż oczywiście
nie w tak skrajnych formach). Jednak pewna część opinii publicznej ciągle zadaje
sobie pytanie - czy cała ta sprawa nie ma na celu pokazanie szefa PO, jako osoby
pokrzywdzonej, takiej której należy
współczuć, a koniec z końców zagłosować na jego partię? Taki zabieg
marketingowy oczywiście byłby możliwy, jednak w mojej ocenie wysoce ryzykowny i
amoralny.
Źródło: www.polskieradio.pl/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ten wpis czeka na Twój komentarz.