Unia Europejska czy Rosja?
Unia Europejska. Widzę ją codzień z okna swojegouniwersytetu–a stąd widać
na dość dużą odległość. Oto ona – jak na dłoni, kilka set metrów. Natomiast nie
zależnie od tego, ile organizujemy rozmów i dyskusji, ile przeprowadzamy stołów
okrągłych Ukrainy - UE, nasze państwo jest na długo przed Europą.
Pragniemy zostać jej częścią. Czy przyjmie nas Unia Europejska? Dlaczego
nas potrzebuje? Zwłaszcza teraz, na tle kryzysu konstytucyjnego w Europie, jak
również licznych problemów wewnętrznych.Można powiedzieć, że mają dość własnych
problemów.Poważni urzędnicy europejscy tylko z żalem kręcą głową: „Tak, może za
piętnaście lat”. Dopóki Europa boryka się z własnymi problemami, Ukraina puka
do drzwi WTO, ale są zamknięte. Czy nie zacicho pukamy?..
Obecnie, jak zwróciłem uwagę, u nas coraz bardziej popularnym zostaje
przedrostek „euro-”. Euro-okna, euro-remont, euro-samochód, euro-standardy... Wszystkiego
niesposób wyliczyć.Czy odpowiada to rzeczywistości? Nie powiedziałbym,
zwłaszcza teraz, gdy na zewnątrz jest +5, a wewnątrz nie o wiele cieplej. Takich
przypadków na Ukrainie jest mnóstwo. Nie potrzebujemy drugiego Ałczewśku. Musimy
coś zmienić. A przede wszystkim – samych siebie. Nie zostaniemy europejczykami,
nawet jeśli każdy będzie miał w domu euro-okna, a w kieszeni będzie dzwonić
euro-komórka. Właśnie tym różnimy się od Zachodu.
Dopóki ludzie cicho marzną w swoich mieszkaniach, oczekując na włączenie
ciepła, oczekując na kolejne podwyższenie taryf, na które trzeba oddać prawie
połowę swojej pensji, politycy przeciągają kołdrę. Jedni przywiązali się do
granicy zachodniej, drudzy zaś do wschodniej. Kto jest bardziej potężny? Dopóki
władza i opozycja rozdzierają państwo, popychając do rozdzielenia narodu, sam
naród nie ma czasu na zastanowienie się: „Dokąd pójść – w lewo czy w prawo?” Musimy
rozwiązać własne problemy wewnętrzne, które są bardziej poważne, niż wstąpienie
państwa do rozmaitych zjednoczeń – niezależnie od tego, czy jest to Europejski
Obszar Gospodarczy, Unia Europejska czy Organizacja Traktatu Północno atlantyckiego,
czy w ogóle rozdzielenie się na republiki autonomiczne. Czy będzie zwykły
Ukrainiec z wioski myśleć o zjednoczeniach, gdy brakuje jemu pieniędzy
najedzenie? Pewnie, że nie. Nawiasem mówiąc, ta „niejasna jasność”, wielo wektorowość
zmusza rady miast lub wiosek proklamować autonomię i wprowadzać nowe języki
państwowe...
To może zwrócić się w stronę innego wielkiego sąsiada – Rosji? Biorąc pod
uwagę pokrewieństwo narodów, wielo wiekowy związek między państwami? Niestety
ta perspektywa nie jest zbyt atrakcyjna, zwłaszcza po oświadczeniach zapalonych
polityków rosyjskich o płaceniu za rosyjski gaz ceny rynkowej, o rezygnacji ze współpracy,
o niezadowoleniu z ukraińskich artykułów... Tę listę można kontynuować. O
bolesnej kwestii Floty Czarnomorskiej i przywłaszczeniu latarni morskich lepie
nawet nie przypominać.
A więc można zrobić tylko jeden wniosek: zamiast się kłócić i przeprowadzać
akcje protestu co do ruchu Ukrainy do światowych organizacji, lepiej
skoncentrować się na problemach wewnętrznych. Niech władze najpierw zapewnią
dobrobyt każdemu Ukraińcowi, a tylko potem myślą o wstępie do zjednoczeń;niech
zrobią skuteczną, konkurencyjną gospodarkę, natomiast nie sieją niezgody między
ludźmi.
Gdy to się spełni (a musi się spełnić, inaczej dlaczego żyjemy?), wtedy
można będzie stawaić pytanie o integrację. Prawdę mówią, za piętnaście –
dwadzieścia lat...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ten wpis czeka na Twój komentarz.