niedziela, 15 maja 2016

Unia Europejska czy Rosja?

Unia Europejska czy Rosja?

Unia Europejska. Widzę ją codzień z okna swojegouniwersytetu–a stąd widać na dość dużą odległość. Oto ona – jak na dłoni, kilka set metrów. Natomiast nie zależnie od tego, ile organizujemy rozmów i dyskusji, ile przeprowadzamy stołów okrągłych Ukrainy - UE, nasze państwo jest na długo przed Europą.
Pragniemy zostać jej częścią. Czy przyjmie nas Unia Europejska? Dlaczego nas potrzebuje? Zwłaszcza teraz, na tle kryzysu konstytucyjnego w Europie, jak również licznych problemów wewnętrznych.Można powiedzieć, że mają dość własnych problemów.Poważni urzędnicy europejscy tylko z żalem kręcą głową: „Tak, może za piętnaście lat”. Dopóki Europa boryka się z własnymi problemami, Ukraina puka do drzwi WTO, ale są zamknięte. Czy nie zacicho pukamy?..
Obecnie, jak zwróciłem uwagę, u nas coraz bardziej popularnym zostaje przedrostek „euro-”. Euro-okna, euro-remont, euro-samochód, euro-standardy... Wszystkiego niesposób wyliczyć.Czy odpowiada to rzeczywistości? Nie powiedziałbym, zwłaszcza teraz, gdy na zewnątrz jest +5, a wewnątrz nie o wiele cieplej. Takich przypadków na Ukrainie jest mnóstwo. Nie potrzebujemy drugiego Ałczewśku. Musimy coś zmienić. A przede wszystkim – samych siebie. Nie zostaniemy europejczykami, nawet jeśli każdy będzie miał w domu euro-okna, a w kieszeni będzie dzwonić euro-komórka. Właśnie tym różnimy się od Zachodu.
Dopóki ludzie cicho marzną w swoich mieszkaniach, oczekując na włączenie ciepła, oczekując na kolejne podwyższenie taryf, na które trzeba oddać prawie połowę swojej pensji, politycy przeciągają kołdrę. Jedni przywiązali się do granicy zachodniej, drudzy zaś do wschodniej. Kto jest bardziej potężny? Dopóki władza i opozycja rozdzierają państwo, popychając do rozdzielenia narodu, sam naród nie ma czasu na zastanowienie się: „Dokąd pójść – w lewo czy w prawo?” Musimy rozwiązać własne problemy wewnętrzne, które są bardziej poważne, niż wstąpienie państwa do rozmaitych zjednoczeń – niezależnie od tego, czy jest to Europejski Obszar Gospodarczy, Unia Europejska czy Organizacja Traktatu Północno atlantyckiego, czy w ogóle rozdzielenie się na republiki autonomiczne. Czy będzie zwykły Ukrainiec z wioski myśleć o zjednoczeniach, gdy brakuje jemu pieniędzy najedzenie? Pewnie, że nie. Nawiasem mówiąc, ta „niejasna jasność”, wielo wektorowość zmusza rady miast lub wiosek proklamować autonomię i wprowadzać nowe języki państwowe...
To może zwrócić się w stronę innego wielkiego sąsiada – Rosji? Biorąc pod uwagę pokrewieństwo narodów, wielo wiekowy związek między państwami? Niestety ta perspektywa nie jest zbyt atrakcyjna, zwłaszcza po oświadczeniach zapalonych polityków rosyjskich o płaceniu za rosyjski gaz ceny rynkowej, o rezygnacji ze współpracy, o niezadowoleniu z ukraińskich artykułów... Tę listę można kontynuować. O bolesnej kwestii Floty Czarnomorskiej i przywłaszczeniu latarni morskich lepie nawet nie przypominać.
A więc można zrobić tylko jeden wniosek: zamiast się kłócić i przeprowadzać akcje protestu co do ruchu Ukrainy do światowych organizacji, lepiej skoncentrować się na problemach wewnętrznych. Niech władze najpierw zapewnią dobrobyt każdemu Ukraińcowi, a tylko potem myślą o wstępie do zjednoczeń;niech zrobią skuteczną, konkurencyjną gospodarkę, natomiast nie sieją niezgody między ludźmi.
Gdy to się spełni (a musi się spełnić, inaczej dlaczego żyjemy?), wtedy można będzie stawaić pytanie o integrację. Prawdę mówią, za piętnaście – dwadzieścia lat...

I niech cały świat poczeka! Dopóki Ukraina rozwiąże własne problemy. Pracy wystarczy dla wszystkich, szanowni obywatele...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ten wpis czeka na Twój komentarz.