Ciężkie czasy nastały dla naszego premiera. Tuskowi spada i to na wszystkich frontach. Platforma Obywatelska pikuje w sondażach wyborczych, uśmiechnięty Napieralski wyprzedza Tuska w rankingu zaufania, od PO odwracają się celebryci i ekonomiści, a dla młodzieży staje się ona „Partią Obciachu”, podobnie jak PIS w przeszłości. Dodając do tego nikły dorobek ustawodawczy Platformy w czasie jej rządów, spadek zaufania społecznego, problemy wewnętrzne w partii oraz, jak to określiła Gazeta Wyborcza (konkretnie Ewa Milewicz), „szarzenie się” premiera, należy zadać pytanie: czy to początek końca Tuska?
Koniec Tuska?
Z taką opinią w obecnym czasie należałoby się jeszcze wstrzymać. Platforma Obywatelska pomimo spadku poparcia dalej przoduje w sondażach, a sam Tusk wielokrotnie pokazywał, że potrafi wychodzić z kryzysów obronną ręką. Pozostaje on w dalszym ciągu jedną z najbardziej barwnych i popularnych postaci w polskiej polityce. Jednak czy to wystarczy, aby PO nie poniosła klęski w jesiennych wyborach parlamentarnych?
OFE, MAK, SLD… ITP.
Wydarzenia mające miejsce od początku br. nie napawały Tuska optymizmem. Złe przedstawienie sprawy z OFE spowodowały, iż „Kowalski” pomyślał, że znowu rząd zabiera mu pieniądze. Niekorzystny dla polskiej strony raport MAK ukazał słabość prowadzonej przez Tuska „polityki współpracy” ze stroną rosyjską. Konflikt ze Schetyną podkopał nieco pozycję Tuska, choć wyszedł z niego obronną ręką, poprzez co najmniej komiczne pojednanie w kinie. Wzrost popularności szefa SLD Grzegorza Napieralskiego, odwracanie się od PO znanych postaci, jak redaktora naczelnego „Playboya” Marcina Mellera czy ataki ze strony popierającego kiedyś partię rządzącą Leszka Balcerowicza, zapewne również przyprawiają premiera o ból głowy. Największym problemem Tuska jest jednak brak odpowiedniej reakcji na powyższe wydarzenia, co doprowadziło do podkopania zaufania społecznego, czyli najważniejszego kapitału premiera.
Kiedyś było łatwiej.
Platforma Obywatelska doskonale odczytując nastroje społeczne wygrywa w 2007 r. i daje Polakom to, czego pragną i oczekują po dwóch latach niespokojnych rządów PIS-u. Przywraca normalność, spokój i obiecuje budowanie boisk zamiast uprawiania polityki. Jednak po trzech latach jedynie administrowania, bez przeprowadzania obiecanej ofensywy ustawodawczej, normalność i strach przed partią Jarosława Kaczyńskiego już nie wystarczają. Polacy przyzwyczaili się już do spokoju i oczekują działania. Tusk potrzebuje więc czegoś więcej niż „polityki miłości”, aby po raz kolejny sięgnąć po władzę.
Wiarygodność i komunikacja!
Donald Tusk jest niewątpliwie sprawnym i charyzmatycznym politykiem, o silnym charakterze, ze zdolnością nawiązywania kontaktu ze społeczeństwem. Właśnie na tym ostatnim powinien się skupić. Polityka małych kroków nie jest zła, jeżeli obywatele wiedzą, na czym one polegają i dokąd prowadzą. Jeżeli Tusk chce odbudować swoją pozycję i wiarygodność musi przedstawić priorytety, do których będzie dążył, lecz które nie będą czczymi obietnicami złożonymi tuż przed wyborami parlamentarnymi. Musi zdać sobie sprawę, jaki jest nasz interes narodowy, który zapewniłby poczucie wspólnoty dla dzisiejszej, podzielonej Polski. Ponadto wskazane jest, aby premier bardziej skupił się na komunikacji. Powinien jak najczęściej przedstawiać opinii publicznej swoje cele, zamiary i wizje, gdyż społeczeństwo nie wie, jaki Tusk ma plan na dzisiejszą Polskę.
Odbudowa straconego zaufania, odzyskanie wiarygodności i konkretny plan działania powinny zatem stać się priorytetami naszego premiera, jeżeli nie chce nadstawić głowy pod polityczny topór. Zbliżające się wielkimi krokami wybory parlamentarne zweryfikują czy Tuskowi uda się zaciągnąć u społeczeństwa kolejny kredyt zaufania. Jeżeli tak, i tym razem go nie spłaci, to „legitymizacyjny komornik” może nie być już tak łaskawy i będzie po Tusku.
Tusk ewidentnie traci grunt pod nogammi, co powoduje, że jego notowania wciaż lecą na łeb na szyję. Polacy odwracają się od "słońca Peru" bo widzą, że jego obietnice składane na początku kadencji okazały się czystą fikcją. Pozostaje jednak pytanie, czy w czasie przyszłej kampanii wyborczej o tym nie zapomną, bo tego, że sztab PO będzie mydlił wyborcom oczy pieknymi technikami marketingowymi możemy być pewni.
OdpowiedzUsuńZ tymi "lecącymi na łeb na szyję" sondażami to znów bez przesady - owszem, było znaczące tąpnięcie w notowaniach, ale stosunkowo szybko - jak na tak wielki ogrom czynników "przeciwnych" - wyhamowało, i obecnie się raczej stabilizuje, choć oczywiście na kilka punktów niższym poziomie niż poprzednio.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie, Tusk ma ewidentny problem, zwłaszcza z tym, że przestaje być "modny", a zaczyna "obciachowy", oraz w odwrocie wielu ekonomistów od niego, bo to przecież "prawdziwa ekonomia" miała odróżniać PO od PiS-owskiej anty-ekonomii. Niemniej, uważam, że wieszczący rychły upadek Tuska przemilczają ważny element, który może mieć znaczenie, w momencie kiedy SLD mimo wszystko wciąż mocno się "trzyma" tylko trzeciej pozycji: kiedy notowania PO i PiS-u znów zaczną się zrównywać, a premier Kaczyński stanie się realną alternatywą, znów powróci mocno uśpiony za sprawą długotrwałego przewodzenia przez PO w sondażach czynnik: czynnik „strachu” przez Kaczyńskim, i głosowania „anty-PiS”. Zwłaszcza, że PiS „przypomni” się jeszcze Polakom dosyć solidnie za nieco ponad miesiąc, z okazji rocznicy. Jeżeli Tusk sprawnie z punktu widzenia politycznego poprowadzi działania w najbliższych kilku miesiącach, to wynik wyborczy nie powinien być dramatyczny. Dodatkowo – mimo wszystko zdolność koalicyjna PO jest znacznie wyższa niż PiS-u, ergo – PO może rządzić nawet w przypadku, gdy o kilka punktów przegra w wyborach (np. w koalicji z SLD), o co PiS-owi będzie jednak trudniej.
Rzeczywiście z tym pikowaniem trochę mnie poniosło. Faktem jednak jest, że od listopada zeszłego roku, poparcie dla PO w sondażach realnie spadło. Jeżeli chodzi o badania przeprowadzone od początku br. to ośrodki badań rozmijają się w swoich wynikach: PO rośnie (OBOP), stoi w miejscu (GFK) i spada (HH)(tendencja od stycznia br.) [http://kampanianazywo.pl/kategoria/sondaze/]
OdpowiedzUsuńRocznica katastrofy smoleńskiej rzeczywiście może pomóc Tuskowi, lecz jak pisałem powyżej, to już nie wystarczy.
Tusk powinien się również skupić na promocji swoich dokonać za swoich rządów (mimo, że było tego nie wiele). Obrona przed kryzysem(choć tego to już mamy dość), orliki, ustawa o szkolnictwie wyższym, dot. ratownictwa medycznego czy hipotek itp. [http://www.swietokrzyski.platforma.org/kielce/aktualnosci,,13588,regionalne.html]
Ta uwaga odnośnie do pikowania to bardziej była w stronę Iwony, ale mniejsza z tym. Absolutnie nie zaprzeczam tendencji spadkowej gdy chodzi o PO - spadek notowań jest w ciągu ostatnich kilku miesięcy mocno widoczny, jednak nawet w przypadku HH nie jest to już spadek drastyczny, tak jak obserwowaliśmy w styczniu, kiedy w przeciągu 2 tygodni potrafiły notowania zmienić się o 6-7 punktów procentowych. Stąd moje słowa o "ustabilizowaniu" w pewnym sensie (pisane w odpowiedzi na "lecą na łeb na szyję" Iwony:P).
OdpowiedzUsuńRocznica oczywiście, że nie wystarczy, jest to moja pełna zgoda, natomiast może to być dobry "punkt wyjścia" do kontrofensywy, o ile zostanie to dobrze rozegrane, ten wątek tutaj pominę.
Chciałem tylko jeszcze słówkiem odnieść się do "promocji swoich osiągnięć". Rząd ma tutaj bardzo "interesujący" problem, moim zdaniem. Dlatego, że w warunkach "normalnych" - brak kryzysu, lepsza sytuacja finansów publicznych, mógłby być uznany za całkiem solidnie (może zbyt mocne słowo, ale brak mi innego) reformujący: ustawa (wręcz przełomowa w wielu punktach) o szkolnictwie wyższym, STOPNIOWA reforma służby zdrowia, wprowadzenie np. programów transplantalogii, największe ze wszystkich dotychczasowych rządów ilości podpisanych umów na budowę autostrad (i nie zmieniają tego ostatnie cięcia). Poza tym - wprowadzenie 6-latków do szkół, uzawodowienie armii... Bilans nie jest AŻ TAK ZŁY, jak mógłby się wydawać (zwłaszcza gdy dodamy do tego wszystkiego ogrom "pecha" - kryzys, powodzie, Smoleńsk).
Problem rządu polega na tym, że jego "reformy" w obecnej sytuacji nie tylko nie są wystarczające, ale kompletnie omijają oczekiwania społeczne. Bo aktualnie nikogo nie interesuje reforma szkolnictwa, czy fakt uzawodowienia armii, którego dokonał ten rząd (choć obiecywano to już w roku 2000). Aktualnie społeczeństwo jest zainteresowane reformą finansów, ratowaniem budżetu, unormowaniem sytuacji z OFE, et cetera. I tutaj osiągnięcia rządu są bardzo słabe, zwłaszcza, że argument "zielonej wyspy" też się już przejadł. Dodatkowo sprawę komplikuje fakt, że PO właśnie z hasłem ozdrowienia ekonomii szła do wyborów.
Tusk musi znaleźć formułę do tego, aby umiejętnie pokazać osiągnięcia, i sprawić, że społeczeństwo się nimi zainteresuje - czyli zmienić bieg debaty obecnie. A to będzie niezwykle trudne, ale możliwe.