piątek, 18 marca 2011
Czy JEMU wypada?
Pełni BÓLU patrzymy na wpadkę Bronisława Komorowskiego przy wpisie do księgi kondolencyjnej. Jednocześnie mamy NADZIEJĘ, że w końcu skończy się era popełnianych przez prezydenta niezręczności, wpadek i gaf.
Dzisiaj w ambasadzie Japonii w Warszawie, prezydent wraz z małżonką, premier i minister spraw zagranicznych dokonali wpisów do księgi kondolencyjnej. W jednym zdaniu Komorowski popełnił aż dwa błędy ortograficzne! O ile można wybaczyć napisanie słowa „nadziei” z błędną końcówką- myślimy „OK.- Wielu ludzi popełnia taki błąd”, o tyle ciężej nam jest się pogodzić z „bólem” pisanym przez „u”. „To przecież powszechnie znany wyraz!”- tak burzy się wielu Polaków. Ale niektórzy z nas są w stanie wybaczyć „byka”, bo „dzięki” takiej wpadce widzą w prezydencie człowieka, który tak jak oni popełnia błędy. Mówią wtedy: „Swój chłop”. On sam staje się bliższym, nie wywyższającym i mylącym się, zwykłym człowiekiem. W dodatku potrafi przyznać się do pomyłki i za nią przeprosić! A to już w ogóle jest CÓT, MIUT I OŻESZKI! Jednak prezydent nie jest jakimś superbohaterem, z którym miło byłoby się utożsamiać. To nasz przedstawiciel, wybrany człowiek. Dlatego- czy prezydentowi wypada?
Warto przytoczyć tutaj kilka całkiem świeżych wpadek Bronka. Dwa nietakty podczas spotkania z Angelą Merkel i Nicolasem Sarkozy’m. Najpierw prezydent Francji przemókł na deszczu, bo zabrakło dla niego kawałka parasola, gdzie jednak szczęście miała kanclerz Niemiec chroniona rąbkiem parasolki polskiego prezydenta. Owszem – tutaj gafę popełnili urzędnicy prezydenta, jednak wszystko poszło na konto biedaka. Na tym jeszcze nie koniec. Przy spotkaniu w salonie Bronek nie poczekał nawet do końca jak goście wejdą do pokoju, tylko czym prędzej usiadł w foteliku. Zakłopotani zaproszeni także usiedli z nietęgimi minami. I mimo, że specjaliści od savoir-vivre’u twierdzili, że nie była to wtopa, bo to gospodarz powinien siadać jako pierwszy, to trzeba zaznaczyć, że wśród gości była kobieta. Poza tym wątpię, by sam Komorowski usiadł jako pierwszy, gdyż tak nakazują dobre maniery. Nie wspomnę już o jego wizycie na Litwie- o wystającej z kieszeni płaszcza ściądze i zajadaniu się kiełbaskami podczas wystąpień.
Faux pas goni faux pas, ale czy JEMU nie może się zdarzyć? Ile my popełniamy błędów? Ile pomyłek codziennie wypływa z naszego nieprzemyślanego zachowania? Dlaczego nas nikt z tego tak nie rozlicza? Bo to jednak osoba publiczna, prezydent, głowa państwa. Ale przecież też człowiek. Tym bardziej – czy ma prawo z sarkazmem wytykać błędy ktoś, kto wcześniej dziękował za smaczny obiaTek? Czy taki ktoś bez wyrzutów sumienia może proponować ze złośliwością dyktando? I oto teraz wpadka słowna staje się kolejnym powodem do sprzeczek, wzajemnych uszczypliwości i wyśmiewania. Jak w przedszkolu…
Kategorie:
Bronisław Komorowski,
humor,
język,
wizerunek polityczny
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
"Woda ma to do siebie, że się zbiera i stanowi zagrożenie, a potem spływa do głównej rzeki (i do) Bałtyku" - ot jedna z wielu mądrości naszego prezydenta, która nagle wpadła mi do głowy. Rzeczywiście, prezydent jest na tyle reprezentatywną i ważną dla państwa osobą, że nie powienien popełniać takich błędów. Z drugiej strony, może takie zachowania wpisane są już w polską mentalność, bo jak można nazwać chorobę filipińską Kwaśniewskiego, czy chęć podania nogi przez Wałęsę.
OdpowiedzUsuńJak się tak przyjrzeć tym pięknym, wzniosłym wypowiedziom naszego prezydenta to rzeczywiście nic tylko złapać się za głowę:) Ale zgadzam się ze stwierdzeniem, że polska mentalność też tutaj odgrywa ważną rolę. aż się chce powiedzieć- "my już po prostu tak mamy.." Tylko mimo tego, że to nie pierwszy i zapewne nie ostatni "gafowy"raz i powinniśmy się już do tego przyzwyczaić- wciąż jest jednak to uczucie- wstyd..
OdpowiedzUsuń