piątek, 4 marca 2011

Dobre, bo polskie, czyli promocja po naszemu

Nie ulega wątpliwości, iż kwestia promocji naszego kraju za granicą jest współcześnie sprawą równie konieczną, jak i wymagającą pomysłowości oraz poczucia smaku. Być może sytuacja zacznie być diametralnie prostsza po 2012 roku, kiedy to kibice z całej Europy zaczną postrzegać Polskę jako kraj piękny, przyjazny i ciekawy, nie tak daleki od ich zachodniej kultury. Tymczasem Małysz, Kopernik czy Chopin z promocją muszą radzić sobie sami…

Temu ostatniemu jednak, postanowiło całkiem niedawno pomóc Ministerstwo Spraw Zagranicznych oraz polska ambasada w Berlinie. Za sprawą tych instytucji, ich patronatu oraz sfinansowania całego przedsięwzięcia powstał komiks mający na celu przybliżenie sylwetki oraz twórczości Fryderyka Chopina dzieciom z niemieckich szkół. Projekt w swej idei byłby jednocześnie symbolicznym zwieńczeniem obchodów roku chopinowskiego – 2010, szczególnie celebrowanego w Warszawie. ,,Chopin New Romantic” – bo tak nazywa się projekt – to zbiór kilku komiksów w dwóch wersjach językowych, polskiej i niemieckiej, których autorami są uznani twórcy, m.in. Jakub Rebelka (laureat łódzkiego Festiwalu Komiksu), Jacek Frąś (laureat Alph-Artu dla młodych talentów na największym festiwalu komiksowym w Europie) czy Krzysztof Ostrowski (autor świetnie przyjmowanych komiksów i lider grupy Cool Kids Of Death). I to właśnie praca tego ostatniego stała się przedmiotem dyskusji, a nawet powodem dla którego sam minister Radek Sikorski musiał publicznie tłumaczyć się z zaistniałych okoliczności.

W komiksie Ostrowskiego, bohater przypominający Chopina ma dać koncert w więzieniu, używa słownictwa, które niewiele ma wspólnego z romantyzmem epoki artysty, a cała historia kończy się bójką. Z pewnością nie jest to właściwa lekcja o Chopinie dla naszych zachodnich sąsiadów, lecz warto na całą sprawę spojrzeć nieco bardziej krytycznie względem mediów, które w moim osobistym przekonaniu bardziej skupiły się na rozdmuchaniu afery niż na profesjonalnej ocenie problemu w szerszym kontekście.

TVN Warszawa, gdzie sprawa została poruszona jako pierwsza, przedstawiło projekt jako kompletną kompromitację polskiego MSZ-u, zarzucając wyrzucenie 30 tys. Euro w błoto. Materiał poświęcony komiksowi pozwala odnieść nam wrażenie, iż mamy do czynienia jedynie ze stosem przekleństw, który nie ma za grosz charakteru pracy artystycznej.


http://www.tvnwarszawa.pl/stolica,news,ch-k-i-quot-cweloholokaust-quot-tak-msz-promuje-chopina,76040.html

Z drugiej jednak strony zastanówmy się, co proponuje nam np. TVN w zakresie promocji kultury, postaci Fryderyka Chopina czy sztuki jaką jest forma komiksowa… Nie zauważyłam, by stacja zaakcentowała w jakikolwiek sposób fakt, iż rok 2010 był Rokiem Chopinowskim, nie pojawiło nic co mogłoby przybliżyć sylwetkę kompozytora potencjalnemu widzowi. Pomijając względy marketingowe i wszechobecną chęć zysku, taka postawa i bezkompromisowa krytyka projektu ,,Chopin New Romantic”, być może skierowanego do bardziej dojrzałych odbiorców, jest po prostu hipokryzją, która razi w oczy.

Dość niepokojący jest fakt, iż dla niektórych dziennikarzy, jak i dla większości społeczeństwa komiks sam w sobie nie jest żadną formą sztuki. Być może nie dojrzeliśmy do odbioru sztuki trudnej, nietuzinkowej, drażliwej obyczajowo. Można się spierać, czy komiks w tej formie jest dobrą promocją tego, co mamy najlepszego i wartościowego w naszej polskiej kulturze. Jednak niszczenie czegoś, w co artyści zainwestowali swój czas i potencjał twórczy, nie jest żadnym rozwiązaniem. Nacisk, jaki telewizja wywarła w tej sprawie na ministra Sikorskiego, który zadeklarował zniszczenie komiksu (w celu zachowania dobrego imienia), świadczy o niepodważalnej sile tkwiącej w mediach. I nie byłoby w tym może nic złego, gdyby stało za tym jakieś dobro wyższe, zaufanie do odbiorcy czy solidarność w kwestii promocji naszego kraju, a nie tylko chęć wywołania chwilowego rozgłosu.






7 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekałem na jakikolwiek rozsądny głos obrony tego komiksu w mediach, a się niespecjalnie doczekałem czegokolwiek poza bezmyślnym skrytykowaniem go, przy pewności, że nikt w telewizji nie widział go na oczy.
    Bardzo miło usłyszeć głos rozsądku na puszczy:)

    Swoją drogą, zupełnie nie uważam, żeby sam fakt koncertowania przez alter-Chopina w więzieniu i używanie przez niego przekleństw był jakkolwiek rażący. Chyba tylko garstka stróżów moralności uważa jeszcze, że da się Chopina promować pokazując, że był największym romantycznym pianistą, wznosząc ochy i achy. Nie te czasy, nie ten świat - wśród ludzi młodych (a przecież do takich skierowany miał być komiks) te wartości nie wzbudzają zainteresowania. Trzeba do nich dotrzeć używając ich sposobów - choćby poprzez ukazanie, że Chopin był "cool" - bo na swój sposób zapewne był, jak wszyscy polscy romantycy-ekscentrycy (w końcu Chopin też swego czasu był co nieco skandalizujący obyczajowo, że nie wspomnę już naszego narodowego wieszcza Mickiewicza i jego wierszowanych wulgarnych prowokacji, czy XIII księgi Pana Tadeusza, której autorem jest najpewniej Fredro). Po prostu wtedy inaczej się to wyrażało.
    Jedyne co może razić, to faktycznie "sponsorowanie" przez MSZ wulgaryzmów - natomiast gdyby nie ten aspekt, to nie widziałbym powodu do oburzenia.
    Jak to dobrze, że rzecz nie pójdzie na przemiał.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja osobiście nie chciałabym, żeby moje dzieci czytały w szkole takie komiksy i, żeby Chopin był właśnie tak promowany za granicą. Według mnie dobrze, że zapadła decyzja, na mocy której komiks będzie rozpowszechniony tylko wśród artystów europejskich, nie będzie natomiast przeznaczony do edukacji dzieci i młodzieży (artyści to zdecydowanie lepsze grono odbiorców tego dzieła) oraz że Ministerstwo Spraw Zagranicznych przestaje obejmować patronat nad tym projektem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Irytujący jest fakt, iż większość dziennikarzy przedstawiła komiks jako niecenzuralny, wulgarny bełkot nie posiadający żadnej wartości artystycznej. Polecam przeczytanie całego komiksu, co pozwala spojrzeć na sprawę z innego punktu widzenia!Przekleństwa pojawiają się tylko w jednej części całego projektu, użyte są dosłownie parę razy i to w kontekście sytuacyjnym - koncert Chopina w więzieniu - w którym więźniowie raczej nie używają wysublimowanego języka... Byłoby to po prostu nieautentyczne! W odpowiedzi na komentarz - ja osobiście chciałabym, żeby moje dzieci były na tyle oczytane i dojrzałe żeby móc czytać i rozumieć ,,takie komiksy". Inaczej powinniśmy zabronić czytania Gombrowicza (niektórzy już mieli takie pomysły) czy Masłowskiej, która delikatnie mówiąc ,,twórczo" używa języka ojczystego, jest dość kontrowersyjna obyczajowo, co nie przeszkodziło jej zdobyć literacką nagrodę Nike za 2006 rok! Czy się komuś to podoba czy nie, rzeczywistość się zmienia, a wraz z nią sposób komunikacji między nadawcą a odbiorcą, sztuką jest wychwycić to co wartościowe i nie dać się zwariować przez media, które z pewnością nie zmuszają nas do myślenia...

    OdpowiedzUsuń
  5. W zasadzie zgadzam się z przedmówczynią - nie widzę niczego złego w tym, żeby tego typu komiks był rzeczą "oficjalną", z zastrzeżeniem, że przeznaczony dla "odpowiedniej" grupy wiekowej - faktycznie dzieci w szkole podstawowej nie powinny jednak poznawać Chopina w taki sposób, natomiast dla osób powiedzmy od 15 roku życia - nie widzę przeszkód. I nie ma się co bulwersować językiem, na korytarzu szkolnym słyszą dziesięć razy gorsze odzywki, nie przekazujące w dodatku żadnych treści.
    Muszę tylko zaprotestować przeciwko postawieniu Masłowskiej obok Gombrowicza, z całym szacunkiem dla niej, ale jednak gdzie Rzym, a gdzie Krym - i naciągnięta trochę Nike niewiele tutaj zmienia :P
    PS. Droga Anno, skąd dorwałaś w całości już ten komiks? Dysponujesz nim?:D

    OdpowiedzUsuń
  6. Szymonie nie mogę się z Tobą zgodzić. Jak komiks, w którym pojawiają się zwroty typu „Na ch… on tam stoi”, czy „J..ny cweloholokaust” może promować nasz kraj i naszego kompozytora, gdziekolwiek i wśród kogokolwiek? Nie można tego porównać do przekleństw słyszanych na korytarzach, czy ulicach. Ten komiks miał w zamierzeniu promować Polskę i Chopina. Jednak zamiast wykorzystać sylwetkę jednego z najbardziej znanych na świecie Polaków do budowania pozytywnego wizerunku naszego kraju, stworzono coś co nasuwa tylko jedno skojarzenie, wśród osób go czytających, że właśnie tak zachowują się Polacy. Jak najbardziej opowiadam się z komiksem jako świetną formą dotarcia do młodych ludzi, jednak nie potrafię zrozumieć, jak ktoś mógł zaakceptować coś takiego, tym bardziej, że miało to być przeznaczone dla niemieckich uczniów.

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja jednak będę bronił będę bronił swojego zdania - po pierwsze, takie zdania wypowiadają więźniowie w więzieniu, to jest specyficzna subkultura. Należałoby więc albo odrzucić w ogóle całą koncepcję "więziennego komiksu", albo - jeżeli już się pojawiła, to zachować w miarę przynajmniej realia i naturalność - i dokładnie tak czyni ten komiks. Ba, uważam, i będę się tego trzymał, że owszem, nie można tego porównać o przekleństw na korytarzach - te na korytarzach są O WIELE gorsze, w dodatku z o wiele słabszych pobudek i w O WIELE większej ilości. I z całym szacunkiem, ale uczeń gimnazjum, czy przeciętnego liceum czy technikum w Polsce ani by tych przekleństw nie zauważył i nie odnotował jakoś specjalnie, a jeżeli już - to raczej na zasadzie wyśmiania, a nie oburzenia.
    Twierdzę, i nie jest to tylko mój wniosek, że chowanie głowy w piasek i udawanie we wszelkich publikacjach, że świat jest piękny, cukierkowy jak polskie seriale, a przekleństwa nie istnieją, służy tylko i wyłącznie naszemu komfortowi, bo łatwiej przymknąć oczy i udawać, że "nie gorszymy dzieci", a trudniej przyznać, że i tak nie ma to dla nich znaczenia, bo wystarczy, że włączą telewizję albo internet, i natkną się na znacznie gorsze sformułowania.

    Zwrócę też uwagę na fakt stopniowego obniżania standardów promocji, i skoro polityk zwracając się do całego kraju może używać sformułowań typu "jestem cool i wporzo", to publikacja dla młodzieży może bez trudu zawierać KILKA niecenzuralnych słów.
    Tak jak mówiłem wcześniej, jedyne, co mogę mu zarzucić, to kontrowersyjność dotacji w tym wypadku. Ale w żadnym razie nie zgadzam się, że samo to, iż miał być promocyjny jest jakimkolwiek minusem w jego obecnej formie.

    OdpowiedzUsuń

Ten wpis czeka na Twój komentarz.