środa, 23 marca 2011

Język polski?/ch polityków…

„Wystąpiliście tutaj w pięciu i zatańczyliście bred gensa. Taniec na głowie, jak ktoś nie wie”(A. Lepper), „nikt nam nie będzie mówił, że białe jest białe a czarne jest czarne” (J.Kaczyński)”, czy o „take Polske żeśmy walczyli”(L. Wałęsa)?

Słuchając poszczególnych wypowiedzi polskich polityków często mamy wrażenie, że z językiem polskim nie mają one za wiele wspólnego. Temat ten jest szczególnie palący w kontekście zbliżających się nieuchronnie wyborów parlamentarnych, w których jedną z głównych ról odegra sposób, w jaki nasi kandydaci będą używali języka w celu jak najlepszego zaprezentowania siebie i swojej partii. Nietrudno zauważyć, że naszym politykom zdarza się łamać zasady poprawnej polszczyzny, co gorsza nie są to pomyłki błahe, na które moglibyśmy spuścić kurtynę milczenia.

Jak słusznie zauważa Arleta Kubicka, autorka tekstu „Polityczne BLA BLA BLA”, czasem trudno zgadnąć, o czym tak naprawdę mówi do nas osoba stojąca za mównicą sejmową lub przemawiająca na wiecu wyborczym. „Następny otwiera puszkę z pandorą (zamiast puszkę Pandory). Kolejny włancza się (a nie włącza) do dyskusji, by za chwilę wygłosić filipinkę, chociaż powinien - filipikę. Lub po prostu grozi, że da komuś w papę. Takie rozmowy "toczom się nie pod budkom z piwem", lecz w polskim parlamencie.

Okazuje się, że temat błędów językowych jest ciągle palący. Dowodem może być jedna z ostatnich pomyłek ortograficznych naszego prezydenta. A i jakże Bronisław Komorowski jednoczy się z mieszkańcami Japonii w BULU i w NADZIEJI na pokonanie skutków katastrofy. Już słychać w oddali głosy: „Pomyłki zdarzają się każdemu!” Tak zdarzają się każdemu, ale czy najwyższa głowa w państwie nie powinna się dwa razy zastanowić nad tym, co ma zamiar napisać? W końcu jest przykładem dla reszty społeczeństwa, także w kwestii poprawności językowej.

Niestety tego rodzaju błędy są tylko wierzchołkiem góry lodowej wśród naszych polityków. Z przeanalizowanych wypowiedzi polskich parlamentarzystów wynika, że lubują się oni w metaforach, zauważa Kubicka. „Ponieważ mam jeszcze czas, no, nie ma tutaj Donalda Tuska, ale chciałem zapytać, czy pewnego rodzaju rozkrok intelektualny – jak mówi mój przyjaciel dr Hoc, pozycja rozkroku jest niedobra fizjologicznie – chodzi mi o to rozrywanie szat na temat wyjazdu naszych młodych obywateli do pracy za granicę…” Samemu prof. Markowskiemu trudno jest wyobrazić sobie słynny „rozkrok intelektualny” zaproponowany przez Joachima Brudzieńskiego, nie wspominając już o przeciętnym obywatelu, który słysząc tego typu wypowiedzi popada często w konsternację. Oczywiście oprócz metafor dla samych metafor, możemy także spotkać się z przenośniami odnoszącymi się do zwierząt, pogody, wojen czy samochodów.

„Jechać po bandzie”, „jadę na instynkcie”, czy „przeginka była oczywista” to tylko nieliczne wyrażenia polityków, które są typowe dla młodych ludzi. Tak naprawdę nie wiemy do końca, czemu służyć mają tego typu powiedzenia, wygłaszane nierzadko z mównicy sejmowej. Czyżby sposobem mówienia politycy starają się zjednać młody elektorat, czy jak mówi Tadeusz Cymański, posługuje się takimi zwrotami, ponieważ otacza go piątka dzieci. A może jest tak, że „obecnie na wysokich stanowiskach zasiadają osoby, które nie mają gruntownego wykształcenia i nie respektują norm polszczyzny oficjalnej”, jak zauważa dr Smól. Przyczyn tego zjawiska może być wiele, jednak dla większości młodego elektoratu, tego typu nawiązywanie kontaktu jest raczej czymś żenującym i nietaktownym politycznie.

Jak słusznie zauważa Arleta Kubicka, pomyłki językowe nie są domeną polskich polityków, niech za potwierdzenie posłużą słowa Georgie W. Busha, byłego prezydenta USA:

„To najwyraźniej jest budżet. Jest w nim mnóstwo liczb”, „Sądzę, że wszyscy się zgadzamy: przeszłość minęła.”, „Terapie lekowe zastępują mnóstwo leków, jakie znaliśmy dotychczas.”

http://www.youtube.com/watch?v=PVgvHhKqwZA&feature=related

2 komentarze:

  1. pamiętam jak kiedyś jeden ze znanych polskich rysowników przedstawił grafikę w której polityk z tylnego siedzenia limuzyny pyta się swojego kierowcy "co tam słychać u zwykłych ludzi".
    Tak też może być z pewnymi zwrotami, czy błędami. Jedni wytykają błąd ortograficzny inni krzykną "hej on jednak ma coś z normalnego obywatela, mówi, popełnia takie błędy jak ja". Pytanie których ludzi tu będzie więcej. Bo czasem bywa tak iż nawet duży błąd na początku może przynieść sukces na końcu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bublus - czcze gadanie... Prezydent to prezydent. Taka posada/funkcja/urząd zobowiązuje... Prezydent to człowiek, który powinien godnie reprezentować nasz kraj, a walenie takich byków to wstyd, bowiem nie chodzi o kropkę czy przecinek. Jeżeli to do Ciebie nie trafia to odeślę Cię do Konstytucji, gdzie mowa o poszanowaniu Polskiego języka i kultury. Dziękuję, dobranoc.

    OdpowiedzUsuń

Ten wpis czeka na Twój komentarz.