Nasz obecny premier już w 2008 roku zapowiadał konieczność jak najszybszej reformy i zmian w prawie meldunkowym. Każdy bowiem wie, że w większości krajów zachodnich nie istnieje coś takiego jak obowiązek meldunkowy i dowód osobisty. Tam dowodem osobistym może być każdy dokument potwierdzający tożsamość. Absurdalność naszego prawa przejawia się chociażby w tym, iż przebywając gdzieś więcej niż 3 dni mamy obowiązek się w tym miejscu zameldować (do niedawna pod groźbą kary!). Ilu z nas respektowało i respektuje te przepisy?
Gazeta Prawna pisze: "obowiązek meldunkowy zostanie zniesiony dopiero od 1 stycznia 2014 r. Taki termin wynika z poprawek wniesionych przez Komisję Administracji i Spraw Wewnętrznych do rządowego projektu ustawy o ewidencji ludności". Stąd łatwo wywnioskować, iż do 2014 roku nic się nie zmieni. Znając realia polskiego prawodawstwa i zawiłość drogi legislacyjnej całkiem prawdopodobne, że nowa ustawa wejdzie w życie dopiero gdzieś około 2017 roku.
Runda 1
W tej części artykułu muszę niestety trochę poopowiadać o sobie, aby lepiej zobrazować ową wspomnianą absurdalność. Otóż jakieś 3 miesiące temu złapała mnie drogówka. Powodem ów nieszczęsnego zdarzenia była prędkość. Niestety nadmierna - przekroczona o.... 14km/h. Nic nadzywczajnego. Jednak przepisy to przepisy. Moja wina. Pan władza po pouczeniu mnie swoim słynnym "panie kierowco..." zweryfikował, czy moja wiedza odnośnie dopuszczalnej prędkości w terenie zabudowanym jest dalej aktualna. Zadał kilka pytań, zabrał dowód rejestracyjny, prawo jazdy i... dowód osobisty. I tu właśnie zaczyna się początek całej dalszej przygody. Co do dowodu osobistego, to dopiero kilka godzin po całym zajściu uświadomiłem sobie, że wcale nie musiałem go dawać. Policji wystarczy prawo jazdy i dowód rejestracyjny. Jednak nerwy to nerwy, nie pamiętałem o tym, a że pan władza chciał dowód osobisty to go dostał. Po około 10 minutach pan władza przyszedł po mnie i zaprosił mnie obok radiowozu, gdzie poinformował mnie, że zatrzyma mi prawo jazdy. Powodem miało być to, iż posiadam inny adres na prawie jady, a inny w dowodzie osobistym. Innymi słowy jeden z dokumentów miałem nieco niezaktualizowany. Zacząłem więc negocjować i udało mi się wyperswadować panu władzy, żeby mnie puścił wolno, jednocześnie obiecując, że jak najszybciej zajmę się dokumentami.
Runda 2
Poczytawszy nieco o meldunku w naszym kraju postanowiłem udać się do starostwa powiatowego, dokładniej do wydziału komunikacji, gdyż to właśnie prawo jazdy miałem już nieaktualne. Wcześniej założyłem sobie taką hipotetyczną sytuację – co by było, gdybym nie był nigdzie zameldowany? Jestem tylko studentem, na mieszkanie mnie nie stać, na stancji przecież nikt mnie nie zamelduje, a z rodziną nie muszę utrzymywać kontaktu albo w ogóle nie muszę jej mieć. Gdzie jest napisane, że rodzice powyżej 18 roku życia muszą mnie "gościć" u siebie? Może przecież zdarzyć sie, że normalny pracujący człowiek najzwyczajniej w świecie nie będzie miał się gdzie wmeldować. Ba, nawet więcej – w naszych realiach to całkiem sporo młodych rodzin zaczyna swój epizod od wynajmowania mieszkań. Niewielu stać na własnościowe mieszkanie czy dom. Czy zatem będąc bez meldunku skazani jesteśmy do 2014 roku czekać na wydanie przysługujących nam dokumentów?
W starostwie nieco się naczekałem, lecz w końcu zostałem przyjęty. Złożyłem wniosek o prawo jazdy z nowym adresem i przy okazji przedstawiłem pani urzędniczce wyżej opisaną hipotetyczną sytuację i spytałem, jak miałbym się zachować, gdybym nie miał gdzie się zameldować. W odpowiedzi usłyszałem, że nie mogłaby mi w takim wypadku wydać prawa jazdy, i że raczej żaden inny dokument też nie został by mi wydany.
Teraz mam już nowe prawo jazdy, ale wciąż wielce mnie zastanawia problem meldunku i dokumentów. Całkiem prawdopodobne, że do 2014 roku będę chciał już mieszkać "na swoim", ale czy na tyle "moim" żebym się mógł tam zameldować? 10 marca br napisałem do Rzecznika Praw Obywatelskich przedstawiając mu tą całą hipotetyczną sytuację. Teraz czekam na odpowiedź i zobaczymy co z niej wyniknie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ten wpis czeka na Twój komentarz.