Po dniach, a nawet tygodniach zastanawiania się co zrobić, ONZ przyjęło wreszcie oczekiwaną rezolucję w sprawie Libii. Państwa Zachodu oraz Ligi Arabskiej zebrały się na spotkaniu w Paryżu, na którym podjęły decyzję o przeprowadzeniu operacji zbrojnej pod kryptonimem „Świt Odysei” („wyegzekwowanie przestrzegania postanowień rezolucji ONZ”). W mediach przeważają głosy pochwały lub ewentualnie marudzenia, że tak późno została podjęta decyzja. Debatuje się czy słuszna była decyzja Polski o nieangażowaniu się w tę sprawę. W tej dyskusji pomija się jednak dosyć istotny aspekt całej sprawy, na co zwrócił uwagę jeden z dziennikarzy. Ów aspekt, niejako zakryty dla większości obserwujących, może być swoistym drugim dnem całej sytuacji. Chodzi o rolę Rosji i Chin w tej sprawie. Dyskusja nad tym „dlaczego dopiero teraz podjęto decyzję” spowodowana jest tym, że „dopiero teraz” ONZ podjęło odpowiednią rezolucję, wcześniej wetowaną przez wymienione już Rosję i Chiny. Skąd taka nagła zmiana nastawienia tych członków Rady Bezpieczeństwa? Z pewnością nie jest to wpływ presji międzynarodowej, gdyż doświadczenie minionych lat uczy nas, że oba kraje w tego typu sytuacjach odporne są raczej na wszelakie naciski. Możliwe jest, że zwyczajnie zmieniły zdanie i cofnęły swoje weto. Być może jednak kryje się za tym bardziej przemyślana strategia.
Czego chce Rosja?
Warto rozważyć interesującą tezę, która nasuwa się po bliższym przyjrzeniu się całej tej sprawie. Oba kraje wyraziły milczącą zgodę na interwencję, bo wietrzą w tym doskonały interes dla siebie. Nie dalej jak w piątek w Gazecie Wyborczej pojawiła się informacja o tym, że w wyniku napiętej sytuacji w Libii – istotnym dostawcy ropy naftowej dla krajów Zachodu – silnie rosną ceny gazu ziemnego i ropy naftowej. Rosja z kolei jest jednym z kluczowych eksporterów obu tych surowców i na zyskach z ich sprzedaży opiera się w zasadzie jej budżet. Zwyżki cen, ale także i większa sprzedaż (w końcu ktoś musi „zapełniać lukę” wywołaną brakiem dopływu tych surowców z Libii) są na tyle znaczące, że, jak głosi tekst w GW, jeżeli sytuacja potrwa dłużej to możliwe jest całkowite załatanie tegorocznego deficytu budżetowego. I to właśnie jest na rękę Rosji. Szybkie wyeliminowanie powstańców walczących z Muammarem Kaddafim mogłoby skutkować szybkim powrotem do poprzedniej sytuacji i ustabilizowania regionu, czyli odwróceniem pozytywnego dla Rosji trendu. Interwencja zbrojna natomiast komplikuje sytuację, która może zostać nierozwiązana przez wiele tygodni, a może i dłużej. Nawet jeśli w końcu sytuacja ta się rozwiąże to nie wiadomo, czy do władzy wróci pułkownik Kaddafi, czy może to będzie nowa władza – być może islamistyczna i nie tak przychylna Zachodowi jak pułkownik. Oba te scenariusze są Rosji jak najbardziej na rękę.
Interesów Chin w tej sytuacji nie da się tak prosto przeliczyć na pieniądze, jak interesów Rosji. Przede wszystkim jednak, przedłużająca się akcja militarna może znacząco osłabić wpływy Stanów Zjednoczonych (jako jednego z głównych członków tej koalicji), a osłabienie pozycji USA jest Chinom zawsze na rękę. Tym bardziej, że trudno spodziewać się, że Kaddafi w przypadku powrotu do pełni władzy (ale także i nowa władza, jeżeli będzie wywodziła się ze środowisk islamistycznych) będzie nastawiony przyjaźnie do Zachodu. W takim razie będzie szukać wsparcia politycznego gdzie indziej i właśnie na to czekają Chiny (a może także i Rosja). Od wielu lat mówi się o tym, że Chiny budują swoją „strefę wpływów” (głównie ekonomicznych) wykorzystując w tym celu państwa afrykańskie i to tam szukają potencjalnych przyjaciół – tradycyjnie „zrażonych” wobec imperializmu państw Zachodnich. Północna Afryka, gdzie do tej pory Chiny były mało obecne, wydaje się być naturalną kontynuacją tej tendencji. A skuteczność tej strategii jest już przecież wypróbowana na przykładzie Bliskiego Wschodu i krajów islamskich (także w Afryce). Na fali wrogości wobec USA (wywołanej wojnami w Iraku i Afganistanie) – Chiny konsekwentnie poprawiają swoje notowania, jako silna i realna alternatywa.
Sytuacja staje się więc skomplikowana. Warto jednak mieć na uwadze chińskie i rosyjskie interesy, a także to, że w świecie polityki pragmatyzmu, nic na arenie międzynarodowej nie dzieje się bez celu. Należy uważać na pułapki, jakie szykują nam konkurenci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ten wpis czeka na Twój komentarz.