Akcja - Reakcja
Jak się okazuje chodzą i to nawet nie sami. Prezes PiS wziął ze sobą do „zakupowego towarzystwa” (być może w roli doradców) zarówno szerokie grono dziennikarzy jak i swoich najbliższych partyjnych współpracowników (z Mariuszem Błaszczakiem i Beatą Szydło na czele). Lista zakupów wraz z sumą zapłaty została podana do wiadomości publicznej. Owe wydarzenie miało być atakiem na obecny rząd za podwyżkę cen. Jarosław Kaczyński chciał tym samym udowodnić premierowi jak jego decyzje wpływają na życie przeciętnego Polaka.
Sam Donald Tusk nie pozostał bierny na działania szefa opozycji i rozpoczynając swoją dzisiejszą wizytę w Budnie, koło Goleniowa powiedział:
„Nie będę robił cyrku, nie przyjechałem tutaj na zakupy”
po czym z niesamowitą dokładnością zaczął prezentować swoją znajomość cen poszczególnych artykułów spożywczych:
Tym samym Jarosław Kaczyński osiągnął swój zamierzony cel i akcją „zakupy” skłonił do reakcji samego zainteresowanego. Co więcej, wydarzenie to komentowali nie tylko dziennikarze, ale także zaproszeni przez nich specjalnie na tę okazję goście (m.in. socjolog Jadwiga Staniszkis).
I cała prowokacja byłaby przeprowadzona idealnie, gdyby nie jedno jakże znaczące „ale”. Prezes PiS zapytany przez jednego z dziennikarzy, dlaczego nie wybrał tańszego sklepu odpowiedział:
„Oczywiście moglibyśmy pójść do Biedronki, ale to jest jednak sklep dla tych najbiedniejszych.”
uderzając tym samym nie tylko we własny elektorat, ale również obrażając tych wszystkich, którzy (bez względu na stopień zamożności) zakupy robią właśnie w sklepach tej sieci. Jedna wypowiedź zepsuła cały misterny plan sprawiając, że dobrze przygotowany zabieg marketingowy obrócił się przeciw samemu autorowi (tzw. efekt bumerangu).
Krótka konkluzja z krótkim wnioskiem
Warto więc w tym miejscu postawić sobie pytanie, czy naprawdę kondycja opinii publicznej w Polsce jest aż tak żenująca, by media musiały zajmować uwagę przeciętnego Kowalskiego takimi „sensacjami”, (szczególnie w czasie, gdy sytuacja międzynarodowa jest tak napięta, a w krajach arabskich zaobserwować można próby demokratyzacji)? Ale kogo w końcu obchodzi Libia, Egipt czy Japonia, przecież to są odległe i dalekie kraje. Ważniejsze jest co i za ile kupił prezes PiS w osiedlowym sklepie oraz to, dlaczego w koszyku nie znalazło się jedzenie dla Alika. I dziwić się, że poziom zainteresowania polityką wśród społeczeństwa jest tak „wysoki”, skoro serwuje się nam – obywatelom – takie rewelacje. Porzućcie więc wszelką nadzieję wy wszyscy, którzy żyliście w przekonaniu, iż kampania wyborcza dopiero przed nami, bo nie dość, że rywalizacja już się zaczęła, to z każdym kolejnym dniem będzie ona coraz bardziej widoczna i to nie tylko w tle „spożywczych przepychanek” …
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ten wpis czeka na Twój komentarz.