Nicolas Sarkozy, uzyskując w II turze wyborów prezydenckich zaledwie 6% więcej głosów niż socjalistka Ségolène Royal, wygrał wyścig o urząd prezydenta w 2007 r. Wówczas jego krytycy obwiali się zbyt surowego prawa, rządów „silnej ręki” i tego, jaki kształt przybierze Francja, kiedy najważniejszą kwestią w programie Sarkozy’ego było zapewnienie Francji rządów prawa i powszechnego bezpieczeństwa. Jednak kampania to jedno, a sprawowanie władzy to drugie. Bardzo szybko Nicolas Sarkozy zaczął być postrzegany przez pryzmat Carli Bruni, ponadto posądzono go o korupcję, zarzucano niemoc w sprawie coraz większej rzeszy emigrantów z krajów muzułmańskich, a ostatnio pojawiły się nawet głosy, że jego kampania była finansowana przez Muammara Kaddafiego. Spotkł się też z szeroką krytyką, że nie przyjął żadnego stanowiska w sprawie rewolucji w Tunezji i Egipcie.
Poparcie społeczeństwa francuskiego dla Nicolasa Sarkozy’ego zaczęło gwałtownie spadać, czego najwyraźniejszym przykładem jest ostatni sondaż dotyczący poparcia Francuzów dla kandydatów na stanowisko prezydenta republiki, w którym Marine Le Pen (przewodnicząca Frontu Narodowego) zdobyła 23% poparcia, a Sarkozy już tylko 21%. Ponadto partia Sarkozy’ego (Unia na rzecz Ruchu Ludowego) została pokonana przez socjalistów w niedawnych wyborach samorządowych, a poza tym wyjątkowo duże poparcie zdobył Front Narodowy. Mogłoby się wydawać, że to tylko sondaże, zwyczajne wybory samorządowe, a wybory prezydenckie we Francji dopiero w 2012 roku, jednakże czujność osób sprawujących władzę nigdy nie może „zapaść w głęboki sen”. Nicolas Sarkozy też nie zapomniał, że to jego pierwsza kadencja i wie, że musi się wykazać pewnymi osiągnięciami, które następnie zostałyby wykorzystane w kampanii i prawdopodobnie przełożyłyby się na jego reelekcję. Ponadto Sarkozy zdaje sobie sprawę, że jego działalność powinna być spektakularna, na miarę urzędu prezydenta.
Nicolas Sarkozy uznał, że podjęcie konkretnych działań w sprawie Libii, to wyjątkowa okazja do odbudowania wizerunku silnego przywódcy. Stąd taki zapał do interwencji wojskowej w tym kraju. Obalając dyktatora mógłby ponownie stać się bohaterem w oczach Francuzów, a ponadto urósłby do rangi „wybawiciela” dla Libijczyków, co wzmocniłoby jego reputację na arenie międzynarodowej i też pośrednio przełożyło się na wzrost poparcia we Francji.
Jednakże Libia to nie jedyny konflikt, w który zaangażowała się Republika Francuska. Drugi ma miejsce na Wybrzeżu Kości Słoniowej, gdzie od kilku miesięcy trwają zaciekłe walki między dotychczasowym prezydentem Laurent Gbagbo, który nie chce oddać władzy dla Alassane Ouatarra, który wygrał wybory w listopadzie 2010 r. Francja już na samym początku przyjęła pozycję głównego rozjemcy i mediatora, a następnie zaangażowała się militarnie. Cel? Taki sam jak w przypadku Libii – zaprezentować swoją siłę i zdolność do rozwiązywania konfliktów oraz umiejętność przywracania prawych porządków, co ma odbudować prestiż Sarkozy’ego.
Urzędujący prezydent zauważył też, że coraz większą popularność zdobywa Front Narodowy, dlatego Unia na rzecz Ruchu Ludowego zorganizowała debatę na temat laickości. Odbyła się ona pod hasłem: „Laickość: aby razem żyło się lepiej", a jej inicjatorem był sam Nicolas Sarkozy. Przedstawiono 26 propozycji, które mają wzmocnić laickość państwa w obliczu rosnącej liczby muzułmanów. Przede wszystkim muzułmanki nie będą mogły odmówić leczenia w szpitalu przez lekarza płci męskiej, od 11 kwietnia francuska policja zacznie egzekwować zakaz noszenia burek i innych zasłon na twarzy, ponadto Unia chce rozwiązać problem modlitw na ulicach. Te założenia są charakterystyczne dla FN, jednak UMP wykorzystała je, by przeciągnąć jego elektorat na swoją stronę.
Działania podejmowane przez N. Sarkozy’ego pokazują, że próbuje on wszelkimi możliwymi sposobami odbudować swoją pozycję męża stanu. Jednak trudno przewidzieć konsekwencje takiej polityki, ponieważ widać wyraźnie, że jego decyzje podejmowane są pod wpływem chwili – Sarkozy nie rozważył tego, że konflikty, w które zaangażowała się Francja mogą się przedłużyć i nie przynieść szybkiego zwycięstwa, co przełoży się na niezadowolenie społeczeństwa, a ponadto posuwa się on nawet do tego, żeby zabierać propozycje programowe innej partii. Chociaż zaznaczył na nowo swoją obecność, a jego rozwiązania są szeroko komentowane, to są to działania chaotyczne, nie oparte na żadnej strategii. Dalsze niespójne, przypadkowe rozwiązania mogą przynieść efekt odwrotny do zamierzonego i spowodować, że Nicolas Sarkozy będzie odbierany jako człowiek, który nie ma konkretnego pomysłu na dalszy rozwój Francji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ten wpis czeka na Twój komentarz.