Czarny PR i propaganda w zastosowaniu Jacka Kurskiego
Swojego „Palikota” pod postacią Jacka Kurskiego podczas wyborów w 2005 roku posiadali również bracia Kaczyńscy. Śmiało można powiedzieć, że J. Kurski jest niezastąpionym mistrzem tzw. czarnego Public Relations politycznego. Znany również ze swych zawirowań partyjnych, niczym chorągiewka na wietrze zmieniał członkostwo partyjne. Jednakże jednemu przekonaniu pozostaje wierny, chodzi oczywiście o szeroko deklarowaną na forum publicznym niechęć do Platformy Obywatelskiej czy samego Donalda Tuska. Chyba każdy człowiek w Polsce, choć trochę interesujący się życiem politycznym, zna postać Jacka Kurskiego, jego wypowiedzi oraz przeprowadzane akcje przeciw opozycji Prawa i Sprawiedliwości. W 2005 roku podczas wyborów prezydenckich nadał sobie przydomek „bulteriera” braci Kaczyńskich, z czasem został on rozpowszechniony by na stałe zamieszkać w świadomości Polaków. Na swoją „ksywkę” w pełni zasłużył używając przeróżnych chwytów zatruwających życie przeciwników politycznych.
J. Kurski na scenie politycznej gości już od wielu lat. Jest on swoistym fenomenem, w mediach zasłynął jako nieokiełznany polityk zdradzający najskrytsze tajemnice polityczne, za pomocą czarnego PR-u. Przykładów jest wiele, warto jednak zatrzymać się nad przypadkiem Donalda Tuska. Tuż przed II turą wyborów prezydenckich w 2005 roku Kurski wymierzył cios w nieżyjącego już dziadka Tuska. „Dziadek Donalda Tuska zgłosił się na ochotnika do Wehrmachtu” powiedział Jacek K.
W propagandzie, która odnosi się prze wszystkim do celów politycznych i światopoglądowych, bardziej chodzi o szybki efekt niż o obiektywną prawdę. Kryteria moralne są mało istotne, gdyż najważniejsza jest skuteczność realizacji celów. Informacja jest jednostronna, odwołuje się do sfery uczuciowej odbiorców, obiecuje sukces”.
Całe zamieszanie wybuchłe w związku z aferą Wehrmachtu dowiodło, że propaganda jest bardzo silną bronią zwłaszcza polityczną. Jacek Kurski całe zajście podsumował następująco; „Doskonale to pokazują wyniki na terenach "wehrmachtowych", gdzie myślano, że będzie już po nas. Stało się odwrotnie. W sercu Kaszub miażdżąco przegraliśmy pierwszą turę, a drugą wygraliśmy! Na Śląsku zaś po pierwszej byliśmy liczeni na deskach, a drugą zremisowaliśmy”.
http://www.youtube.com/watch?v=thOj8JhbUUg&feature=related
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ten wpis czeka na Twój komentarz.