Empatia - jak wygrać wybory w Mysłowicach?
Przenosząc polityczne zmagania marketingowe z warszawskiego Sejmu do mysłowickiego Urzędu Miasta, kierując pod lupę tamtejszego prezydenta Grzegorza Osyrę, cofamy się aż do stycznia 2003 roku, kiedy to w mistrzowski sposób uknuta intryga polityczna pozwoliła ów politykowi na fenomenalne zwycięstwo w wyborach prezydenckich. Cała akcja rozgrywała się tuż przed dniem wyborów i była zaplanowana do najmniejszego „milimetra”.
W 2002 roku Stanisław Padlewski wygrał wybory prezydenckie w Mysłowicach, jak się okazało niedługo dane mu było cieszyć się tą funkcją gdyż kilka dni później został znaleziony martwy pod blokiem w którym mieszkał. Jego zastępcą był wówczas Grzegorz O. i co było oczywiste, pomimo tej wielkiej tragedii miał on chrapkę na świeżo zwolnione stanowisko. Nie był on jednak zbyt popularny w owej miejscowości, więc mimo promowania się na bilbordach podczas kampanii nikt nie wróżył mu takiego sukcesu jaki udało się osiągnąć. Stawiano raczej na Edwarda Lasoka, który w mieście był znany i poważany. Grzegorz Osyra nie poddawał się jednak bez walki i swój wizerunek polityczny, w wielkiej tajemnicy postanowił poddać delikatnej metamorfozie. Trzy dni przed wyborami został on brutalnie zaatakowany nożem, gdy tylko na chwilę postanowił opuścić restauracje, w której tego felernego wieczora jadł kolacje. Został on dźgnięty w plecy przez zamaskowanego sprawcę i wylądował w szpitalu na oddziale chirurgii. W mediach zawrzało, najpierw niewyjaśnione okoliczności śmierci prezydenta, później atak na kandydata, mówiło się o fatum krążącym nad miastem. Po długich namowach postanowił nie rezygnować z kandydatury a wybory wygrał w drugiej turze zaskakującą większością głosów. Już wtedy było wiadomo, że zawdzięcza on wygraną napastnikowi, jednak nikt nie spodziewał się jak bardzo.
Swoje rządy mógł on zaliczyć do mniej lub bardziej udanych aż do roku 2008, kiedy to na jaw wyszły nieznane dotąd nikomu fakty, dotyczące dramatycznych wydarzeń przedwyborczych z 2003 roku. Rzecz stała się zaraz po wygranej wyborów i rozpoczęciu drugiej kadencji rządów, do prokuratury zgłosił się jego przyjaciel Marek H. i zeznał, że cały napad był swingowany a on sam pomagał w jego przygotowaniach. Według ustaleń śledztwa, znajomy lekarz Krzysztof G. ugodził niedoszłego poszkodowanego nożem oczywiście wg wcześniejszych ustaleń z Osyrą i po wcześniejszym znieczuleniu tegoż ranionego miejsca. Wiedział on jak ciąć, by wyglądało na poważnie a nie zagrażało życiu i nie omieszkał tej wiedzy nie wykorzystać w praktyce.
Plan Grzegorza O. na odniesienie sukcesu w wyborach był zaskakujący, śledząc informacje na ten temat, człowiek ma wrażenie, że to scenariusz niezbyt oryginalnego amerykańskiego filmu. Zamach na samego siebie, uwikłanie w to znajomego lekarza i kierowcy a po fakcie długie rozważania nad wycofaniem swojej kandydatury. Wyborcy to kupili, uwierzyli, że ktoś „chciał się go pozbyć”. Z bliżej nieznanego człowieka, stał się najbardziej rozpoznawalną osobą w mieście i to za darmo, Bo przecież o takiej sensacji pisze się w gazetach, mówi w wieczornych wiadomościach i plotkuje przy kawie. Niestety każdy dobry plan ma jakąś cichą, słabą stronę i tak też było w tym przypadku - „Coś się rypło”, ktoś miał wyrzuty sumienia i nie wytrzymał presji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ten wpis czeka na Twój komentarz.