Wczoraj Polskę obiegła informacja, że podwykonawcy budowy dwóch odcinków autostrady A2 pomiędzy Łodzią a Warszawą zeszli z placu budowy i poinformowali chińskie konsorcjum, że prace zostaną wznowione wówczas, gdy otrzymają oni zaległe pieniądze.
Wygrany przetarg
W 2009 roku, gdy ogłoszono przetargi na budowę autostrady A2, jedną z firm, która zgłosiła chęć budowy dwóch odcinków była chińska spółka COVEC. Okazała się ona być również ogromną konkurencją dla polskich firm. Powód był prosty – maksymalne obniżenie kosztów budowy w celu wygrania przetargu. Oferta złożona przez chińczyków była o połowę tańsza, niż przewidywały kosztorysy. Dwa odcinki o łącznej długości 50 km miały kosztować 1,3 mld zł, była to więc oferta nie do przebicia przez pozostałe firmy biorące udział w przetargu.
Problemy zaczęły się jednak wraz z początkiem prac budowlanych. Wyzwaniem okazało się być znalezienie podwykonawców oraz dostawców materiałów, ponieważ COVEC proponował zbyt niskie ceny. Dlatego już na starcie powstały opóźnienia w budowie. Próbą ratowania się było ściągnięcie do Polski kilkuset robotników z Chin, co jednak niewiele dało, ponieważ sprzęt oraz materiały dostarczają polscy podwykonawcy. Droga planowo ma zostać oddana do ruchu w maju 2012 roku, tuż przez rozpoczęciem Euro 2012.
Problemów ciąg dalszy
Jak ustalił reporter RMF FM, wstrzymanie prac na A2 nie było wynikiem strajku, a prośbą Chińczyków. To główny wykonawca poinformował, że nie posiada środków do zapłaty za wykonane prace, w związku z czym prosi o wstrzymanie prac na autostradzie A2. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad twierdzi, że są to jedynie drobne problemy z płatnościami. Okazuje się jednak, że kwota zaległości może wynosić nawet kilkadziesiąt milionów złotych.
W związku z zaistniałą sytuacją GDDKiA rozważa możliwość zerwania kontraktu z firmą COVEC. Jeżeli dojdzie do takiej sytuacji, wówczas nie będzie już szans na zakończenie budowy A2 na czas. Po zerwaniu kontraktu potrzeba około miesiąca na przeprowadzenie inwentaryzacji oraz nawet pół roku na przeprowadzenie przetargu. Kalkulując – nie istnieje żadna możliwość zakończenia prac przed Euro 2012.
Jeżeli GDDKiA nie rozwiąże szybko problemu z najważniejszym budowanym odcinkiem autostrady w kraju, wówczas Polska będzie miała kolejny powód do wstydu. I nie dotyczy to wyłącznie faktu, że kibice w trakcie Euro 2012 będą poruszać się dziurawymi oraz rozkopanymi drogami, ale również tego, że rząd polski po raz kolejny pokaże, że nie potrafi zorganizować oraz w terminie zakończyć przedsięwzięcia, które może zaważyć na przyszłości naszego kraju. W związku z zaistniałą sytuacją określenie „made in China” nabiera nowego sensu. Potwierdza to ogólnie panującą opinię, że wszystko, co chińskie, jest tandetne oraz niegodne zainteresowania. Niskie koszty budowy mogą w tym wypadku okazać się jedynie pustymi słowami, a przełoży się to na jakość oraz czas wykonanej pracy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ten wpis czeka na Twój komentarz.