Miesięczna pensja w wysokości 9,9 tysięcy złotych, immunitet, atrakcyjne wyjazdy zagraniczne oraz prestiż. To tylko część profitów związana z uzyskaniem mandatu poselskiego w Parlamencie. Jednak czy to wystarczająca rekompensata za działalność w partii oraz zachęta do wstąpienia w jej szeregi?
Przywileje i bonusy
Każdy z 460 posłów zasiadających w Sejmie pobiera pensję w wysokości 9.9 tysiąca złotych oraz dodatkowo otrzymuje dietę, kolejne 2470 złotych. Ponadto przysługuje mu 11600 złotych na prowadzenie biura poselskiego. Może korzystać z bogatego funduszu sejmowych świadczeń socjalnych: nieoprocentowanych kredytów, zapomóg czy pożyczek. W ramach swojej działalności udaje się w atrakcyjne, służbowe wyjazdy w celu tzw. zacieśniania stosunków ze społeczeństwem, zagranicznymi partnerami czy posłami innych państw.
Brzmi atrakcyjnie?
Musimy jednak pamiętać o obowiązkach wynikających z posiadania mandatu. Do podstawowych należy złożenie ślubowania przed rozpoczęciem sprawowania mandatu, aktywny udział w pracach parlamentu i jego organach (np. w komisjach sejmowych) przedstawianie i wyjaśnianie wyborcom zasadniczych celów polityki państwa oraz uchwalonych ustaw i uchwał, a także złożenie pisemnego oświadczenia o swoim stanie majątkowym.
Pamiętajmy także, że pod koniec kadencji zostaniemy rozliczeni z naszych działach. W mediach będą pojawiać się statystyki: który z posłów był najaktywniejszy, miał największą liczbę wystąpień, złożył najwięcej zapytań, projektów ustaw czy pełnił dyżurów w swoim biurze.
Społeczeństwo obserwuje politykę, śledzi afery z udziałem posłów i dokonuje oceny. A ta nie jest dla nich łaskawa.
Co z tym prestiżem?
W raporcie „Prestiż zawodów”, wykonanym przez CBOS w styczniu 2009 roku stwierdzono, że niskie pozycje w hierarchii prestiżu zajmują zawody i funkcje związane ze sprawowaniem władzy i polityką. Wyjątkiem jest urząd wojewody, w przypadku którego prawie połowa badanych (46%) deklaruje duże poważanie. Burmistrz cieszy się dużym poważaniem równie często jak średnim (po 42%), natomiast najniżej spośród władz samorządowych badani sytuują starostę i radnego gminnego. Najwięcej ocen świadczących o niskim statusie profesji uzyskuje działacz partii politycznej (40% deklaracji małego poważania) oraz poseł na Sejm (36%) –
w przypadku obu tych zawodów oceny wskazujące na małe poważanie społeczne są najczęstsze. Wizerunek tych profesji jest nieco lepszy wśród osób słabiej wykształconych. Zauważalnie korzystniej postrzegana jest natomiast funkcja ministra: zdaniem dwóch piątych badanych (39%) zasługuje ona na średnie uznanie, w opinii jednej trzeciej (36%) – na duże, a jednej piątej (20%) na małe.
Dodam tylko, że najwyżej w raporcie uplasowały się zawody strażaka i nauczyciela akademickiego.
Grzech wart pokusy?
W świetle przedstawionych realiów, czy wszystkie profity związane z zasiadaniem w Sejmie są nadal kuszące, skoro społeczeństwo nie ma do nas zaufania i uważa że jesteśmy tam tylko dla pieniędzy?
Właśnie trwa układanie list wyborczych na jesienne wybory parlamentarne i zapewne jest za późno na rozpoczęcie kariery politycznej. Być może są wśród nas osoby, które działają w sztabach, pomagają opracowywać strategie kampanii lub chcą w niej uczestniczyć jako wolontariusze. Może właśnie zaczyna się czyjaś kariera i wspinaczka w partyjnej drabinie?
Ponadto mamy cztery lata na zastanowienie się, dlaczego warto zostać posłem, jakie wynikają z tego korzyści oraz jakie realne szanse na udział w sprawowaniu władzy daje poselski mandat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ten wpis czeka na Twój komentarz.