wtorek, 10 maja 2011

Druga Wielka Emigracja w XXI wieku


Wielu ludzi w Polsce marzy po podniesieniu swojego standardu życia. Nie ma się co dziwić przy tak dużym bezrobociu. W marcu 2011 r. w urzędach pracy zarejestrowanych było 2133 tys. osób w tym 1093,7 stanowiły kobiety, a więc stopa bezrobocia w marcu wynosiła 13,1%. Szansą dla nich jest otwarcie się od 01.05.2011 r. rynków pracy w Niemczech, Austrii i Szwajcarii, przewiduje się, że może wyjechać ok. 400 tys. naszych rodaków za tzw. „chlebem”. Wiceminister finansów Maciej Grabowski nie widzi powodu do zmartwień w tym, że w ciągu najbliższych 4 lat tyle siły roboczej opuści nasz kraj. Jednak ekonomiści, zajmujący się rynkiem pracy nie podzielają spokoju Wiceministra Grabowskiego mają natomiast poważne wątpliwości co do stanu gospodarki naszego państwa w najbliższych miesiącach. Wiceminister chciałby żeby zostali fachowcy, kto by nie chciał, już raz ich zabrakło po 2004 r., a podniesienie pensji minimalnej z 1384 zł brutto do 1500 zł brutto może ich nie przekonać. Inżynierowi, który w Polsce zarabia 4000zł, w Niemczech proponują 6000 euro, a do tego służbowy samochód i mieszkanie, to taki inżynier ma się nad czym zastanawiać. Jedyne co może fachowców zatrzymać to bariera językowa, we wszystkich otwierających granice państwach wymagany jest język niemiecki. Język ten jest o wiele mnie popularny niż w przypadku angielskiego, dlatego eksperci przewidują, że nie powtórzy się sytuacja z ogromnym eksodusem ludności jak siedem lat temu do Wielkiej Brytanii i Irlandii. Oczywiście trzeba też wziąć pod uwagę, że koszty utrzymania za granicą są wyższe niż u nas, ale to też nie jest do przejścia tak naprawdę to jedne produkty są droższe a inne tańsze, a Polska z miesiąca na miesiąc staje się coraz droższym krajem, co możemy zaobserwować po własnym portfelu. Natomiast rząd będzie mógł się pochwalić, że za jego kadencji zmniejszyło się bezrobocie, bo do jesieni już na pewno sporo osób zdecyduje się wyjechać. Tymczasem, Niemcy potrzebują około 3 milionów pracowników. To dlatego trzy lata temu nasi zachodni sąsiedzi częściowo otworzyli rynek pracy dla inżynierów z Polski, a w styczniu ubiegłego roku dla osób z wyższym wykształceniem. Najbardziej poszukiwani specjalistami są właśnie inżynierowie, informatycy, budowlańcy czy pracownicy służby zdrowia tym bardziej, że Polacy wyrobili sobie w Niemczech dobrą markę. Ta dobra marka zapewne świadczy o umiejętnościach zawodowych, ponieważ „Polak potrafi”, nie zawsze robimy jednak dobre wrażenie naszym zachowaniem po pracy i utrwalamy w świadomości obcokrajowców stereotypy, że Polacy to pijacy i złodzieje.


Panika po otwarciu rynków pracy?

Oto rodzi się pytanie czy Austriacy, Niemcy i Szwajcarzy przyjmą nas z otwartymi ramionami? W końcu skorzystali z możliwości zastosowania maksymalnego siedmioletniego okresu przejściowego, zanim otworzyli rynki pracy m.in. dla Polaków. Wielu rodzimych pracowników wymienionych krajów obawia się, że masowe emigracje tańszej siły roboczej, doprowadzi do tego, że zostaną pozbawieni pracy. W każdym społeczeństwie są ludzie bogaci i biedni, a też nie każdy ma predyspozycje do zajmowania wysokich stanowisk, wszędzie są potrzebne osoby do wykonywania prostych codziennych czynności chociażby porządkowych stąd rodzą się te obawy. Dlatego sposobem tych państw na znalezienie rąk do pracy ma być kontrolowana emigracja obywateli innych państw członkowskich UE. Szwajcarzy nadal chcą być w jak największym stopniu zamknięci i prowadzą rzetelne i rygorystyczne rekrutacje do pracy, nastawienie są tylko na pracowników z wysokimi kwalifikacjami, długoletnim doświadczeniem i dobrą znajomością języka niemieckiego. Austriacy nie chcą się zgodzić na wprowadzenie kart stałego pobytu dla emigrantów. W Niemczech zaś od 1 maja weszła ustawa ustalająca stawkę minimalną na poziomie 7,79 Euro za godzinę w landach zachodnich i 6,89 Euro w landach wschodnich. Niemcy mają jednak świadomość, że ich społeczeństwo się starzeje i borykają się z dużym niżem demograficznym, dlatego zamierzają się starać o nowych pracowników. Działa u nich program kształcenia zawodowego „Transnational-Dual” przeznaczony dla młodych ludzi w wieku 16-25 lat, którzy ukończyli szkoły zawodowe, technika lub licea ogólnokształcące i znają język niemiecki na poziomie B1. Staż odbywa się w tzw. dualnym systemie kształcenia i łączy zajęcia teoretyczne z praktykami w niemieckich przedsiębiorstwach. Program szkolny kształci na mechanika samochodowego, piekarza, tapicera, kucharza, pracownika restauracji, pracownika hotelu, szwacza. Praktykant otrzymuje zwykle wynagrodzenie rzędu 500-700 euro na miesiąc i może liczyć na pomoc w znalezieniu zakwaterowania. Stażyści uzyskują certyfikat ważny na całym rynku niemieckim, a przedsiębiorcy praktycznie zawsze gwarantują zatrudnienie po odbyciu stażu. My po zakończeniu studiów również mamy możliwość odbycia maksymalnie rocznego stażu w wybranej placówce, tylko że Urząd Pracy w Opolu wykorzystał już fundusze na ten cel do 2013 roku, a na stażu nie wystarczy być najlepszym bo oczywiście nie jesteśmy jedyni, ale jeszcze trzeba mieć wyjątkowe szczęście żeby ktoś ze stałych pracowników właśnie odchodziła na emeryturę. Jeśli do tego nie dojdzie to raczej mamy marne szanse, że przedsiębiorca nas zatrzyma skoro może liczyć na kolejnych stażystów, którym zapłaci Urząd Pracy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ten wpis czeka na Twój komentarz.