wtorek, 10 maja 2011

Żegnaj Grzesiu, witaj Donaldzie!



Kto by się tego spodziewał? Bartosz Arłukowicz wszystkim zafundował niezłą niespodziankę. Dzisiaj pan poseł wszedł do rządu Donalda Tuska i został sekretarzem stanu w Kancelarii Premiera. Ma zajmować się "osobami wykluczonymi”. Jednocześnie Arłukowicz zrezygnował z członkostwa w SLD. O tych rewelacjach możemy dowiedzieć się między innymi z portalu TVN 24.

Gdzie mi będzie lepiej?

Nie bardzo dziwi nas fakt, że politycy lubią zmieniać partie jak rękawiczki. Zawsze przecież jest szansa, że w innej partii zrobi się większą karierę, a czasami poprzez zmianę szyldu partyjnego po prostu chce się zostać zauważonym. Motywacje każdy polityk może mieć inne. Jak było w przypadku Bartosza Arłukowicza?

Pan poseł zyskiwał coraz to bardziej na znaczeniu w środowisku SLD. Jego aktywność w ostatnich czasach zdecydowanie wzrosła. Wielokrotnie występował w mediach, wypowiadając się na różnorakie tematy, a jego wystąpienia zawsze były opanowane, klarowne i przemyślane. Ze względu na pełniony zawód, ale także i ogólną postawę, Arłukowicz cieszy się niemałą popularnością zarówno wśród polityków jak i społeczeństwa. Do tego wszystkiego należy dodać jeszcze młody wiek, wygląd i poczucie humoru. Jednym słowem Bartosz Arłukowicz mógłby być potencjalnym produktem świetnie nadającym się – może jeszcze nie teraz, ale w niedalekiej przyszłości na pewno - na lidera. Czyżby więc wystąpił konflikt interesów? Na lewicy skrzętnie swojego stanowiska pilnuje Grzegorz Napieralski i ani myśli komukolwiek go oddawać. A jeżeli komuś przyjdzie do głowy wystawać przed szereg, wtedy już na pozór łagodny i przyjazny Grzesiu wie, co z nim zrobić. Przecież doskonale pamiętamy jak zakończyła się kariera Wojciecha Olejniczaka. Niestety, nikt nie lubi konkurencji. Nie mówiąc już o przystojnej, inteligentnej, wysokiej i kompetentnej konkurencji. Lider może być tylko jeden. Możliwe więc, że Arłukowicz nie widział szansy na dalszy rozwój w jego byłej partii. Po pierwsze dlatego, że SLD w najbliższych wyborach najprawdopodobniej nie osiągnie powalającego wyniku, po drugie dlatego, iż obecny przewodniczący nie daje szansy na karierę, komuś kto stanowi dla niego choćby potencjalną konkurencję, tym bardziej, że Arłukowicz stawał się z zawrotnym tempem konkurencją już nie tylko potencjalną, ale rzeczywistą.

Co dalej?

Platforma Obywatelka oczywiście przyjęła byłego posła lewicy z otwartymi rękoma, kto by nie przyjął? Premier Donald Tusk do razu dołączył nowego członka do grona swoich współpracowników. Platformie ten transfer może wyjść tylko na dobre. Arłukowicz przypomina mi nieco przejście Sikorskiego do Platformy – młody, merytoryczny, elokwentny. Takie jednostki mogą tylko polepszyć notowania partii. Póki co, nowi partyjni koledzy powitali byłego lewicowca entuzjastycznie: „Nigdy mi jakoś nie pasowałeś do drewnianego Grzegorza” – oświadczyła posłanka Agnieszka Pomaska. W środę władze klubu parlamentarnego PO oficjalnie zaproszą Arłukowicza do klubu Platformy – poinformował wiceszef klubu PO Rafał Grupiński. Niewykluczone także, że Arłukowicz w jesiennych wyborach parlamentarnych wystartuje z list Platformy. Od razu posypały się spekulacje czy nowy członek dostanie pierwszą pozycję na liście w Szczecinie, szef zachodniopomorskiej PO Stanisław Gawłowski uznaje to za oczywiste. W Szczecinie więc Arłukowicz zmierzyłby się z Grzegorzem Napieralskim.

Zobaczymy jak potoczą się dalej losy Bartosza Arłukowicza pod szyldem nowej partii. Czy tutaj będzie wreszcie mógł rozwinąć skrzydła?

3 komentarze:

  1. Jedna uwaga na początek - Arłukowicz nie odszedł z SLD (bo formalnie nigdy w partii tej nie był), tylko z klubu parlamentarnego SLD, a to znaczna różnica.
    Odnosząc się jednak do tematu, jaki poruszyłaś. Wydaje się, że decyzja jaką podjął nowy minister była poniekąd do przewidzenia. Wiadomo było, że na 1 miejsce listy szczecińskiej liczyć nie może (z wiadomych względów), szukał więc alternatywy. Znalazl ją w PO, gdzie drzwi właściwie stały otworem (gdyż otwierający zawsze szczecińską listę PO Sławek Nitras jest obecnie europosłem). Nie będę tu ujawniać swojej opinii i zdania na ten temat ale wydaje mi się, że każdy, mając takie możliwości, ambicje i perspektywy zrobiłby na miejscu Arłukowicza dokładnie to samo...

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam, że wyraziłam się nie dość precyzyjnie. Faktycznie, Arłukowicz odszedł z klubu parlamentarnego SLD, choć wszyscy wiedzą, że nie tylko klub parlamentarny łączył go z lewicą. Powszechnie Bartosz Arłukowicz uważany jest za człowieka SLD i w takim też kontekście o nim pisałam. Czy decyzja była do przewidzenia? No cóż, jeśli stawia się tylko i wyłącznie na karierę i szuka się pustego, pierwszego miejsca na liście - to na pewno, można było jego decyzję przewidzieć. Jest jednak jeszcze przywiązanie do wartości jaką reprezentuje partia, lojalność itp. - i tutaj jego decyzja staje się mniej oczywista. W tym przypadku widać, że jedynka na liście była bardziej kuszącym kąskiem...

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dla mnie, odejście tego polityka to ucieczka z tonącego okrętu. Arłukowicz bez wątplienia posiada dobrze rozwiniętą intuicję polityczną, więc skoro odszedł, to znaczy, że wiedział, iż na wózku z napisem "SLD" daleko nie zajedzie. Abstrahując od rywalizacji z Napieralskim, może Arłukowicz wyczuwa, że wynik najbliższych wyborów będzie niekorzystny dla SLD, dlatego postanowił czym prędzej ewakuować się z tej partii? A wracając do metafory z okrętem, czy Napieralski jako kapitan praktycznie pozbawiony załogi, będzie w stanie sam dopłynąć do celu, jakim jest sukces wyborczy?

    OdpowiedzUsuń

Ten wpis czeka na Twój komentarz.