Jak podaje TVN 24, są problemy dotyczące wykonywania odwiertów w poszukiwaniu gazu łupkowego, na Kaszubach. Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo, nie potrafi się dogadać z właścicielami ziemi na których mogłyby powstać odwierty. Dyrektor biura przygotowania prac poszukiwawczych w PGNiG – Maciej Nowakowski, mówi że nikt nie chce rozmawiać o odsprzedaży ziemi czy nawet jej dzierżawie. Spółce pozostało jedynie zwrócenie się do Agencji Rynku Rolnego, która posiada jakiejś tereny w tym regionie. Jak twierdzi dyrektor, Kaszubi są bardzo przywiązani do swojej ziemi, a pogłoski o tym iż odwierty szkodzą środowisku naturalnemu, skutecznie odstraszają właścicieli gruntów, zaznacza także iż koncesja jaką otrzymało PGNiG dotyczy rejonów Wejherowa, gdzie też dokonano pierwszego odwiertu. Wokół samego Wejherowa znajduje się też wiele obszarów chronionych, co w oczywisty sposób ogranicza możliwości poszukiwań. W dalszej części wywiadu, Maciej Nowakowski mówi także iż sama koncesja dotyczy 800 kilometrów kwadratowych powierzchni lecz ze względu na wyżej wymienione problemy, spółka ma w rzeczywistości tylko ok. 10% tego obszaru na poszukiwania, a na wykonanie jednego tylko odwiertu potrzeba około 4 – 5 hektarów gruntu. Jeżeli jednak Kaszubi nie będą chcieli sprzedaży gruntów, to może się okazać iż kreowana przez media oraz polityków, szczególnie tych rządzących jak np. wicepremier Waldemar Pawlak, wizja bezpiecznej energetycznie Polski legnie w gruzach. Warto także wspomnieć o ocenie Amerykańskiej Agencji ds. Energii (EIA) która zakłada, że w Polsce może być nawet 5,6 biliona metrów sześciennych gazu łupkowego i jest to najwyższy wynik wśród 32 krajów Europy, których dotyczyła ta ocena. Jak widać nadzieje są ogromne, jednak jeśli nie będzie gdzie postawić platform wiertniczych, to nawet takie optymistyczne założenia i wizje Polski jako gazowego potentata pozostaną w sferze marzeń.
Rosjanie podchodzą to tematu zasobów gazu łupkowego w Europie zdecydowanie nieufnie. Szczególnie wiceszef Gazpromu – Aleksander Miedwiediew. W rozmowie z Polską Agencją Prasową (PAP) Miedwiediew powiedział iż sama struktura złóż gazu łupkowego w Europie różni się od tej występującej w USA, które są pionierem w wydobywaniu tego typu surowca. Dodał także iż występują już problemy u samego lidera technologii wydobycia gazu łupkowego, amerykańskiej firmy Chesapeake, która otrzymała zakaz mieszania wody potrzebnej do wypłukiwania gazu ze skał, z chemikaliami, które obecnie są niezbędne w procesie wydobywania gazu. Stwierdził także iż kontrakty Gazpromu z klientami w Europie są bezpieczne. Powyższa rozmowa przeprowadzona została w dziś Brukseli, podczas seminarium zorganizowanego nomen omen przez sam Gazprom, a dotyczącego projektu gazociągu „South Stream”, który maiłby zaopatrywać w rosyjski gaz południową Europę, z pominięciem Ukrainy. Projekt owego gazociągu jest konkurencyjny wobec promowanego przez UE projektu gazociągu „Nabucco” mającego dostarczać gaz do Eurropy ze złóż morza Kaspijskiego. Projekt europejski ma na celu uniezależnienie od rosyjskiego monopolu na gaz, krajów UE, szczególnie tych leżących na południu kontynentu: Grecji, Włoch, Bułgarii, Rumunii, czy nawet Słowacji i Austrii. Wracając do tematu gazu łupkowego, na który liczy w dużej mierze Polska, można mieć wątpliwości, co do wagi i nadziei przykładanej do tej kwestii. Już wcześniej przedstawione zostały obecne problemy przy rozwijaniu tej technologii wydobywania gazu w kraju, jednak dodając kłopoty występujące w USA, nadmienione przez wiceszefa Gazpromu oraz spokój Rosjan o swój gazowy monopol, każą poważnie zastanowić się, a nawet zrewidować poglądy dotyczące tej kwestii w Polsce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ten wpis czeka na Twój komentarz.