Kolejne zwycięstwo rządu w walce z opozycją. Chodzi o wotum nieufności dla Minister Zdrowia – Ewy Kopacz. Nie trudno się domyślić, że wniosek o wotum nieufności złożyło Prawo i Sprawiedliwość. Podczas „dyskusji” na Sali sejmowej, przedstawiciele PiS, głównie Bolesław Piecha- z zawodu lekarz ginekolog oraz przewodniczący sejmowej komisji zdrowia wytykali jedynie błędy, które ich zdaniem popełniła minister od momentu objęcia stanowiska. Głównym błędem jaki zarzucano minister jest znana już kwesta "komercjalizacji szpitali”, za który PIS musiało już przepraszać PO w zeszłym roku. Kolejnym oskarżeniem pod adresem minister, było nie przeznaczanie, tak jak wg. Bolesława Piechy PO obiecywało, większych środków na służbę zdrowia. Co za tym idzie nie podwyższono pensji pielęgniarkom i lekarzom. Nie zabrakło także oskarżeń o kolejki w szpitalach, czy przychodniach. W "dyskusji”, która okazała się jednak jedynie oskarżeniami, wziął udział także sam premier, który broniąc swojej minister, wspomniał iż Ewa Kopacz jako jedyna w Europie nie dała się wciągnąć w rozgrywki firm farmaceutycznych, podczas „teoretycznej” epidemii grypy typu AH1N1. Wspominał także o odwadze minister, jaka jest niezbędna przy kierowaniu tak trudnym resortem. Donald Tusk, nie poprzestał jedynie na komplementach pod adresem Ewy Kopacz, zaatakował PiS, wypominając aferę z kardiochirurgiem Mirosławem G. i oskarżeniami pod jego adresem ze strony CBA i Zbigniewa Ziobry. Premier pytał „ilu ludzi umarło z tego powodu, że np. transplantologia dzięki waszej działalności legła praktycznie w gruzach”. Sama Minister broniła się, twierdząc, że PiS krytykuje wszystkie jej działania, mimo iż mają one na celu poprawę sytuacji polskiego pacjenta. Ewa Kopacz - z wykształcenia lekarz pediatra, zapewniając o kierowaniu się wyłącznie dobrem pacjentów, oskarżyła PiS o to, że posługuje się pacjentami jak "pociskami wyborczymi". Po wzajemnych oskarżeniach przyszedł czas na głosowanie, którego wynik był z góry przesądzony. Za pozostawieniem Ewy Kopacz opowiedziało się 248 posłów, przeciw było 141, a 12 wstrzymało się od głosu. Na uwagę w tym wniosku, zasługuje fakt iż pozostałe kluby parlamentarne nie podpisały się pod powyższym wnioskiem i albo wstrzymały się od głosu – PJN, albo tak jak w SLD nie wprowadziły dyscypliny głosowania. Oglądając relację z owej "dyskusji” w sejmie, w np. Wiadomościach, warto zwrócić uwagę na strasznie niską frekwencję podczas wystąpień posłów i członków rządu, szczególną uwagę zwracała niewielka liczba posłów PIS, czyli wnioskodawcy wotum nieufności. Cały ten wniosek można uznać za nic innego jak kampanie wyborczą Prawa i Sprawiedliwości, gdyż z góry było wiadome iż odwołanie Minister Zdrowia jest nierealne, a tak zwana dyskusja o służbie zdrowia była jedynie kolejną kłótnią pomiędzy rządem ,a największa partią opozycyjną.
Poprzednie porażki opozycji
Poprzednimi wotami nieufności dotyczyły Ministra Skarbu Aleksandra Grada i Ministra Finansów Jacka Rostowskiego. W przypadku tego pierwszego wnioskodawcą był PiS, zaś w drugim SLD. W obu przypadkach opozycyjne kluby postanowiły wspierać wzajemnie swoje wnioski. SLD zarzucało ministrowi finansów, że jest "najgorszym ministrem finansów ostatnich 20 lat” i że jest odpowiedzialny za rosnące ceny, zbyt duży deficyt. PiS z kolei zarzucał Aleksandrowi Gradowi, że źle przeprowadza prywatyzację, szczególnie spółek energetycznych oraz prowadzi słaby nadzór na majątkiem państwa. Mimo burzliwych obrad Sejmu w ostatnich dniach kwietnia, wynik był również przesądzony i to mimo poparcia wniosków przez mały klub PJN. Wynik głosowania nad wotum nieufności wobec Jacka Rostowskiego okazał się pomyślny dla koalicji rządzącej, 245 posłów opowiedziało się za pozostawieniem ministra, 194 posłów było przeciw, a 5 wstrzymało się. Z kolei w batalii o Ministra Skarbu, głosowanie zakończyło się następująco: za odwołaniem głosowało 191 posłów, przeciw 243, a tylko jedna osoba wstrzymała się od głosu. Takie wyniki głosowań, wskazują na to, iż nawet połączona opozycja oraz jej argumenty nie są w stanie zmienić składu rządu. Wynik był oczywiście do przewidzenia już przed samym głosowaniem, jednak w związku z debatą sejmową na losami Ministrów, opozycja miała okazję do zaprezentowania swoich żalów i oskarżeń wobec rządu. Zważywszy na to, że wiele wypowiedzi polityków opozycji było prezentowanych w dziennikach telewizyjnych, czy prasie, mieli oni szansę na pokazanie wyborcom win i zaniedbań rządu, co w nadchodzącej kampanii mogło mieć znaczenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ten wpis czeka na Twój komentarz.