Nie byłoby dalekim od prawdy stwierdzenie, iż blogi piszą wszyscy. Nie chodzi mi tutaj o literalne traktowanie tego słowa (wszyscy jako cała ludzkość), tylko o fakt, iż bez wątpienia we wszystkich grupach wiekowych i społecznych możemy odnaleźć zapalonych bloggerów. Każdy, kto ma dostęp do sieci posiada możliwość zagospodarowania na swój własny sposób niewielkiego wycinka ogromnej internetowej przestrzeni. Blogują bardziej i mniej genialne dzieci, nastolatki, przyszłe mamy, pochłonięte swoim hobby panie domu, artyści-amatorzy, podróżnicy, ludzie opisujący swoje najbardziej osobliwe pasje, studenci, dziennikarze, a także politycy. I to właśnie na ich blogach postaram się tutaj skupić swoją uwagę.
Blog to ciągle jeszcze nowy gatunek pisarstwa. Tak jak każdy inny ma swoje liczne wady i zalety. Plusem jest na pewno to, że każdy, kto ma choć odrobinę chęci i zapału takiego bloga może stworzyć. Dotyczy to przede wszystkim osób, które nie miałyby szans na opublikowanie swoich tekstów, zdjęć, filmów czy innych form twórczych w tradycyjnych wydawnictwach i mediach. Co za tym idzie określony przekaz może (choć nie jest powiedziane, że musi) trafić do ogromnej rzeszy odbiorców. Według szacunków na chwilę obecną w sieci jest około 150 mln. blogów. Istnieje zatem spore ryzyko, że mało wyrazisty i słabo promowany pamiętnik internetowy po prostu zagubi się w tej potwornej gęstwinie sobie podobnych. Nie każdy blog jednak musi być tendencyjny i pozbawiony swoistej ekspresji. Do zalet tej formy pisarstwa należy na pewno zaliczyć niemal nieskrępowaną wolność słowa. Nie bez powodu używam tutaj określenia „niemal”, gdyż także w przypadku blogów nie można pozwolić sobie na totalną samowolkę. Jeśli ktoś w rażący sposób narusza powszechnie obowiązujące w internecie zasady tzw. netykiety, może podzielić los autora zamkniętego niedawno serwisu antykomor.pl. Robert Frycz na swojej stronie poświęconej krytyce działań prezydenta rzekomo obrażał głowę państwa. Po akcji przeprowadzonej w tej sprawie przez funkcjonariuszy ABW została ona bezpowrotnie zamknięta Czy nie jest to zamach na demokrację i obowiązujące prawo do wypowiadania swoich poglądów? Pytanie pozostawiam otwarte.
Politycy i ich prywatne poletka
Modę na blogowanie podchwycili oczywiście także politycy. Wykorzystują oni swoje dzienniki głównie jako dogodne narzędzie, które idealnie sprawdza się w prowadzeniu permanentnej kampanii wyborczej. Do kogo kierują swój przekaz? Do innych polityków, do dziennikarzy, speców od polityki. Nie da się jednak ukryć, że większość postów adresowana jest po prostu do już przekonanych, czyli zwolenników i wyborców danego polityka. Trudno sobie bowiem wyobrazić, żeby starsza pani zasłuchana po uszy w Radiu Maryja zaglądała regularnie na blog Grzegorza Napieralskiego. Co więcej nie łatwo sobie nawet wyimaginować, aby ta sama kobieta czytywała bloga Jarosława Kaczyńskiego. Zatem do kogo prezes PiS zwraca się w swoich obszernych artykułach? Wydawało się, że nigdy nie będzie on skłonny przełamać się, by usiąść przed komputerem i napisać post. A jednak, ku wielkiemu zaskoczeniu internautów, czemu wyraz dali w licznych komentarzach („jarosław! oczom nie wierzę. ciekawe, czy Autor będzie odpowiadał na komentarze...” MATEUSZ ŁAJSZCZAK 18.02.2011 20:10), kilka miesięcy temu dokonał dziewiczego wpisu na swoim oficjalnym blogu w portalu salon24.pl. Nie sądzę, żeby zapracowany Kaczyński postanowił założyć bloga z potrzeby serca. Jest to raczej kolejne starannie zaplanowane i z premedytacją podjęte działanie, które ma na celu dotarcie z wyborczym przekazem do ludzi młodych, stanowiących przecież największą grupę użytkowników internetu. Nie da się ukryć, sam pomysł byłemu premierowi, stanowczo się chwali. Decyzja o założeniu bloga okazała się bardzo trafna, pod jednym jednak warunkiem, że to rzeczywiście sam prezes PiS go prowadzi. Pojawiają się bowiem liczne spekulacje i zarzuty, iż autorem wpisów na blogu Kaczyńskiego nie jest ten, za kogo się podaje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ten wpis czeka na Twój komentarz.