Ubiegłotygodniowe przejście Bartosza Arłukowicza z SLD do PO pretenduje do jednego z najgłośniejszych transferów politycznych nadchodzącej kampanii, a to przede wszystkim z racji popularności polityka zyskanej w ostatnim czasie dzięki „występom w politycznym show”, czyli komisji śledczej ds. afery hazardowej. Nie od dziś wiadomo, że komisja śledcza to swego rodzaju, trampolina do sławy czy sukcesu politycznego. I chodź po tak głośnym transferze niewiele już nas zaskoczy, to media coraz częściej donoszą o kolejnych poważnych zmianach partyjnych barw wśród byłych i obecnych posłów.
Każda zmiana linii frontu stawia przed społeczeństwem pytania, na ile jest to rzeczywista zmiana politycznych poglądów, na ile wyłącznie żądza sprawowania wyższego stanowiska, lepszego miejsca na iście, czy już całkowicie skrajnie - jedyna szansa na sukces w wyborczy.
Listy PO jedyną szansą dla posłów SdPl!
Jak donosi dzisiejsza „Gazeta Wyborcza” już od miesięcy trwają rozmowy pomiędzy Platformą Obywatelską a Socjaldemokracją Polską, początkowo mówiło się o połączeniu tych dwóch partii. Jednak władze PO dość szybko przypomniały sobie o konsekwencjach z 2001 roku kiedy to posłowie Stronnictwa Konserwatywno – ludowego zażądali parytetów we władzach partii i konkretnych stanowisk. Co prawda z SKL pochodzi obecnych szef klubu parlamentarnego Tomasz Tomczykiewicz oraz rzecznik rządu Paweł Graś, ale wstąpili oni do Platformy Obywatelskiej indywidualnie. Przykłady tych posłów pokazują, że polityczna migracja może przynieść nie mały sukces.
Dziś już wiadomo, że połączenia partii nie będzie, co nie oznacza, że politycy SdPl nie będą startować z list PO. Według „Gazety Wyborczej” z list (PO) prawdopodobnie wystartują obecni europosłowie: Józef Pinior i Genowefa Grabowska, a także posłanka Grażyna Ciemniak i były senator Jerzy Suchański. Z bardziej znanych nazwisk możemy spodziewać się Marka Borowskiego, który wystartuje do sejmu z listy warszawskiej PO oraz Izabellę Sierakowską.
Przypuszcza się również, że partii Donalda Tuska, udało się przeciągnąć na swoją stronę byłego szefa resortu spraw zagranicznych Dariusza Rosati, który co prawda nie potwierdza swojego startu w wyborach list PO, ale również nie zaprzecza twierdząc, że polityce nigdy nie mówi się „nigdy”
Z lewicy do prawicy?
O ile migracje posłów Socjaldemokracji Polskiej wydają się być uzasadnione – bez nich bowiem nie mają oni szans na kolejne cztery lata na Wiejskiej, migracje polityków Sojuszu Lewicy Demokratycznej dziwią znacznie bardziej. Tej partii nie przekroczenie wymaganego progu raczej nie grozi. Tymczasem jednak wszystko wskazuje na to, że klub parlamentarny SLD będzie musiał pożegnać się z kolejnym posłem, ponieważ po odejściu Bartosza Arułkowicza, dalszej współpracy z SLD nie wyobraża sobie jego najbliższy współpracownik Grzegorz Pisalski.
Co kieruje politykami lewicy do zmiany politycznego kursu? Oficjalnie wizja koalicji SLD-PiS po najbliższych wyborach parlamentarnych. Jednak jest ona kompletnie nieuzasadniona, a przede wszystkim nie potwierdzona, w dodatku jest to wizja całkowicie nie realna, bo partiom tym do siebie daleko, a już na pewno żadnej z nich nie wyszło by to na dobre. Czyżby więc politycy opuszczający szeregi klubu parlamentarnego SLD obawiali się jakiś poważnych problemów na lewej stronie polskiej sceny politycznej?
Drobne sprostowanie - Marek Borowski nie wystartuje z listy PO, tylko z listy SLD w charakterze niezrzeszonego, ale popieranego przez owo ugrupowanie.
OdpowiedzUsuńA to już kwestia sporna, zależy bowiem do jakiego źródła informacji się sięgnie. według nieoficjalnych informacji Polskiej Agencji Prasowej Marek Borowski może liczyć na poparcie SLD, jednak rzecznik SLD Tomasz Kalita, informacji tej nie potwierdził. Ja natomiast zasugerowałam się artykułem z Gazety Wyborczej gdzie jasno jest napisane, że Marek Borowski przymierza się do startu w wyborach do senatu jako kandydat niezależny z list Platformy Obywatelskiej. A jak będzie to zobaczymy niebawem...
OdpowiedzUsuń