piątek, 3 czerwca 2011

Chaos w świecie arabskim


Jemen na granicy upadku?

Społeczność międzynarodowa jest zaniepokojona sytuacją w Jemenie, która będąc domem dla organizacji AQAP powiązanej z al-Kaidą, jak również bezpośrednim sąsiadem największego światowego eksportera ropy naftowej – Arabii Saudyjskiej. Brak silnego rządu może doprowadzić do upadku państwa w rejonie o dużym znaczeniu strategicznym.

Dodatkowo sytuację w Jemenie pogarsza uderzający poziom biedy. Aż 40proc. 23-milionowego społeczeństwa żyje za mniej niż 2 dolary dziennie. Do tego dochodzi wysokie bezrobocie, braki w dostawach jedzenia i wszechobecna korupcja.

Co najmniej dwa pociski artyleryjskie uderzyły w pałac prezydencki w stolicy Jemenu – Sanie. Władze Jemenu o atak oskarżyły wrogie wobec prezydenta klany plemienne. Natomiast Sadek al-Ahmar, przywódca jemeńskiej federacji plemiennej zaprzeczył. Twierdzi, iż jego ludzie nie przeprowadzili żadnego ataku na pałac prezydencki. Zarzucił Salahowi, że to on stoi za tym atakiem i że chciał w ten sposób usprawiedliwić eskalację walk ulicznych w Sanie.

Opozycja twierdzi, że prezydent zginął w wyniku uderzenia pocisku w przypałacowy meczet. Jednak przedstawiciel jemeńskiego rządu oświadczył, iż prezydent Jemenu Ali Abd Allah Salah żyje i niebawem wygłosi przemówienie do narodu.

Od początku protestów w styczniu w Jemenie zginęło około 370 cywilów, ale co najmniej 155 z nich poniosło śmierć w ciągu ubiegłych 10 dni, co świadczy o znacznej eskalacji napięcia. W transmisji na żywo telewizja informacyjna Al-Dżazira pokazała przemarsz przez Sanę konduktu pogrzebowego, w którym niesiono trumny z ciałami około 50 osób, zabitych - jak twierdzi opozycja - w najnowszych walkach.

Syria

W Hamie demonstrowało kilkadziesiąt tysięcy ludzi, kiedy nagle siły bezpieczeństwa zaczęły strzelać do manifestantów. Armia zabiła dzisiaj co najmniej 27 osób. W całym kraju trwają wielotysięczne antyrządowe protesty.

Od niedzieli, czyli dnia rozpoczęcia krwawej operacji wojskowej w regionie, w Rastanie i pobliskiej Talbisie zginęły 74 osoby.

Trwające od 18 marca w Syrii protesty społeczne są najpoważniejszym jak dotąd politycznym wyzwaniem dla prezydenta Asada.

Bahrajn

Bahrajnie policja użyła gazu łzawiącego i gumowych kul do rozproszenia demonstrantów maszerujących na Plac Perłowy w stolicy kraju Manamie. Nie ma doniesień o ofiarach. Z Manamy wycofano już czołgi i żołnierzy. Gdy opozycja wezwała do kolejnych demonstracji władze zapowiedziały, że nie będzie tolerować antyrządowych protestów. 1 czerwca w królestwie zniesiono stan wyjątkowy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ten wpis czeka na Twój komentarz.