W ostatnich dniach opinia publiczna śledziła mrożące krew w żyłach wydarzenia, które rozegrały się w mieście Tuluza na południu Francji. 23-letni Mohammed Merah, Francuz pochodzenia algierskiego, z zimną krwią zamordował 30-letniego nauczyciela religii i troje dzieci w wieku dziesięciu, sześciu i trzech lat. Kilka dni wcześniej, mężczyzna zabił trzech francuskich żołnierzy.
Tragedia rozegrała się 19 marca w godzinach porannych, kiedy to nieznany wówczas sprawca otworzył ogień do znajdujących się w pobliżu żydowskiej szkoły dorosłych i dzieci. Sprawca strzelał z zamiarem zabicia jak największej liczby osób. Znane są doniesienia, z których wynika, że mężczyzna ścigał swoje ofiary na skradzionym wcześniej skuterze, w celu pozbawienia ich życia.
W wyniku oddanych strzałów śmierć poniósł 30-letni nauczyciel religii, jego dwoje dzieci w wieku sześciu i trzech lat oraz dziesięcioletnie dziecko. Ponadto, w ataku ciężko ranny został 17-latek.
To właśnie pojazd, którym poruszał się sprawca oraz rodzaj broni pozwolił śledczym powiązać tę sprawę z wydarzeniami, które miały miejsce kilka dni wcześniej, tj. 11 i 15 marca w Tuluzie i pobliskim Montauban, gdzie dokonano zabójstwa trzech francuskich żołnierzy. Wszyscy trzej należeli do mniejszości etnicznej.
„Schwytać żywego..”
Takie polecenie dostali policjanci, którym po kilku dniach udało się ustalić tożsamość i miejsce pobytu szaleńca. Pod domem zamachowca znajdowało się ok. 300 policjantów, którzy jednocześnie prowadzili negocjacje z terrorystą i próbowali dostać się do jego mieszkania. Jeszcze w trakcie rozmów Merah powiedział, że nie podda się i zamierza zginąć z bronią w ręku. Szczycił się także, że „zakpił z Francji” i jedyne czego żałuje to tego, że nie zabił więcej osób.
Swoje ataki zabójca motywował zemstą na francuskiej armii biorącej udział w zagranicznych interwencjach oraz zemstą za śmierć palestyńskich dzieci w konflikcie izraelsko-palestyńskim.
Po 32 godzinach oblężenia, Algierczyk podczas wymiany ognia zginął od postrzału w głowę. Szef paryskiej prokuratury twierdzi, że policja robiła wszystko, by terrorysta przeżył. Algierczyk otworzył jednak ogień. Do organizacji zamachu przyznała się grupa powiązana z Al-Kaidą.
Obecnie we Francji prowadzona jest kampania wyborcza. O fotel prezydenta walczy aktualny prezydent Nicolas Sarkozy oraz kandydat socjalistów Francois Hollande. Po strzelaninie obaj kandydaci przybyli na miejsce tragedii, by publicznie wyrazić współczucie dla rodzin ofiar i solidaryzować się ze społecznością żydowską (we Francji ona liczy od pół miliona do 700 tysięcy osób, co oznacza, że jest największa w Europie Zachodniej).
Gdy policjanci oblężyli dom zamachowca, prezydent Sarkozy, wydał polecenie o nie zabijaniu terrorysty, by móc postawić go przed wymiarem sprawiedliwości i uzyskać informacje o jego powiązaniach z Al.-Kaidą. Wiadomo bowiem, że Mohammed Merah w poprzednich latach latał do Afganistanu i Pakistanu. Mówi się także, że miał otrzymać od Al.-Kaidy propozycję dokonania samobójczego ataku na terenie Francji, na który się nie zgodził.
Po tragedii w Tuluzie ożywiła się także debata na temat francuskiej tożsamości narodowej. Mówi się, że zamach mógł być wynikiem antyimigracyjnych oraz nacjonalistycznych wypowiedzi niektórych francuskich polityków, w tym także kandydatów na prezydenta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ten wpis czeka na Twój komentarz.