Wydaje się, że wczoraj rozpoczęło się odliczanie prezydentury Nicolasa
Sarkozy. Jest mało prawdopodobne, że druga tura może odwrócić tę sytuację. Jest
wielce prawdopodobne, że Francois Hollande wygra drugą turę. Nie dlatego, że taki silnym
kandydatem jest Hollande a dla tego, że Sarkozy pozwolił sobie na takie życie, jak
żyli kiedyś top politycy byłego Związku Radzieckiego - w luksusie, przepychu i
całkowicie ignorując fakt, "co pomyślą
ludzie?" na tle daleko kontrowersyjnej sytuacji gospodarczej w ich kraju.
Żródło: http://news.nikcity.com/images/2012_04/36532_1_500x365.jpeg
Teraz sytuacja jest taka, że nie wszyscy Francuzi mogą sobie pozwolić na
głos ponownie za "Prezydenta bogatych" lub prezydenta "bling
bling" jak Sarkozy od dawna jest nazywany przez pasje do wszystkiego
luksusowego i drogiego. Wszystko co ma zdolność do blasku pod słońcem - bez
względu czy chodzi o drogie jachty, zegarki lub po prostu okulary. Ostatnią
kroplą goryczy jest historia Patek Philippe zegarek wartości 55.000 euro na
ręce prezydenta w przedwyborczym wiecu tydzień przed pierwszą turą: Sarkozy
schował go do kieszeni, kiedy przyszło do tradycyjnego spotkania z ludźmi - czy
ukrył go dlatego, że bał się, że jeden z
„prostych” ludzi ukradnie mu cenną rzecz? Wielu zwykłych Francuzów nie może
sobie pozwolić na prezydenta, który wyraźnie i jasno określić wszystkie akcenty: ludzie on
ma przyjaciół przed wyborami po wyborach - on jest przyjaciół z miliarderami.
Dokładnie - jadalnie z nimi w najdroższych restauracjach, odpoczywanie z Carlą
na jego jachtach, sprzyjając
im różne preferencje podatkowe natomiast
głośno mówić ludziom: "nadszedł czas, by zacisnąć pasa". Więc jak o nich,
bardziej tylko dba o starszego syna, którego głowę chciał lobbować na pokładzie
aranżacji słynnej biznesowej dzielnicy Defense w Paryżu. Krótko mówiąc, zbyt
wiele luksusu i przepychu u Prezydenta w czasach kryzysu gospodarczego. Kryzys,
który w całej swojej piękności dał o sobie znać po tym jak Francja na początku
tego roku straciła trzy politycznie istotne dla francuskiego rządu korporacje
wyznaczające rating kredytowy. Francois Hollande, którego francuscy przeciwnicy
nazywają "szmatą" przez niezdecydowanie i brak charyzmy, aby otworzyć
się na jedną rzecz: jego wrogość wobec tych, przed którymi stoi na baczność, "uwaga" Sarkozy. "Nie lubię bogatych"
- szczerze mówi Holland. Wydaje się, wszystko dąży do tego - "wstąpił do
władzy i wrócił bez 50 milionów – darmowo tam byłem".
W każdym razie, francuska konkluzja jest jasna - jeśli jako prezydent
utonął w luksusie i przepychu - jest ryzyko do skonczenia prezydentury w
pierwszej kadencji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ten wpis czeka na Twój komentarz.