To właśnie za sprawą plakatu zamieszczonego przez
jednego z Izraelczyków Rony’ego Edry z Tel Awiwu rozpoczęła się prawdziwa „kampania
antywojenna” obejmująca cały świat. Plakat był wspólnym dziełem Rony’ego i jego
rodziny, a umieszczony w portalu został w marcu. Slogan głosił przesłanie:
„Irańczycy, nigdy nie zbombardujemy
waszego kraju, kochamy was”.
Następnie rozszerzył
swoją ideę, dokonując kolejnych wpisów, które głosiły:
„Do irańskiego narodu, do wszystkich
irańskich ojców, matek, dzieci, braci i sióstr. Żeby była między nami wojna,
musimy się siebie bać, nienawidzić. Ja się was nie boję. Nie nienawidzę. Nawet
was nie znam. Żaden Irańczyk nie zrobił mi krzywdy. Nie jestem ważnym
przedstawicielem mojego kraju, tylko zwykłym nauczycielem. Chciałbym się z wami
spotkać, wypić kawę, pogadać o sporcie”.
Jednak, choćby były to
jak najszczersze życzenia, aktualnie są nie do spełnienia. Iran i Izrael charakteryzuje
stały konflikt, są w stanie zimnej wojny, jednak z rozbłyskami ogromnego
gorąca. Od lat Izrael i islamski reżim rządzący Iranem są zaprzysięgłymi
wrogami. Izrael w głównej mierze walczy z ugrupowaniami zbrojnymi finansowanymi
przez Iran. Izrael stoi również na czele międzynarodowych starań o zatrzymanie
programu nuklearnego Iranu. Który w jego mniemaniu, ale także w opiniach
większości świata, dąży do budowy broni atomowej. Potrzeba zatrzymania programu
nuklearnego Iranu stała się priorytetowym zadaniem. Izrael planował nawet
zbombardowanie irańskich instalacji nuklearnych, jednak wiązałoby się to z
rozpoczęciem otwartego konfliktu, co sprawiłoby, że cały Bliski Wschód stanąłby
w ogniu.
Uniwersytet Maryland
pod koniec lutego, przeprowadził sondaż odzwierciedlający opinie publiczną na
ten temat. Zdania były podzielone. I tak kolejno: 19 procent ankietowanych
opowiedziało się za potrzebą zaatakowania Iranu przez Izrael nawet bez poparcia
USA, 42 procent stwierdziło, iż tylko i wyłącznie z poparciem USA, natomiast 34
procent, było za zaniechaniem ataków.
W wywiadzie dla „Haarec”
– izraelskiego dziennika, Rony Edry opowiada, iż początkowo otrzymywał głównie
negatywne odpowiedzi na umieszczony przez siebie wpis. Ludzie mu ubliżali i
krytykowali jego postawę. W kpiący sposób przeinaczano jego przesłanie („Irańczycy, kochamy was tak bardzo, że zaraz
do was przyjdziemy”).
Jednak pomimo
negatywnych odzewów, były również te pozytywne. W kilka dni jego plakat stał
się hitem w Internecie. Głównie dostawał prywatne wiadomości, gdyż większość Irakijczyków
obawiała się otwarcie popierać jego ideę, ponieważ mogło grozić im to różnymi sankcjami.
Pomimo tego, zdarzały się także publiczne komentarze, głoszące między innymi:
„My też cię kochamy. Twoja wiadomość do nas
dotarła pomimo cenzury”, „Nie nienawidzimy
Izraelczyków, dlatego nasz reżim nie zdoła zebrać poparcia dla wojny", „Nienawiść
została wymyślona przez propagandę rządu, który długo nie pociągnie".
W kilka dni stronę „polubiło” prawie 57
tysięcy osób z całego świata. 24 marca w Tel Awiwie odbyła się nawet
demonstracja antywojenna zainspirowana plakatem Rony’ego, obejmująca około tysiąca
osób. Kolejno zaczęły również powstawać takie strony w innych krajach: „Iran
kocha Izrael”, „Kanada kocha Iran”, Brazylia kocha Iran”, Indie kochają Iran”, itp. Również
w Polsce taką inicjatywę próbuje rozpowszechnić Instytut Lecha Wałęsy, uruchamiając program Solidarni z Iranem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ten wpis czeka na Twój komentarz.