wtorek, 15 maja 2012

Chleba, nie igrzysk! – część I



Przygotowania do Euro trwają. Media zaczynają coraz częściej poruszać ten temat. Powoli zalewa nas coraz większa fala informacji na temat mistrzostw. Powstało już mnóstwo stron, typu http://euro.wp.pl, http://euro2012.interia.pl/, czy http://euro2012.onet.pl/. Nie ma osoby, która by nie słyszała o całej imprezie. Pojawiły się sklepy z akcesoriami kibica, w każdym kiosku można kupić biało-czerwone zabawki. Ogólne podniecenie trwa. Czy aby na pewno wszyscy się cieszą?
- Dziś wiemy, że to mieszkańcy miast zapłacą za „igrzyska”. Miasta, które inwestowały w turniej stanęły, bowiem na skraju bankructwa. Zadłużenie w związku z kosztami organizacji Euro 2012 sięga miliardów złotych. Na wydatki związane z Euro lekką ręką przeznaczono ok. 96 mld zł. Za sumę wydaną na poznański stadion, czyli 750 mln złotych, można by w ciągu następnych 10 lat opłacać ponad 6 tys. miejsc w żłobkach publicznych.
Przygotowanie Euro wiąże się z nadzwyczajnymi wydatkami, które nie zostaną zrekompensowane przez zagranicznych turystów ani inwestorów. Ekonomiści ze Szkoły Głównej Handlowej, Uniwersytetu Jagiellońskiego i Uniwersytetu Łódzkiego wyliczyli, że dzięki organizacji mistrzostw całkowity, skumulowany przyrost PKB do roku 2020 może wynieść 27,9 mld zł. To jedynie 1/3 kosztów całości imprezy – co z pozostałymi kilkudziesięcioma miliardami?- czytamy na stronie http://10czerwca.eu/.
Podobne komentarze, mniej lub bardziej poparte argumentami pojawiają się w Internecie coraz częściej. Niezadowolenie społeczne rośnie, a powyższy komentarz nie jest pierwszym podniesionym w tej sprawie.

Stadion w Poznaniu
źródło fot.: http://polskiestadiony2012.blogspot.com/

Feministki przeciw Euro

Już podczas tegorocznej Manify pojawiły się hasła dotyczącego mistrzostw. Feministki zaznaczały między innymi, że inne, ważniejsze  kwestie są bagatelizowane. Porównania w obliczu miliardowych wydatków na Euro są bardzo wyraziste, np. w ubiegłym roku na Krajowy Program Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie państwo przeznaczyło 3 miliony.
- Jak to się dzieje, że wciąż brakuje środków na edukację, opiekę przedszkolną, ochronę zdrowia czy programy przeciwdziałające przemocy wobec kobiet, ale zawsze znajdą się pieniądze na Kościół katolicki czy piłkę nożną? - pytali organizatorzy.

Apel do zbuntowanych

W środę 2 maja (podpisanie nowelizacji ustawy wprowadzającej obowiązek umieszczania godła narodowego na strojach sportowców) prezydent Bronisław Komorowski zaapelował do Polaków, by zaplanowane na czas Euro manifestacje przełożyli na późniejszy termin.
- Jeżeli chcemy, żeby to wielkie wydarzenie sportowe, wiązało nas mocniej pozytywnymi przeżyciami, to warto przemyśleć, czy wszystkie - pewnie w znacznej mierze ważne racje, stojące za pomysłami na strajki, na demonstracje, manifestacje - po prostu przenieść na późniejszy okres.(…) Najważniejszym powodem, punktem odniesienia powinno być dobro Rzeczypospolitej i marzenie, aby wielki wysiłek na rzecz Euro 2012 w Polsce nie został w wymiarze emocjonalnym, ani organizacyjnym zmarnowany. To od nas w znacznej mierze zależy, czy będzie dominował klimat przeżycia sportowego i wspólnoty narodowej, czy klimat rozgrywek politycznych.- przekonywał prezydent.
PO, PSL i RP pochwaliły apel Bronisława Komorowskiego.
- Podczas Euro 2012 powinniśmy powstrzymać się od pokazywania naszych wewnętrznych konfliktów, bo w tym czasie Polska i Ukraina będą w centrum uwagi europejskiej i światowej- komentuje Grzegorz Schetyna, wiceszef PO.
Jednakże to, co dla jedni interpretują jako zagrożenie, dla innych jest szansą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ten wpis czeka na Twój komentarz.