wtorek, 15 maja 2012

Lider lewicy


         
       Takim mianem określony został Leszek Miller, szef SLD. W ostatnio przeprowadzanych sondażach to właśnie na jego partię wskazała ponad połowa badanych, jako na najlepiej reprezentujące interesy lewicy ugrupowanie. Natomiast na Ruch Palikota wskazało tu jedynie 19 procent badanych, co niezmiernie oczywiście ucieszyło Millera.
      
       „Nie będzie żadnego zjednoczenia” – głosi Miller. I tak święto pierwszomajowe manifestowano osobno, Miller w pochodzie przy warszawskim parku, kilka kilometrów dalej Palikot. Kiedy Miller podśpiewuje hymn socjalistów, Palikot odgrywa sceny wręcz teatralne. Ciemna sala, na scenie telebimy z kolorowym graffiti, a w tle ostra muzyka. Z ciemności wyłania się Palikot, niczym sam David Copperfield. Mieszają się tu ze sobą hasła socjalistyczne i liberalne. Nawołują do modernizacji obecnego kapitalizmu. Całego przedstawienia pilnują specjalnie wynajęci na tę okazję ochroniarze. 

      Największą przeszkodą w realizacji marzeń Palikota stanowi jednak nie, kto inny jak Leszek Miller. Palikot na wiele sposobów próbował go już osłabić, lecz wciąż bezskutecznie. Nawet podział w opinii, co do porozumienia z Ruchem Palikota w SLD zdaje się być nieskuteczny. Miller wciąż nieugięcie wierzy, że jest w stanie podnieść SLD bez pomocy Palikota, nawet pomimo jego słabnącej pozycji w partii. Niektórzy jednak największy problem zauważają tu w podobieństwie do siebie dwóch liderów. Dwie silne osobowości, pragnące stworzyć własną partię, wyjść na prowadzenie a nie pozostawać w cieniu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ten wpis czeka na Twój komentarz.