piątek, 4 maja 2012

Francuski spektakl na finiszu


Francuskie kampanie wyborcze sukcesywnie budują swoją pozycję najlepszych spektakli politycznych na świecie. Od lat wzbudzają wielkie emocje i angażują ogromna liczbę obywateli. Dowodem na to jest bardzo wysoka, sięgająca 80-85 % frekwencja wyborcza, bezapelacyjnie bijąca rekordy świata. Pokłon Francuzom składać mogą nie tylko przedstawiciele krajów europejskich, ale także Amerykanie będący prekursorami dzisiejszych modeli kampanii opiewających na niebotyczne sumy. 

Jak więc tworzy się najbardziej angażującą wyborców kampanię?
Wszystko zaczęło się w 1990r. kiedy to wprowadzono całkowity zakaz reklamy komercyjnej w polityce. Przestrzeń publiczna w czasie kampanii wyborczej została znacznie ograniczona. Rezygnacja z billboardów na rzecz zaledwie kilku niewielkich tablic z wizerunkiem kandydata w wyznaczonych częściach miasta, identyczna długość czasu antenowego w telewizji czy radiu bez możliwości dokupienia przez kandydatów to tylko niektóre z regulacji tamtejszego systemu wyborczego. We Francji nie istnieją ulotki wyborcze, w zamian za to każdy  podatnik otrzymuje kopertę z programami wyborczymi kandydujących o urząd prezydenta. Reklama polityczna w internecie również funkcjonuje na ściśle określonych zasadach, a wszelkie zabiegi telemarketingowe są zwyczajnie zakazane podczas kampanii wyborczych. 

Środki finansowe zaoszczędzone na reklamach komercyjnych przekazywane są głównie na rzecz wielkich meetingów zrzeszających jak np. w przypadku Nicolasa Sarkozy'ego nawet 200 tysięcy osób. Tego typu spotkania dają poczucie realnego udziału w kampanii wyborczej swojego faworyta. Strategia wielkich meetingów nie jest jedynym czynnikiem prowadzącym Francuzów do urn. W kraju tym panują silne więzy społeczne, a polityka obecna jest w życiu niemalże każdego obywatela, nie tylko w czasie wyborów. Dochodzą do tego silne tradycje głosowania od lat na tę samą partię całymi rodzinami, widoczne głównie na prowincji. Wszystko to sprawia, że oddanie swego głosu w wyborach jest nie tylko wyrazem obywatelskiego obowiązku, ale także rodzajem prestiżu wynikającego z możliwości uczestnictwa w życiu politycznym kraju. Kolejnym znaczącym czynnikiem jest strategia opowieści. Francuscy storyspinnersi doskonale zdają sobie sprawę, że wybory wygra ten, kto lepiej opanuje sztukę narracji, przykuwania uwagi odbiorców i narzucania im swojego obrazu świata. Przykładem mogą być opowieści o finansowaniu przez rząd libijski kampanii Nicolasa Sarkozy'ego w 2007r. , odpowiedzią na te informacje było ujawnienie zdjęć ze wspólnego biesiadowania władz sztabu wyborczego Francoisa Hollande'a z kontrowersyjnym politykiem Dominiquem Strauss-Kahnem. Tego typu informacje działają motywująco na francuskich wyborców, którzy idąc do urn karzą jednego z kandydatów za jego postępowanie, uniemożliwiając mu objecie urzędu.

Specyfika kampanii wyborczych we Francji jest bardzo widoczna na tle innych krajów demokratycznych. Głębokie zaangażowanie emocjonalne obywateli przynosi nie tylko bardzo wysoka frekwencję, ale i niestety emocje sięgające zenitu. Po ogłoszeniu wyników wyborów w 2007r. na ulicach całego kraju spłonęło ponad 700 samochodów. Co wydarzy się po ogłoszeniu tegorocznych wyników? Zobaczymy już w niedzielę.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ten wpis czeka na Twój komentarz.