Po gorącej i mało owocnej "debacie" publicznej najpierw polski sejm, teraz także senat przyjął ustawę podwyższającą i zrównującą wiek emerytalny do 67. roku życia. Przyjęte przepisy mają wejść w życie od 2013 roku. Wiek emerytalny stopniowo będzie wzrastał co roku o trzy miesiące, ostatecznie kobiety osiągną go w 2040 roku, a mężczyźni w dwadzieścia lat wcześniej.
Satyryczne zdjęcie znalezione na portalu Kwejk.pl |
Już teraz trudno jest osobom, które ukończyły 50. rok życia dostać jakąkolwiek pracę, nie marząc często o pracy spełniającej oczekiwania. Mimo europejskich funduszy przeznaczonych na aktywizację osób w dojrzałym wieku, pracodawcy nie są skłonni zatrudniać ludzi starszych.
Z drugiej strony brak jest miejsc pracy dla ludzi młodych. Studenci ostatnich lat martwią się o swoją przyszłość, licząc często na zwolnienie się wymarzonych miejsc pracy, zajmowanych przez wieloletnich pracowników, którzy teraz owe upragnione miejsca zatrzymywać będą dla siebie jeszcze dłużej. Gdzie więc rząd widzi nowe miejsca pracy dla nas, młodych?
Piotr Duda, szef Solidarności, główny głos "przeciw" w dyskusji nad reformą, podkreśla, że protest związkowców, to nie tylko walka o wiek. To także walka o płacę minimalną, czy nadużywane przez polskich pracodawców umowy śmieciowe. Po części to sprzeciw wobec braku reform, nie ich przeprowadzeniu. Niesłusznym byłoby krytykować wypowiedzi premiera, wskazujące na konieczność przeprowadzeni reform, i chwali się, że rząd zdobył się na tak trudny krok, nie zostawiając tego następcom. Jednak polski system emerytalny wymaga zdecydowanie więcej kroków, aby kolejne pokolenia mogły spokojnie przeżyć złotą jesień swego życia w naszym pięknym kraju.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ten wpis czeka na Twój komentarz.