niedziela, 7 kwietnia 2013

Błyskając kogutem, czyli o problemach prawa i polskiej policji. Część 2.

 Prima aprilis i Porsche  
Żródło: i.wp.pl
Sprawa kolejna to informacja, która wstrząsnęła całą Polską – Nasza policja, a dokładnie jej poznańska komenda zakupiła dwa nowoczesne, sportowe samochody marki Porsche, model Cayman oraz 911 Carrera 4S. Dziwne? Owszem. Tym bardziej, że wiadomość wypłynęła pierwszego kwietna, czyli w dzień znany z żartów - prima aprilis. Fakt, że każdy z tych pojazdów kosztuje bagatela 200 tysięcy złotych dodatkowo rozzłościł Polaków, którzy rzucając cierpkimi komentarzami, niczym Zeus gromami, szczerze wyrażali swoje niezadowolenie, wywołane poniekąd zazdrością. Żart poznańskiej policji był spalony od samego początku, ponieważ auta pojawiły się w Poznaniu już kilka dni wcześniej, jednakże wiele osób dało się nabrać. Po pierwsze, oba samochody poruszały się na cywilnych rejestracjach poznańskiego dealera. Zmylić mogła nas przednia „blacha” rozpoczynająca się literami „HP”, tak jak i w obecnych samochodach Policji, która została przygotowana wyłącznie na okoliczność sesji zdjęciowej. Kolejną rzeczą rozszyfrowaną przez społeczność internetową był brak tzw. kogutów, czyli urządzeń wysyłających sygnały świetlne. Trzecia z kolei to brak oznaczeń bocznych oraz górnych pojazdu uprzywilejowanego. Wspólny żart poznańskiej policji i firmy Volkswagen, koncernu będącego właścicielem marki Porsche był dość ciekawy, a jak się później okazało, wiązał się nie tylko z prima aprilis, ale z odbywającymi się na początku kwietnia w Poznaniu targami motoryzacyjnymi „Motor Show Poznań 2013”, na których pojazdy były wystawione w celu demonstracyjnym.
Dlaczego taka informacja, w tym artykule? Dlatego, iż według § 37. rozporządzenia
Ministra Infrastruktury z dnia 31 grudnia 2002 r. w sprawie warunków technicznych pojazdów oraz zakresu ich niezbędnego wyposażenia (Dz. U. z dnia 26 lutego 2003 r. Nr 32, poz. 262 z późn. zm.)„Oznakowanie określone w § 27-35 lub oznakowanie do niego podobne nie może być stosowane na pojeździe innym niż pojazd, dla którego zostało ono określone.. Przytaczając odpowiedni paragraf pod numerem 31 owego rozporządzenia napisane jest:
Źródło: s2.blomedia.pl
„Pojazd Policji, z wyjątkiem motocykla, powinien mieć:

     1)  (…)

  2)  srebrną barwę nadwozia oraz powinien być oznakowany pasem wyróżniającym odblaskowym barwy niebieskiej z dodatkowymi prostokątnymi elementami odblaskowymi barwy białej, umieszczonymi na górnej i dolnej krawędzi pasa; odblaskowy napis "POLICJA" barwy białej powinien być umieszczony po obu stronach pojazdu na pasie wyróżniającym; odblaskowy napis "POLICJA" barwy białej może być także umieszczony z przodu i z tyłu pojazdu, przy czym napis z przodu musi znajdować się na nieodblaskowej powierzchni o barwie niebieskiej, a z tyłu na pasie wyróżniającym; na obydwu bokach pojazdu na pasie wyróżniającym może być umieszczony znak gwiazdy policyjnej; na dachu pojazdu może być umieszczony świetlny napis "POLICJA" barwy niebieskiej na białym tle; na pojeździe mogą znajdować się inne oznaczenia określające jego przynależność do określonej służby policyjnej.”
Dlaczego więc skoro nie był to oficjalnie zarejestrowany samochód służbowy Policji, ktoś kto był odpowiedzialny za takowe przygotowanie pojazdów nie został ukarany? Zabawy młodych dowcipnisiów z urządzeniami wysyłającymi niebieskie sygnały świetlne, które można zakupić na popularnym serwisie aukcyjnym czy też w wielu sklepach, są karcone, gdyż taki przypadek również określa powyższe rozporządzenie, ale czy jawne łamanie prawa przez mundurowych jest godne naśladowania? Chyba nie. Dlatego myślę, że sprawą powinny zająć się ogólnopolskie media i postarać się o wyjaśnienie sprawy, bo myślę, że w przypadku, gdyby zwykły obywatel pojazdu obecnie używanego przez służby porządkowe, srebrnej Kii Cee’d, Alfy Romeo 159 czy też Mitsubishi L200, okleił go w sposób zawarty w rozporządzeniu momentalnie zostałby ukarany mandatem karnym, a dużym prawdopodobieństwem byłby fakt zatrzymania właścicielowi dowodu rejestracyjnego.

LRAD?
            Ostatnim punktem niech będzie sprawa zakupu przez Komendę Główną Policji dla Oddziału Prewencji w Warszawie aparatu LRAD. Co to takiego? Już wyjaśniam.
Źródło: upload.wikimedia.org
LRAD, a dokładnie Long Range Acoustic Device to urządzenie dźwiękowe dalekiego zasięgu. Służy ono do wydawania poleceń i ostrzeżeń na duże odległości, ale główną jego funkcją jest emitowanie fal dźwiękowych o bardzo wysokiej głośności, przekraczającej próg bólu człowieka. Koszt jednego takiego urządzenia oscyluje w okolicach 20-23 tysięcy dolarów. W Polsce za system LRAD 500X zapłacono 130 tysięcy złotych netto za sztukę, a zakupiono ich aż 6! Trafiły one do jednostek policji w Warszawie, Gdańsku, Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu i Łodzi. Faktem przepłacenia za sprzęt blisko 5-krotnej wartości urządzenia zainteresowała się Najwyższa Izba Kontroli, która zaopiniowała, iż przetarg został przeprowadzony nierzetelnie, a zakup nie został poprzedzony analizą przydatności użytkowej takiego nagłośnienia. Tutaj jednak historia się nie kończy. 
Z racji, iż polskie prawo nie uwzględnia owych instrumentów jako dozwolonych środków przymusu bezpośredniego, Policja była zobligowana do dezaktywowania głównej funkcji urządzenia, co kosztowało kolejne 24 tysiące złotych. Czy wyrzucenie praktycznie w błoto 800 tysięcy złotych za sprzęt, który można łatwo oszukać kupując dostępne w każdej aptece stopery ochronne za 1,99 zł jest przykładem gospodarności stróżów prawa? Chyba nie.
Wykorzystanie LRAD podczas manifestacji w czasie szczytu G20 w Pittsburghu. (Źródło. youtube.com)

Jak długo poczekamy jeszcze na równe traktowanie obywateli i wyżej postawionych urzędników?  Kiedy doczekamy się czasów gdy prawo będzie chroniło obywateli, a nie tylko wybranych, czy też tych „przy kasie”? Określenie dokładnego terminu jest trudne i nie jestem w stanie przewidzieć przyszłości polskiej policji, o zmianie prawa nie wspominając.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ten wpis czeka na Twój komentarz.