Przyznam szczerze, iż moim ulubionym działaniem
intelektualnym jest próba przewidzenia ciągu przyszłych zdarzeń. W takim
działaniu niezbędna jest stosowna doza wyobraźni, wiedzy o badanym zjawisku,
umiejętności analizy każdego aspektu przedmiotu predykcji oraz ustalania ciągów
przyczynowo skutkowych. Dzisiaj chciałbym spróbować określić, co może się stać
z Platformą Obywatelską oraz jakie działania podejmą Tusk i Gowin by
zrealizować swoje cele.
Otoczenie
zewnętrzne
W swoim poprzednim poście nakreśliłem
sytuację, w jakiej obecnie znalazła się partia rządząca. Wśród tych problemów
wymieniłem przede wszystkim – co oczywiste – spadek poparcia oraz znaczny
spadek mocy szyldu partyjnego. Do tych procesów należy dodać jeszcze procesy
wewnątrz samej partii, w tym ten jeden, najważniejszy – walkę o przywództwo.
Przywództwo, które nie tylko zdefiniuje charakter partii na najbliższe lata ale
także odpowie na pytanie, czy Platforma Obywatelska de facto jako pierwsza
partia w Polsce jest w stanie skutecznie dokonać zmiany swoich liderów w taki
sposób, by partia nie uległa dezintegracji i miała szansę na walkę o utrzymanie
się, bądź też powrót do władzy.
A co
wewnątrz?
W dniu dzisiejszym Jarosław Gowin,
były minister sprawiedliwości w rządzie Tuska rozesłał do wszystkich członków
PO list otwarty, w którym postuluje powrót do tego, czym była Platforma
Obywatelska w momencie swego powstania – do połączenia „wrażliwości liberalnej
w sferze gospodarki, republikańskiego etosu stawiania społeczeństwa przed
państwem i zdrowego rozsądku w sferze wartości”. Uważna lektura owego listu
stanowi odpowiedź na pytanie czy Gowin będzie walczył o rząd dusz w Platformie.
Otóż chce zostać szefem PO, zaś ów list z całą mocą można traktować, jako jego
program wyborczy. Pytanie tylko czy krytyka partyjnych dołów, stawienie
zarzutów, iż „coraz częściej działania samorządowców Platformy i aparatu
partyjnego w regionach zaczyna cechować buta, partyjniactwo i budzące
wątpliwości moralne korzystanie z przywilejów władzy” nie wywoła efektu odwrotnego
do zamierzonego.
Mamy więc dwie możliwości: Gowin
przekonuje do siebie członków Platformy i detronizuje Tuska, albo przegrywa i
dalej zostaje szeregowym posłem.
Scenariusz nr
1
W pierwszym wariancie Gowin będzie
musiał odwrócić niekorzystne trendy w sondażach, pytanie tylko jak? Treści
wspomnianego wyżej listu sugeruje powrót do korzeni i zerwanie z tzw. „polityką
ciepłej wody z kranu” o charakterze bardziej administrowania państwem niż
realnego rządzenia. Taki kierunek zmian mógłby wskazywać na odejście od
sztandarowej taktyki wyborczej Platformy – straszenia elektoratu powrotem do
władzy Prawa i Sprawiedliwości. Nie od dziś wiadomo, że wśród działaczy
Platformy na szczeblu centralnym to Gowin jest osobą, która najlepiej potrafi
się porozumiewać w ważnych kwestiach z działaczami partii Jarosława
Kaczyńskiego.
Osobiście
mam wątpliwości by w perspektywie krótkoterminowej, do następnych wyborów
parlamentarnych, Gowinowi udało się odbudować wizerunek PO wśród elektoratu. Istnieje
duże prawdopodobieństwo, iż wyborca PO po prostu ma już dość swej partii i z
braku lepszej alternatywy nie pójdzie na wybory w ogóle – i żaden Gowin teraz
tego nie zmieni. Nie przekreślałbym jednakże szans Platformy w późniejszych
wyborach. Jeśli tylko skutecznie przebrnie przez etap wymiany liderów to sądzę
że będzie w stanie powalczyć o powrót do władzy.
Scenariusz
numer 2
Druga możliwość mówiła o tym, że Jarosław
Gowin nie zostaje szefem PO. Załóżmy jednocześnie, że Platforma traci władze na
rzecz Prawa i Sprawiedliwości. Sytuacja partii Jarosława Kaczyńskiego jest
ciężka. W obecnej sytuacji, jedynym sposobem na utworzenie rządu po ewentualnej
wygranej w wyborach parlamentarnych jest uzyskanie wyniku dającego samodzielną
większość w parlamencie. Dzieje się tak, ponieważ zdolność koalicyjna tej
partii jest praktycznie zerowa. Jedynym potencjalnym koalicjantem może być
Solidarna Polska (pod warunkiem, że przekroczy próg wyborczy). Po przegranym
wyścigu o fotel lidera Platformy, tak naprawdę Gowina i jego ludzi (jeśli tacy
są) nic w Platformie Obywatelskiej już nie trzyma. Zwłaszcza jak zwycięży
Grzegorz Schetyna. W takiej sytuacji najlepszym wyjściem byłoby opuszczenie
Platformy przez Gowina, założenie własnego klubu poselskiego (na początek,
potem musi nastąpić stworzenie partii) i utworzenie koalicji rządowej z PiSem. Sytuacja
jest wtedy idealna, bo były minister sprawiedliwości ma czym zachęcić część
działaczy PO do opuszczenia szeregów tej partii (kto nie skorzystał by z
możliwości pozostania przy władzy?), a także ma cztery lata na to, by zbudować
swoją własna partię i nadać jej znamion relewantności. PiS natomiast uzyskuje
bliskiego ideowo koalicjanta, który będzie nastawiony bardziej koncyliacyjnie
niż konfliktowo.
Na sam koniec tych rozważań
należałoby się zapytać o Donalda Tuska? Co się stanie z byłym premierem?
Obserwując wypowiedzi publicystów, dziennikarzy i polityków w mediach odnoszę wrażenie
iż obecny premier zdaje sobie sprawę z tego iż, nie będzie rządził Polską przez
kolejną kadencję. Ba, moim zdaniem nawet się tym tak bardzo nie przejmuje. Teza
ta może i jest śmiała, ale w jej kontekście nasuwa się jedno pytanie? Czy Tusk
może coś więcej osiągnąć w polskiej polityce? Prezydentem raczej nie chce
zostać, nie wytrzymałby na stanowisku, które ma tak skąpe uprawnienia. Logiczne
jest, iż szuka swojej szansy w polityce międzynarodowej, w której z resztą
świetnie się czuje. Moim zdaniem należy brać na poważnie doniesienia, jakoby
Tusk był kandydatem na następnego szefa Komisji Europejskiej.
Abstrahując od rozważanych scenariuszy,
Platforma Obywatelska ma zerowe szanse na przetrwanie w takim kształcie, w
jakim jest obecnie. Jakie konsekwencje przyniesie to dla Polski, czas pokaże. Jednemu nie można jednak
zaprzeczyć – będzie ciekawie.
Źródło cytatów: http://dobrezmiany.org
Źródło cytatów: http://dobrezmiany.org
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ten wpis czeka na Twój komentarz.