poniedziałek, 27 maja 2013

Platforma jednak ma z kim przegrać

Platforma Obywatelska, cokolwiek by o niej nie mówić, jest jak na polskie realia partią znaczącą. Można przytaczać jej sukcesy – jak powtórne zwycięstwo w wyborach parlamentarnych, a także porażki – jak afera hazardowa. Tak, oceniam ją jako sukces PO, aczkolwiek mam na myśli tutaj sposób rozmycia jej skutków. Casus SLD nie poszedł w zapomnienie i Tusk wyciągną z jej losów właściwe wnioski.

Czy to koniec?
Teraz, po blisko 6 latach prawdopodobnie wszystko się kończy. Prawdopodobnie, bo do końca kadencji obecnego sejmu zostało jeszcze dwa lata i nie sposób z pełną mocą – trzeba to wyraźnie zaznaczyć – przewidzieć, nawet w procesie naukowym co się w ciągu tego czasy zdarzy. Jednakże, otaczająca nas rzeczywistość dostarcza nam szereg znaków, które uprawniają do wygłaszania twierdzeń takich jak np. teza zawarta w tytule niniejszego wpisu.
Rybnik, Żagań i Opole. Wydarzenia z tych całkowicie od siebie różnych miejsc wyraźnie mówią, Platforma Obywatelska straciła swoją najsilniejszą broń – siłę szyldu partyjnego! Konflikty wewnątrz partyjne w Rybniku zapewniły fotel senatorski dla pisowskiego posła Piechy. W Żaganiu, domniemanym platformerskim bastionie kandydatka na burmistrza, Grażyna Stawowczyk, nie dostała się do drugiej tury, a w radzie miasta będzie natomiast tylko 2 radnych z PO! W najbliższym mojemu sercu mieście – Opolu – zarysowała się jeszcze ciekawsza sytuacja. Sondaż przeprowadzony przez studentów Uniwersytetu Opolskiego dla Nowej Trybuny Opolskiej pokazał, iż żaden z potencjalnych kandydatów Platformy na prezydenta miasta nie jest w stanie zbliżyć do wyników osiąganych przez Ryszarda Zembaczyńskiego. Ba, troje z nich – dwóch wiceprezydentów miasta i wiceminister infrastruktury (najpoważniejszy kandydat) - wyraźnie przegrywało z kandydatem Sojuszu Lewicy Demokratycznej Tomaszem Garbowskim. Jedyną osobą, która zdobyła większe poparcie od Garbowskiego była europosłanka Danuta Jazłowiecka. A ona startować nie zamierza. 
nto.pl












O panice jaka nastał wśród działaczy PO świadczą komentarze jakie wygłaszali po publikacji wyżej wymienionego sondażu, mianowicie, swój słaby wynik tłumaczyli złą metodologią badania i domniemaną stronniczością jego autorów. Zapomnieli jednak, że taka sama metodologia została użyta w sondażach podczas poprzednich wyborów samorządowych i że wtedy, wobec bardzo dobrych wyników PO, nie mieli do niej najmniejszych zarzutów.

I co dalej?
Powyższe przykłady pokazują, iż teza mówiąc o tym, że szyld partyjny Platformy Obywatelskiej stracił swoją moc jest jak najbardziej prawdziwa. Ci członkowie społeczeństwa polskiego, którzy chodzą na wybory prawdopodobnie powracają do swojego tradycyjnego sposobu głosowania tzn. do głosowania retrospektywnego. W teorii racjonalnego wyboru głosowanie retrospektywne polega na dokonywaniu transakcji wyborczej w oparciu o ocenę działań rządzących podczas kadencji oraz ich konsekwencji dla głosującej jednostki. W Polsce w większości przypadku ta ocena była negatywna, stąd też do tej pory tylko jedna partia wygrała dwa razy z rzędu wybory parlamentarne.
Na poziomie centralnym w PO zdają sobie sprawę z całej tej sytuacji. Szef partii, premier Donald Tusk próbuje w jakiś sposób odwrócić ten proces. Zapowiada przegląd kadr w rządzie, i tym razem owa restrukturyzacja będzie większa, niż szum, jaki wokół siebie wywoływała. Trudno jednak wierzyć w skuteczność tych działań, gdy w mediach przewija się temat kandydowania premiera Tuska na szefa Komisji Europejskiej. Trudno nie odnieść wrażenia, iż była by to przysłowiowa ucieczka z tonącego okrętu.

Najbliższy czas w polskiej polityce będzie niezwykle ciekawy dla każdego, kto obserwuje ją w sposób świadomy. Spadek poparcia dla Platformy Obywatelskiej, przy jednoczesnym utrzymywaniu się poparcia Prawa i Sprawiedliwości na swoim stałym poziomie sugeruje przyszłą zmianę na szczytach władzy. Czy takowa się dokona? Zobaczymy . 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ten wpis czeka na Twój komentarz.