W demokracji władza należy do narodu. Jest ona sprawowana
przez wybranych przez niego przedstawicieli lub przez tych, którzy na zajmowane
stanowiska powołani zostali przez wybranych przedstawicieli narodu. Ta ogólna
zasada, zawarta wprost lub pośriednio w konstytucjach wszystkich państw
demokratycznych, nie przysądza jednak, jaki jest podział uprawnień między
najważniejszymi władzami państwa.
W sensie najogólniejszym systemy demokratyczne dzielimy
na te, w ktorych władza wykonawcza podporządkowana jest parlamentowi, przez
parlament jest powoływana i odwoływana, oraz te, w których władze wykonawczą sprawuje
głowa państwa. Pierwszy rodzaj systemów demokratycznych nazywamy
parlamentarno-gabinetowymi, drugi zaś prezedencjalistycznymi (Riggs 1988).
Istotnym elementem wyznaczającym rzeczywistą rolę
prezydenta w państwie jest siła mandatu uzyskanego przez niego w wyborach.
Wybór prezydenta państwa w głosowaniu powszechnym już w samym zalożeniu ma zwiększyć
autorytet prezydenta i uniezależnić go od większości parlamentarnej. Dlatego
taki system wyboru prezydenta wydaje się najtrafniejszy, jeśli chce się, by
prezydent był nie tylko reprezentantem państwa, lecz także liczącą się
instytucją w systemie władz państwowych.
Jednakże rzeczywista siła mandatu prezydenta załeży nie
tylko od tego, że pochodzi on z powszechnych wyborów, lecz także od stopnia
uzyskanego w tych wyborach poparcia. Im silniejsza jest większość uzyskana
przez przez kandydata w wyborach prezydenckich, tym silniejsza jest następnie
jego pozycja jako prezydenta. Innym czynnikiem siły prezydentury jest stopień
poporcia, jakim prezydent dysponuje w parlamencie.
W ostatnim dziesięcioleciu mogliśmy obserwować w Polsce
trzy układy: 1) prezydent wspierany przez parlamentarną większość i
współpracujący z rządem będącym emanacją tej większości; 2) prezydent wspierany
przez siłną opozycje parlamentarną, co pozwala mu skutecznie wetować niektóre
ustawy; 3) prezydent pozbawiony liczącego się poparcia w parlamencie. Tylko w
tej ostatniej sytuacji rola prezydenta ulega zasadniczemu osłabieniu.
Wysuła się niekiedy postulat istotnego rozszerzenia
uprawnień prezydenta RP. Zastanawiając się nad tym zagadnieniem doszedłam do
wniosku, że nie powino się tego czynić, gdyż poważniejsze zmiany w tym zakresie
naruszałyby wewnętrzną logikę systemu, który jest i powinien pozostać systemem
parlamentarno-gabinetowym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ten wpis czeka na Twój komentarz.