wtorek, 22 marca 2011

Kim właściwie jest Marcin Dubieniecki? część 1


Jak wynika z doniesień medialnych Marcinowi Dubienieckiemu nie po drodze jest życie w cieniu własnej żony i świętej pamięci pary prezydenckiej. Z jego wypowiedzi można wywnioskować, że chce on być prominentnym politykiem, mającym duży wpływ na sprawy państwowe. Trudno ocenić czy mu się to uda, na jego życiorysie już teraz widniej sporo plam. Kim właściwie jest Dubieniecki i co spowodowało, że w ciągu kilku ostatnich miesięcy stał się obok Jarosława Kaczyńskiego, głównym wyrazicielem stanowiska Prawa i Sprawiedliwości, choć do tej partii, nigdy nie należał.

Adwokat, pełnomocnik i mąż Marty Kaczyńskiej i…

W tym roku Dubieniecki skończy dopiero 31 lat, ale jego biografia już teraz mogłaby stać się grubą książką, w której roi się od niedomówień i dwuznacznych sytuacji. Pewne wydaje się być to, że jest on absolwentem Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego, aplikantem adwokackim, oraz członkiem Okręgowej Izby Adwokackiej w Gdańsku. Pracuje w kancelarii swojego ojca Marka Dubienieckiego (znanego działacza lewicy), w 2004 roku próbował swoich sił w wyborach samorządowych do rady miasta z list Sojuszu, jednak jego kandydatura nie spotkała się z wystarczającym poparciem społeczeństwa, zdobył zaledwie 34 głosy. Od 21 kwietnia 2007 roku jest mężem Marty Kaczyńskiej, ma z nią również córkę. Na tym jednak kończy się jasny obraz tej postaci. Polskie media co jakiś czas ujawniają nową aferę z „udziałem” Dubienieckiego. Pytanie tylko, czy są to prawdziwe zdarzenia, czy może informacje te zostały wykreowane na potrzeby sytuacji. Sam zainteresowany mówił w jednym z wywiadów, że nie ma sobie nic do zarzucenia.

Media o Dubienieckim. Ułaskawienie, SKOK i kontakty z przestępcami

„Dziennik Bałtycki” ujawnił, że Dubieniecki związał się ze skazanym za wyłudzenie Adamem S., z którym 2009 roku założył spółkę i który trzy tygodnie po jej założeniu został ułaskawiony przez Lecha Kaczyńskiego w nadzwyczajnym trybie prezydenckim. Czy to możliwe, że Lech Kaczyński nie wiedział, że ułaskawia wspólnika zięcia? To nie jedyny przypadek kiedy osoba powiązana z Dubienieckim starała się o ułaskawienie. Adwokat za jedyne 26 tysięcy, chciał załatwić ułaskawienie swojego klienta Krzysztofa S., nic w tym nie byłoby złego, gdyby nie to, że Dubieniecki był już wtedy zięciem Lecha Kaczyńskiego. Specjaliści są zgodni, to ewidentny konflikt interesów. Media donoszą o osiemnastu tego typu wnioskach z kancelarii Marka Dubienieckiego skierowanych do Lecha Kaczyńskiego, w czasie jego kadencji, dla porównania prezentują dane z ostatniego roku prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego, kiedy to nie wpłynął żaden taki wniosek. Z doniesień wynika również, że sam Lech Kaczyński był bardzo niezadowolony z tego, że kancelaria, w której pracował jego zięć, była tak aktywna w sprawie ułaskawień. - Leszek opowiadał mi, że dwukrotnie wzywał Marcina na ostrą rozmowę. Za każdym razem kończyło się na przeprosinach i wielkich obietnicach, że to się więcej nie powtórzy. Wnioski z Kwidzyna jednak cały czas wpływały – mówi na łamach jednaj z gazet, przyjaciel nieżyjącego prezydenta.

Dubieniecki zarejestrował również na siebie spółkę MD Invest Group, która faktycznie należy do skazanego za kierowanie grupą przestępczą Tomasza M. ps. "Matucha". "Matucha" to twórca i szef znanej firmy Autoświat-Polska, która wynajmuje i sprzedaje prestiżowe auta. W 2009 r. "Matucha" i jego wspólnik "Rekin" zostali uznani za winnych organizowania grupy przestępczej i kierowania nią, (chodziło o handel nielegalnym alkoholem). Jeden z informatorów Gazety Wyborczej, tak mówi o nowym wspólniku Dubienieckiego i o samym adwokacie: "Matucha" ma kontakty, wielu ludzi ze świata biznesu, sportu i polityki kupiło u niego wozy z małym przebiegiem po bardzo atrakcyjnej cenie i są zadowoleni. Zszargał sobie jednak opinię wyrokiem, ma długi. Dubieniecki dał mu, nie za darmo, nowy szyld i adres blisko deptaku w Sopocie, idealny dla segmentu samochodów luksusowych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ten wpis czeka na Twój komentarz.