środa, 9 marca 2011
Rok bez „szkodnika”
Od listopada 2007 roku w Polsce władzę sprawuje rząd Donalda Tuska, który wytrwale działa na rzecz tego, by „żyło się lepiej”. Dzielny jest ten rząd. TVN, GW i inne zaprzyjaźnione media nieustannie informowały opinię publiczną o kolejnych rewelacyjnych pomysłach rządu. Donald Tusk wraz z kompanami dzielnie kroczył ścieżką postępu, przygotowując kolejne ustawy.
Ale na końcu każdej drogi legislacyjnej usadowił się ciemny charakter, prezydent Lech Kaczyński, który od rana aż do nocy siedział i myślał nad tym, co by tu zawetować. Tusk strwożony tym potworem pożerającym kolejne uchwalone przez parlament ustawy, przestał opracowywać fundamentalne reformy, o których tyle mówił w czasie kampanii wyborczej – bo prezydent i tak zawetuje.
Od niemal roku Lech Kaczyński nie żyje. W pałacu prezydenckim zaczął urzędować Bronisław Komorowski, który do dnia dzisiejszego zawetował jedną, jedyną ustawę (o redukcji zatrudnienia urzędników). Złośliwi twierdzą, że było to wyreżyserowane posunięcie, które miało pokazać, jak bardzo prezydent Komorowski jest samodzielny. Ale mniejsza o to. Poszukajmy może tych wszystkich reform, które rząd Platformy Obywatelskiej wprowadziłby gdyby nie Lech Kaczyński. Gdzież one są ? Może w kancelarii prezydenta czekają na podpis ? Raczej nie, bo prezydent ma 21 dni na decyzję. Może u marszałka sejmu ? Chyba też nie. Zaprzyjaźnione media by o tym poinformowały. No to gdzie one są ? Nie można ich znaleźć w komisjach, w sejmie, w rządzie. Może więc po prostu ich nie ma ?
Donald Tusk ma problem. Przez 2.5 roku swych rządów premier tłumaczył, że nie było sensu wnosić ustaw, bo i tak Kaczyński by je odrzucił. Powstaje pytanie czy gdyby rząd rzeczywiście miał gotową jakąś ważną reformę, to czy Premier Tusk, wiedząc, że Kaczyński zawetuje, nie wysłałby jej, aby potem mógł stwierdzić: „Chciałem dobrze, ale sami Państwo widzicie, On ją zawetował”. Przecież to by od razu zwiększyło poparcie dla PO, a prezydent byłby napiętnowany jako szkodnik, który blokuje drogę postępu. Tak się jednak nie stało. Może dlatego, że nie było czego wysyłać ?
Dla przypomnienia lista zawetowanych ustaw, przygotowana przez Gazetę Wyborczą.
W tym wykazie figuruje kilkanaście odrzuconych ustaw, z czego większość dotyczy kwestii pobocznych, bądź interesujących wąskie grupy społeczeństwa. Wobec tego, gdzie jest to co powodowało konieczność powołania specjalnego zespołu do ponownego przejrzenia zawetowanych ustaw ? I czemu nic nie było słychać o efektach prac tegoż zespołu ?
Nie wszystkim można obarczyć PSL. Koalicjantem można wytłumaczyć tylko część zaniechań. Rząd ma obecnie większość w sejmie i swojego prezydenta. Mimo to reform brak. Zapowiadana jako przełomowa, jesienna ofensywa legislacyjna okazała się być pozorowana. Za parę miesięcy wybory, a okres przedwyborczy nie służy wytężonej pracy legislacyjnej, więc wielkich zmian już nie będzie. Podczas kampanii pewnie znowu usłyszymy, żeby wybrać PO, bo nadchodzące cztery lata będą czasem wielkich reform. Czy Polacy w to po raz kolejny uwierzą ? Czy dadzą szansę rządowi, który dużo mówi a mało robi ?
Kategorie:
Donald Tusk,
Platforma Obywatelska,
reformy
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ten wpis czeka na Twój komentarz.